Dnia 27.04.05, około 16:21, Krzysztof (Suzuki Kokushu) bulgocze
<news:1qjwkw8nhzx6x$.1ch4l89xzwpu7$.dlg@40tude.net>:

>> Zwolennikow metod alternatywnych zapraszam na operacje np. serca,
>> przeprowadzana przez chirurga wyuczonego medycyny (lub np. weterynarii)
>> z kaset wideo i symulatorow. W trosce o wlasne bezpieczenstwo ja bym sie
>> nie dal kroic.....
> Z drugiej strony z czasów moich studiów nie przypominam sobie NAWET JEDNEGO
> doświadczenia na zwierzętach ważnego dla mojej edukacji. Męczenie żab na
> fizjologii niczego ważnego mnie nie nauczyło. Osobiście nie jestem
> zwolennikiem zakazu doświadczeń na zwierzętach - ale właśnie doświadczeń, a
> nie wykonywania czynności kompletnie nieprzydatnych.

A mi dużo dały. Zanim nauczyłam się przez lata z podręczników, że w
nerwach to prund panie płynie, to pamiętałam żabę, której najpierw
ściągaliśmy pończochy z nóg, a później drażniliśmy elektrodą mięsień albo
nerw. I jak mi później wciskali coś o polaryzacjach, depolaryzacjach,
hiperpolaryzacjach to jednak lepiej to szło zrozumieć który i dlaczego
jest bardziej/mniej pobudliwy. No ale może mądrej głowie wystarczą słowa w
książce? Nie wiem. Ja, jako nie-orzeł mówię: zwierzęta są potrzebne.
To w kwestii studiów.
Natomiast nie wyobrażam sobie badania naukowego na wirtualnym modelu
zwierzęcym, kiedy ocenialiśmy dystrybucję tkankową _nowego_ związku
kontrastowego. Zwłaszcza że wzór chemiczny był zastrzeżony przez
producenta, a kilka szczurów zdechło w reakcji na barbiturany. Czy
komputer to potrafi? ;) Naśladować fizjologię i patologię z wszelkimi
niespodziewanymi powikłaniami?

--
ika - umop apisdn