Data: 2001-09-19 15:46:59
Temat: Re: depresja
Od: <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Gdzie nie ma? bo tam, gdzie ja trafiałam, niestety były. Albo papierki
> i kolejki do rejestracji, albo trzeba było sporo płacić.
Płacic - ile .. we Wrocławiu ( a tylko z tego miasta mam najswierzsze
informacje) wizyta kosztuje srenio 60 zł - za godzinę - moim zdaniem to nie
jest dużo.
> >drugie każdy jest odpowiedzialny za własne zycie i jak nie ma ochoty na
> >rozpoczynanie terapii to wcale tego nie musi robić. Co więcej - ma prawo
wcale
> >tego nie robić i ma prawo sobie siedzieć i "nie_zajmowac_sie_niczym".
>
> No to po co słowa: 'powinieneś iść na terapię'?
To sa słowa zawierające poradę... oczywiscie każdy człowiek może z moja radą
zrobic co sie mu podoba.
> Uogólniasz. Z tego, co wiem, takie osoby izolują się od wszystkich i
> wszystkiego, więc na zadręczanie i użalanie się nad sobą wobec innych
> raczej nie mają ochoty.
> Jak ktoś ma energię, żeby się użalać, to chyba cierpi na ciut inną
> przypadłość. Btw to, co nazywasz 'zadręczaniem otoczenia' może być
> formą wołania o pomoc, nie sądzisz?
Np. w silnej depresji - tak. Ale ja miałem na mysli sytuacje które wymagałyby
ingerencji terapeutycznej, ale pacjent (od ktorego wszak zalezy decyzja o
rozpoczeciu terapi) za nic w swiecie sie nie przyzna do takiej potrzeby. I
bedzie na tysiace sposobow "wołał" o pomoc. Np "zadreczając" otoczenie,
toksycznie wpływając na rodzine, na dzieci, na partnera itd... Oczywiscie
to "wołanie" mało kiedy zostanie własciwie odczytane przez otoczenie. Czesciej
otoczenie "dostosuje" sie do toksycznych oczekiwać takiej osoby. Bardzo czesto
osoby specyficznie "dobierają sie" i trwają sobie w błogim kółku zadręczań,
oskarżeń, schematów.... Widzac taką sytuacje moge co najwyżej pokazywac tym
ludziom ich prawdziwą sytuacje i co najwyżej sugerując potrzebę zmiany. Jednak
czesciej zdarzy sie, ze osoby takie zrezygnuja z mojego towarzystwa, niz
przyznaja mi racje :)))
> Ja to wiem, dlatego szukałam pomocy, na ile mogłam. Jeszcze było mnie
> na to stać.
I bardzo dobrze !
>Wiele osób jednak nie zdobywa się na to - i co? staniesz
> przed takim i będziesz mu kładł do głowy, że jest za siebie
> odpowiedzialny? myślisz, że to poskutkuje?
Zrobie to co napisałem wyżej - co najwyzej spróbuję pokazać daną sytuację z
innej strony, spróbuję ukazać toksyczne mechanizmy, czy destruktywne sposoby
zachowania. Nie bede teoretyzował - bo w taki sposób rzadko kiedy trafię do
przekonania. I jedynie zasugureję mozliwosc uzyskania profesjonalnej pomocy
(nie od razu, azeby nie spłoszyc tej osoby). oczywiscie wybor nalezec bedzie do
tej osoby.
Piotrek. M.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|