Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.onet.pl!newsfee
d.tpinternet.pl!newsfeed.jasien-net.com
Newsgroups: pl.soc.rodzina
From: Kami <K...@j...net>
Subject: Re: dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
Message-ID: <4...@j...jasien.net>
Sender: Kami <K...@j...net>
Date: Thu, 6 Feb 2003 19:51:59 +0100
Lines: 35
X-Newsreader: Microsoft (R) Exchange Internet News Service Version 5.5.2653.11
References: <5...@n...onet.pl>
<b1u98s$j8d$1@SunSITE.icm.edu.pl>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:32374
Ukryj nagłówki
> -----Original Message-----
> From: Agati(Aga) [mailto:a...@w...pl]
> Posted At: Thursday, February 06, 2003 7:17 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
> Subject: Re: dlaczego nie odchodzimy? dlaczego nie odchodzę?
[ciach]
> Skad w Tobie ta niszczaca siła...
Może to jest tak, że kiedyś była miłość, znikła, skończyła się, umarła -
i ta (jak to nazwałaś) 'niszcząc siła' jest właśnie z tego pustego
miejsca po miłości?
> Wszystko burzysz - jakos na to masz siły.
A może tu już nie ma co burzyć? Może nie ma już budowli, którą można
próbować ratować, tylko gruzy?
> Szkoda, ze nie masz
> sił na rekonstrukcje...
Jak wyżej - może nie ma czego rekonstruować?
> Nie znam Ciebie, ale czuje w Tobie
> głownie obojetnosc, jest Ci chyba wszystko jedno, byle
> zrobic tak, jak juz postanowiłas. Nie spal sobie skrzydełek...
Nie znasz autorki wątku. Nie wiesz, skąd wzięła się ta obojętność. Nie
wiesz, co wywołało to postanowienie.
Wcześniej piszesz, że przecież Pasja mogłaby czuć do TŻ-a obrzydzenie,
więc (jak to zrozumiałam) cień sympatii w miejscu miłości wcale nie jest
swego rodzaju degradacją...
Czy jesteś zwolenniczką ciągnięcia małżeństwa/związku za wszelką cenę?
Nawet wtedy, kiedy ludzie się nie kochają? Nawet wtedy, kiedy choćby w
jednym z partnerów umrze miłość i nie umie już dawać szczęścia/poczucia
bezpieczeństwa/uczucia drugiemu?
W imię czego utrzymywać taki związek?
Masz rację - nie znamy autorki wątku. Nie wiemy, jakie było/jest jej
życie z TŻ-em. Nie wiemy, co ją doprowadziło do tej decyzji.
Wiesz, ja uważam, że żyje się tylko raz. I kiedyś trzeba się będzie z
tego swojego życia rozliczyć. Nie można pozwolić sobie na to, by przeżyć
je 'na pół gwizdka'.
Jasne, że jak w związku zaczyna źle się dziać, to trzeba próbować
ratować. Długo. Po to, żeby nie mieć kaca moralnego, że poszło się na
łatwiznę, że zrejterowało się w obliczu pierwszego kryzysu. Żeby być
uczciwym w stosunku do siebie. Ale czasem bywa tak, że okazuje się, że
nie ma już czego ratować. Że nie warto odbudowywać. Że życie razem nie
da szczęścia ani satysfakcji. Wtedy też trzeba postąpić w zgodzie ze
sobą i mając świadomość, że to jedyne szansa na przeżycie własnego
życia.
--
Kami
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
|