Data: 2003-04-13 09:22:21
Temat: Re: dlaczego tak właśnie wybieram?
Od: Paweł Niezbecki <t...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ali <a...@p...onet.pl>
news:b7a04g$jef$1@news.onet.pl:
> Niech mi ktoś wytłumaczy logicznie i jak debilowi: co powoduje
> człowiekiem, że szuka sobie (i co najgorsze znajduje) kogoś, kto
> (mówiąc bardzo delikatnie) jest ostatnim sukinsynem. I im więcej tej
> osobie dajmy uczucia, tym gorzej ona nas traktuje. Dobra, będę pisała
> w pierwszej osobie, bo i tak mam na myśli teraz siebie.
<snip>
Takiego szukałaś i znalazłaś??
Niekoniecznie.
Przecież na samym początku znajomości jawił Ci się na pewno inaczej. A i
teraz czasem, jak piszesz, "wychodzi z niego człowiek". Szukałaś i znalazłaś
takiego, jaki był na początku i jaki jest, gdy "wychodzi z niego człowiek".
Na pewno nie potrafisz rozdzielić uczuć i ustalającego się charakteru
relacji oraz uznać, że to ustalający się charakter relacji powinien stanowić
podstawę do podejmowania decyzji. Szczególnie kobiety wydają się mieć z tym
problem. Jesteś w pewnym sensie uzależniona od swoich uczuć (nawet nie wobec
niego, tylko po prostu swoich uczuć, które akurat krystalizują się wokół
niego) i związanych z tym schematów zachowań. Być może masz też z nim zawsze
dobry seks.
Inna sprawa, że trudno jest się wyzwolić nawet ze złej relacji, jeśli
milcząco się na nią przyzwoliło, raz, drugi, trzeci... n-ty - jeśli sie nie
powie "NIE" od razu, to za każdym kolejnym razem jest trudniej. Osoba,
której się przyzwoliło na złe traktowanie, uzyskuje wobec nas przewagę
psychiczną. Wyzwolenie sie z tego schematu wymaga zawziętości i dystansu
psychofizycznego, o który Tobie trudno, bo natykacie się na siebie w pracy i
pozwalasz mu na kontakt, nawet jeśli sama tego kontaktu próbujesz unikać.
Inny aspekt to wierność sobie i szacunek dla samej siebie.
Po pierwsze, ludzie pożądają trwałości i stałości, w tym trwałości swoich
wyborów. Zwłaszcza tych podejmowanych w okresie zakochania, kiedy przecież
"tak jasno" widzi się drugą osobę. Przeraża ich myśl, że olśnienie mogło być
fałszywe, że ich "jasny i stuprocentowo pewny" wybór okazał się w miarę
upływu czasu pomyłką.
Po drugie, odcinając się od niego teraz, po dłuższym okresie złej relacji,
na którą przyzwoliłaś, przyznałabyś, że od pewnego momentu pozwoliłaś się
traktować jak szmata. A to by bolało. Co innego, gdybyś go zmieniła swoimi
wysiłkami i poświęceniem. Ach, wtedy wszystko przeinterpretowałoby się
wstecz w wizję zwycięstwa, które pokonało przeciwności. Tylko, że to się nie
za bardzo zdarza.
P.
|