Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 28


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-30 08:48:32

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: GosiaH <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2002-07-29 16:41, Użytkownik Harmonny Wroclaw napisał:
> Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:ai393n$olk$...@n...ipartners.pl...
>
>> Dziś wieczorem szykuje się poważna rozmowa z TŻ, a ja mam wodę w
>> mózgu. Pomóżcie :)
> Nie wiem co Ci poradzić, ale chciałabym zebys wiedziala ze Cie rozumiem bo
> nieraz mam takie sytuacje - dlatego opisze jak to wyglada(ło) u nas.
> Prosty przyklad - zaprosilismy jednych i drugich rodzicow do siebie na
> obiad. Rodzice TŻ przyjechali szybciej niz moi, oczywiscie przywiezli gore
> ciasta ktora czym predzej wystawili na stol (poniewaz podobno mam sklonnosci
> do doszukiwania sie zlosliwosci w zachowaniu tesciowej powiedzialabym ze to
> dlatego zeby sie zapchac i tym ciastem i zeby nikt nie chcial pozniej jesc
> mojego obiadu). W ramach jarzyny do obiadu miala byc surowka z kapusty, ale
> tesciowa stwaierdzila ze ta surowka tak biednie wyglada (kapusta, kukurydza,
> groszek, itp.), wobec czego pozwolila sobie wkroic do surowki obrane
> mandarynki, ktore lezaly przygotowane do polozenia na wierzch sernika, ktory
> wlasnie zastygal w lodowce. Na moja niesmiala uwage ze te mandarynki byly
> przeznaczone do czegos innego (konkretnie do ciasta) i ze nie mam wiecej
> mandarynek w domu odpowiedziala ze przeciez przywiozla tyle ciasta ze na
> pewno wystarczy. Kiedy odciagnelam mojego TŻ na bok i powiedzialam jak
> sprawa wyglada oczywiscie ja zbagatelizowal, a na moja wyrazna prosbe aby
> cos z tym zrobil, stwierdzil ze pojedzie po te cholerne mandarynki skoro mi
> tak na nich zalezy (chociaz w danym momencie nie zalezalo mi juz na
> mandarynkach tylko na zalatwieniu sprawy z tesciowa).. Pojechal. Wrocil po 2
> godzinach, kiedy obiad byl juz zimny, a wszyscy patrzyli na mnie jak na
> idiotke, ktorej sie w niedzielne popoludnie zachcialo mandarynek i wygnala
> po nie biednego meza.

No nie wiem pod jakim postem odpisać, więc tu się przyczepiam, bo
sytuacje są podobne. Chodzi mi o te jedzeniowe.

Mnie w ogóle nie przeszkadza to co opisałyście.
Moja teściowa/mama może przywozić ile chce i kiedy chce i ja jestem za
to jej wdzięczna i już.
Jakby się któraś z mam zaoferowała umyć okna czy podłogę to przyjęłabym
to z wdzięcznością, że ona mi pomoże a potem, jak pojedzie, ja będę
mogła poleżeć chociażby patrząc w sufit (i tak się nie da przy dziecku,
ale zawsze będą miała lepszy nastrój).

W Waszych postach tylko zwróciły moją uwagę te zabiegi urządzania
mieszkania. A nie dałoby się powiedzieć, że o fajnie, mamo, myśmy sobie
już nawet wybrali firanki, ale jakoś tak brakowało czasu na ew. zakup i
uszycie, jakby mama mogła, to my z wieeeeeelką chęcią.

Przecież te nasze mamy/teściowe zawsze chcą być pomocne, nawet jak nie
potrafią tego inaczej wyrazić.
Może wystarczyłoby pogadać?
Z moją teściową na ten przykład to się da, z mamą też.
--
Pozdrawiam z Krakowa GosiaH

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-07-30 16:57:40

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Madzik" <a...@a...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik GosiaH <g...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...

> No nie wiem pod jakim postem odpisać, więc tu się przyczepiam, bo
> sytuacje są podobne. Chodzi mi o te jedzeniowe.
>
> Mnie w ogóle nie przeszkadza to co opisałyście.
> Moja teściowa/mama może przywozić ile chce i kiedy chce i ja jestem za
> to jej wdzięczna i już.

Mnie to przeszkadzaloBY (nie przeszkadza, bo u nas to sie nie zdarza) o
tyle, ze zmuszenie nas do przyjecia przywiezionego nam jedzenia, ktorego
nie jemy (ja np. nie jem wolowiny albo nie pije soku malinowego -
rodzina o tym wie), spowodowaloby wyrzucenie tego do kosza (tzn.
polozenie w solidnym opakowaniu kolo smietnika z napisem ze to
jedzenie), i uwazalabym, ze to prostu wyrzucanie pieniedzy z ich strony.
A jako ze zadna z moich Mam tego nie lubi, wiec nie kontynuowalaby
takich zachowan.

> Jakby się któraś z mam zaoferowała umyć okna czy podłogę to
przyjęłabym
> to z wdzięcznością, że ona mi pomoże a potem, jak pojedzie, ja będę
> mogła poleżeć chociażby patrząc w sufit (i tak się nie da przy
dziecku,
> ale zawsze będą miała lepszy nastrój).

Z tym myciem okien to:
1. z racjie tego ze u mnie sa nowe plastiki, wiec mycie okien, ram i
parapatow jest bajecznie latwe i krotkie, niemniej jednak...
2. Moja Mama ma problemy ze stawami oraz z cisnieniem i nie widze
powodu, dla ktorego mialaby sie tak meczyc, aby brać dodatkowa dawke
leku (tyle ze do Niej argument dbania o Jej zdrowie nie dociera, dlatego
w jej przypadku uzywam argumentu ze to moje mieszkanie i ja tu sprzatam)
3. przy myciu naczyn czasem zdarza sie Jej cos zostawic na juz niby
umytych talerzach (Mama nie chce zmienic szkiel w okularach, a i tak ich
w ogole nie nosi :-( ), oraz notorycznie chowa mi wszystko gdzie indziej
niz ja trzymam normalnie, wiec a. potem i tak musze wszystko myc sama,
b. pod warunkiem ze to znajde. Brzmi to moze dziwnie, ale nie uwazam, ze
koniecznie musze Jej robic przykrosc zwalajac calosc sprawy z niemyciem
u mnie naczyn na jej slaby wzrok czy niestarannosc spowodowana
pospiechem ("a nuz sie coreczka rozmysli i nie pozwoli mi dokonczyc
zmywania" ;-) ), wiec wole przedstawiac wersje, ze "to moje mieszkanie"
(ta wersja jest i tak zgodna z prawda, a kladzie ciezar "winy" na mnie,
a nie na Niej).

> W Waszych postach tylko zwróciły moją uwagę te zabiegi urządzania
> mieszkania. A nie dałoby się powiedzieć, że o fajnie, mamo, myśmy
sobie
> już nawet wybrali firanki, ale jakoś tak brakowało czasu na ew. zakup
i
> uszycie, jakby mama mogła, to my z wieeeeeelką chęcią.

Gosiu, inaczej to przedstawię:
Twoj gust (abstrahuje czyj gust lepszy!!!!): jednobarwne tkaniny o
niewidocznym (chętnie matowym) splocie, kolory chlodne, najchetniej
zadnych brazów, całe mieszkanie jasne, bialo-szaro-niebieskie. Twoj
wyglad podobny.
Gust Mamy: co najmniej trzy-cztery kolory na raz, wyrazne sploty -
najchętniej dobrze widoczne i przeplatane (matowy-połysk-matowy-połysk),
duzo brazów i beżów, najchętniej z czerwienią.
Rozumiesz o co chodzi?
Nasza Mama chcialaby, aby nasze mieszkanie oraz ja sama wygladalo wedlug
Jej planów - bo jak inaczej mozna tlumaczyc przekonywanie chlodnej w
urodzie i szczuplej blondynki (typ lato) do noszenia ubran dla cieplej
okrągłej brunetki w typie "jesieni"? Dodaj do tego roznice w odbiorze
wielobarwnych tkanin i w gustach co do typu noszonych materialow, to po
prostu niebo i ziemia.

> Przecież te nasze mamy/teściowe zawsze chcą być pomocne, nawet jak nie
> potrafią tego inaczej wyrazić. Może wystarczyłoby pogadać?

Pomóc Mamy moga na wiele sposobow, najprostszy to zadac pytanie
"Coreczko, jak moge Ci pomóc?" :-). Chodzi mi o odniesienie do tych
firanek i innych - oczywiscie ze pomoc sie przyda bardzo czesto, ale
wydaje mi sie, ze powinna to być "pomoc oczekiwana", a nie "z
zaskoczenia" (to zaskoczenie moze sie przydac w innych sytuacjach, np.
"o kochanie, widze ze umyliscie z Tata samochod - jak to milo z Waszej
strony!" :-) )
Gosiu (bez ironii i goryczy), naprawde nie z kazdym da sie pogadac, ale
z perspektywy czasu widze, ze zycie samo rewiduje pewne zachowania.
Np. poniewaz my _zawsze_ (do poczatku jak jestesmy razem) odmawialismy
przyjmowania od Mamy materialow i propozycji uszycia czegos, wiec teraz
juz nam tego nie proponuje. Problem z Mama akurat w tym temacie polega
na tym, ze szyjac cos dla kogos innego niz siebie uszylaby to wedlug
swojego stylu, nie zwracajac uwagi na prosby, jak ta rzecz ma naprawde
wygladac. Tzn. Przy pierwszej rozmowie, potem przy pierwszej przymiarce
wszystko byloby OK, wszystkie uwagi wysluchane, a potem nagle by sie
okazalo, ze "wiesz, przyszylam to inaczej, bo tak bylo ladniej".

--
Pozdrawiam cieplutko,
Magda
(a...@p...onet.pl)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-07-31 17:05:08

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: GosiaH <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2002-07-30 18:57, Użytkownik Madzik napisał:
> Użytkownik GosiaH <g...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...
>
>> No nie wiem pod jakim postem odpisać, więc tu się przyczepiam, bo
>> sytuacje są podobne. Chodzi mi o te jedzeniowe.
>>
>> Mnie w ogóle nie przeszkadza to co opisałyście.
>> Moja teściowa/mama może przywozić ile chce i kiedy chce i ja jestem za
>> to jej wdzięczna i już.
>
> Mnie to przeszkadzaloBY (nie przeszkadza, bo u nas to sie nie zdarza) o
> tyle, ze zmuszenie nas do przyjecia przywiezionego nam jedzenia, ktorego
> nie jemy (ja np. nie jem wolowiny albo nie pije soku malinowego -
> rodzina o tym wie), spowodowaloby wyrzucenie tego do kosza (tzn.
> polozenie w solidnym opakowaniu kolo smietnika z napisem ze to
> jedzenie), i uwazalabym, ze to prostu wyrzucanie pieniedzy z ich strony.
> A jako ze zadna z moich Mam tego nie lubi, wiec nie kontynuowalaby
> takich zachowan.

Tak sobie myślę, że albo ja nieuważnie czytam posty albo wcześniej wcale
nie było napisane, że mamy przywożą złośliwie np. mięso, którego Ty nie
jadasz.
Ale post, w którym było ciasto z mandarynkami i ciasto od teściowej
zdecydowanie nie popieram. Mnie naprawdę ruszyło podobnie jak całą
tamtejszą rodzinę, że mąż leciał po te mandarynki.
Ja bym odpuściła swoje ciasto na rzecz miłego obiadu i już. Ale to jest
moje zdanie i po to tu jesteśmy by je przedstawiać co nie implikuje tego
, że musimy się zgadzać ;-)

>> Jakby się któraś z mam zaoferowała umyć okna czy podłogę to
> przyjęłabym
>> to z wdzięcznością, że ona mi pomoże a potem, jak pojedzie, ja będę
>> mogła poleżeć chociażby patrząc w sufit (i tak się nie da przy
> dziecku,
>> ale zawsze będą miała lepszy nastrój).
>
> Z tym myciem okien to:
> 1. z racjie tego ze u mnie sa nowe plastiki, wiec mycie okien, ram i
> parapatow jest bajecznie latwe i krotkie, niemniej jednak...

niemniej jednak jak mam chce, to proszę bardzo

> 2. Moja Mama ma problemy ze stawami oraz z cisnieniem i nie widze
> powodu, dla ktorego mialaby sie tak meczyc, aby brać dodatkowa dawke
> leku (tyle ze do Niej argument dbania o Jej zdrowie nie dociera, dlatego
> w jej przypadku uzywam argumentu ze to moje mieszkanie i ja tu sprzatam)

to jest argument, który zmienia sprawę poprzedniego akapitu, ale tak się
sklada, że to Ty znasz te szczegóły a my dopiero teraz, więc teraz
sprawa może wyglądać inaczej

> 3. przy myciu naczyn czasem zdarza sie Jej cos zostawic na juz niby
> umytych talerzach (Mama nie chce zmienic szkiel w okularach, a i tak ich
> w ogole nie nosi :-( ), oraz notorycznie chowa mi wszystko gdzie indziej
> niz ja trzymam normalnie, wiec a. potem i tak musze wszystko myc sama,
> b. pod warunkiem ze to znajde. Brzmi to moze dziwnie, ale nie uwazam, ze
> koniecznie musze Jej robic przykrosc zwalajac calosc sprawy z niemyciem
> u mnie naczyn na jej slaby wzrok czy niestarannosc spowodowana
> pospiechem ("a nuz sie coreczka rozmysli i nie pozwoli mi dokonczyc
> zmywania" ;-) ), wiec wole przedstawiac wersje, ze "to moje mieszkanie"
> (ta wersja jest i tak zgodna z prawda, a kladzie ciezar "winy" na mnie,
> a nie na Niej).

j.w.

>> W Waszych postach tylko zwróciły moją uwagę te zabiegi urządzania
>> mieszkania. A nie dałoby się powiedzieć, że o fajnie, mamo, myśmy
> sobie
>> już nawet wybrali firanki, ale jakoś tak brakowało czasu na ew. zakup
> i
>> uszycie, jakby mama mogła, to my z wieeeeeelką chęcią.
>
> Gosiu, inaczej to przedstawię:
> Twoj gust (abstrahuje czyj gust lepszy!!!!): jednobarwne tkaniny o
> niewidocznym (chętnie matowym) splocie, kolory chlodne, najchetniej
> zadnych brazów, całe mieszkanie jasne, bialo-szaro-niebieskie. Twoj
> wyglad podobny.
> Gust Mamy: co najmniej trzy-cztery kolory na raz, wyrazne sploty -
> najchętniej dobrze widoczne i przeplatane (matowy-połysk-matowy-połysk),
> duzo brazów i beżów, najchętniej z czerwienią.
> Rozumiesz o co chodzi?

Rozumiem, ale ja chciałam powiedzieć, że to ja wskażę mamie gdzie i
jakie firanki widziałam a ona je kupi, ot co. Żadne zdawania się na gust
innych nie wchodzą w rachubę.

> Nasza Mama chcialaby, aby nasze mieszkanie oraz ja sama wygladalo wedlug
> Jej planów - bo jak inaczej mozna tlumaczyc przekonywanie chlodnej w
> urodzie i szczuplej blondynki (typ lato) do noszenia ubran dla cieplej
> okrągłej brunetki w typie "jesieni"? Dodaj do tego roznice w odbiorze
> wielobarwnych tkanin i w gustach co do typu noszonych materialow, to po
> prostu niebo i ziemia.

Ja się na takich typach nie znam, serio piszę, pod tym względem to ja
akobieca jestem, więc tak prawdę mówiąc musimy sobie darować, bo się nie
dogadamy. Ja nie rozumiem co Ty napisałaś. Czy bycie tą blondynką
implikuje zakaz noszenia brązów? O to chodzi, bo nie wiem.

>> Przecież te nasze mamy/teściowe zawsze chcą być pomocne, nawet jak nie
>> potrafią tego inaczej wyrazić. Może wystarczyłoby pogadać?
>
> Pomóc Mamy moga na wiele sposobow, najprostszy to zadac pytanie
> "Coreczko, jak moge Ci pomóc?" :-). Chodzi mi o odniesienie do tych
> firanek i innych - oczywiscie ze pomoc sie przyda bardzo czesto, ale
> wydaje mi sie, ze powinna to być "pomoc oczekiwana", a nie "z
> zaskoczenia" (to zaskoczenie moze sie przydac w innych sytuacjach, np.
> "o kochanie, widze ze umyliscie z Tata samochod - jak to milo z Waszej
> strony!" :-) )

Ale ja uważam, że skoro to jest rodzina (w pełnym tego słowa znaczeniu)
to trzeba o tym rozmawiać. Może one nie wiedzą, że Ty to tak widzisz?

> Gosiu (bez ironii i goryczy), naprawde nie z kazdym da sie pogadac, ale
> z perspektywy czasu widze, ze zycie samo rewiduje pewne zachowania.

"lepiej uczyć się na błędach niż na uniwersytetach" ;-)

> Np. poniewaz my _zawsze_ (do poczatku jak jestesmy razem) odmawialismy
> przyjmowania od Mamy materialow i propozycji uszycia czegos, wiec teraz
> juz nam tego nie proponuje. Problem z Mama akurat w tym temacie polega
> na tym, ze szyjac cos dla kogos innego niz siebie uszylaby to wedlug
> swojego stylu, nie zwracajac uwagi na prosby, jak ta rzecz ma naprawde
> wygladac. Tzn. Przy pierwszej rozmowie, potem przy pierwszej przymiarce
> wszystko byloby OK, wszystkie uwagi wysluchane, a potem nagle by sie
> okazalo, ze "wiesz, przyszylam to inaczej, bo tak bylo ladniej".

Aaaaaaaaa <ze zrozumieniem>

--
Pozdrawiam z Krakowa GosiaH

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-08-01 07:09:15

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Madzik" <a...@a...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik GosiaH <g...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...

> Żadne zdawania się na gust innych nie wchodzą w rachubę.

No wlasnie :-). Te metodę i ja w pelnie popieram :-)

A jakbys zostala "uszczesliwiona" firankami kupionymi wedlug gustu kogos
innego (ktory to gust jest zreszta diametralnie inny od Twego)? I to po
tym, jak poprosilas aby tego nie robiono? Bo tego dotyczylo to, o czym
pisala Hania na poczatku (ja zreszta tez :-) )

> Ja się na takich typach nie znam, serio piszę, pod tym względem to ja
> akobieca jestem, więc tak prawdę mówiąc musimy sobie darować, bo się
nie
> dogadamy. Ja nie rozumiem co Ty napisałaś. Czy bycie tą blondynką
> implikuje zakaz noszenia brązów? O to chodzi, bo nie wiem.

Bo 1. Nie lubie brazowego (Mama o tym wie) (i ten powod dla mnie jest
sam w sobie wystarczajacy :-) ) 2. Zle sie czuję w brazowym (widzą to
wszyscy, oprocz Mamy najwidoczniej) 3. Jest to uzasadnione uczucie, bo
wg wizazystki jestem typem "lato" (jasne chlodne kolory - roze, blekity,
fiolet, zimne pastele, generalnie jasne kolory, a nie cieple jesienne
brązy).

> Ale ja uważam, że skoro to jest rodzina (w pełnym tego słowa
znaczeniu)
> to trzeba o tym rozmawiać. Może one nie wiedzą, że Ty to tak widzisz?

Raczej czasem nie chca wiedziec. Ale moze czasem ja czegos tez nie chce
wiedziec?....
Czasem naprawde nie da sie czegos komus wytlumaczyc, a wszelkie proby
"pogadania", albo poproszenia sa odbierane jako atak personalny na
osobe.... zreszta nieistotne.
Inne sytuacje i zachowania rekompensuja te opisywane powyzej (m.in.
akceptowalny przez rodzicow stosunek do wnuka :-) ), wiec mysle ze i tak
mogloby byc znacznie gorzej.

> > Tzn. Przy pierwszej rozmowie, potem przy pierwszej przymiarce
> > wszystko byloby OK, wszystkie uwagi wysluchane, a potem nagle by sie
> > okazalo, ze "wiesz, przyszylam to inaczej, bo tak bylo ladniej".
>
> Aaaaaaaaa <ze zrozumieniem>

...i w ten sposob sie konczy sie wiekszosc prob porozmawiania na
jakikolwiek temat (wiekszosc, bo kilka bylo udanych i o tych staram sie
pamietac:-) ). Niby wszystko OK przy rozmowie, a potem i tak odwrotnie.
Noo, nie zawsze wszystko OK przy rozmowie, bo czasem slyszy sie cos
zupelnie innego niz jest powiedziane (to pewnie te problemy z
komunikacja, o ktorych kiedys pisal Sokrates...). Ale to juz zupelnie
inna historia ;-).

(staralam sie maksymalnie skrocic...)
Magda




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-08-05 07:21:19

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "GosiaH" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3D4818C4.1020305@poczta.onet.pl...
> [...]
> Tak sobie myślę, że albo ja nieuważnie czytam posty albo
wcześniej wcale
> nie było napisane, że mamy przywożą złośliwie np. mięso,
którego Ty nie
> jadasz.[...]

W pierwszym poście zacytowałam teściową "gdybyśmy wiedzieli, że
robimy grilla, to byśmy przywieźli kiełbasę". I ja wiem, że
teściowa by to zrobiła (nie raz robiła). Serio uważasz, że to w
porządku?

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-08-05 12:29:25

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: GosiaH <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2002-08-05 09:21, Użytkownik Hanka Skwarczyńska napisał:
> Użytkownik "GosiaH" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:3D4818C4.1020305@poczta.onet.pl...
>> [...]
>> Tak sobie myślę, że albo ja nieuważnie czytam posty albo
> wcześniej wcale
>> nie było napisane, że mamy przywożą złośliwie np. mięso,
> którego Ty nie
>> jadasz.[...]
>
> W pierwszym poście zacytowałam teściową "gdybyśmy wiedzieli, że
> robimy grilla, to byśmy przywieźli kiełbasę". I ja wiem, że
> teściowa by to zrobiła (nie raz robiła). Serio uważasz, że to w
> porządku?

Tak, jak dla mnie to nie ma w tym żadnego problemu. Serio. Wcale ale to
wcale mnie to nie rusza. Jak chce to czemu nie (nawet jakbym była
przygotowana z zapasem to wsunęłabym tę jej kiełbachę do lodówy i potem
jadła 3 dni).
Ale odpowiem inaczej: ja pisałam, że one (czytaj: te mamy/teściowe)
robią to złośliwie, bo taką rispotę dostałam na mój poprzedni post.

--
Pozdrawiam z Krakowa GosiaH

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-08-06 06:51:00

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "GosiaH" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3D4E6FA5.8010703@poczta.onet.pl...
> [...]Wcale ale to
> wcale mnie to nie rusza. Jak chce to czemu nie (nawet jakbym
była
> przygotowana z zapasem to wsunęłabym tę jej kiełbachę do
lodówy i potem
> jadła 3 dni).

No dobra. Jestem w stanie uwierzyć, że kiełbacha jako przypadek
odosobniony by Cię nie ruszyła (tak naprawdę to mnie pewnie
też). Ale jeśliby teściowa _ciągle_, _zawsze_ i
_przy_każdej_okazji_ przywoziła prowiant na Twoje imprezy,
poprawiała aranżację stołu, zapowiadała, że Ci kupi to i tamto
albo kupowała bez zapowiedzi, zarządzła, jak spędzisz wolny
czas, nie zostawiając Ci miejsca na swobodny ruch i ogólnie
usiłowała żyć za Ciebie, a Ciebie by to nie ruszyło, to jesteś
aniołem. Ja niestety nie.

> Ale odpowiem inaczej: ja pisałam, że one (czytaj: te
mamy/teściowe)
> robią to złośliwie, bo taką rispotę dostałam na mój poprzedni
post.

Bo może i niektóre robią. Ja ciągle wierzę, że moja nie :)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-08-06 07:30:56

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Ania K." <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ainr3g$1iil$1@news2.ipartners.pl...

> No dobra. Jestem w stanie uwierzyć, że kiełbacha jako przypadek
> odosobniony by Cię nie ruszyła (tak naprawdę to mnie pewnie
> też). Ale jeśliby teściowa _ciągle_, _zawsze_ i
> _przy_każdej_okazji_ przywoziła prowiant na Twoje imprezy,
> poprawiała aranżację stołu, zapowiadała, że Ci kupi to i tamto
> albo kupowała bez zapowiedzi, zarządzła, jak spędzisz wolny
> czas, nie zostawiając Ci miejsca na swobodny ruch i ogólnie
> usiłowała żyć za Ciebie, a Ciebie by to nie ruszyło, to jesteś
> aniołem. Ja niestety nie.

Nie dziwię się, że Cię to rusza, ale dziwi mnie, że na to pozwalasz - nie
chodzi o prowiant (to od biedy ujdzie), ale na kupowanie bez zapowidzi ("ja
dziękuję, bo już to mam/ mam zamiar kupić inne/ nie potrzebuję") i
zarządzanie spędzania wolnego czasu. Tego ostatniego najbardziej nie mogę
zrozumieć.


> Bo może i niektóre robią. Ja ciągle wierzę, że moja nie :)

Pewnie nie chodzi o złośliwość, ale i tak nie do końca to normalne IMHO, że
się na to godzisz.

Pozdraiwam

--
Ania >:-)<-<
GG 1355764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-08-06 07:59:03

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana jako GosiaH zapodała:


>> W pierwszym poście zacytowałam teściową "gdybyśmy wiedzieli, że
>> robimy grilla, to byśmy przywieźli kiełbasę". I ja wiem, że
>> teściowa by to zrobiła (nie raz robiła). Serio uważasz, że to w
>> porządku?

Przepraszam, że się wtrącę. Z opisu Twojej teściowej ( nie tylko z tego
wątku), to ja chęć przywiezienia tej kielbasy odebrałabym jako zamach na
moją wolność w kuchni;-). Ale w RL często robimy grilla czy inną imprezkę,
gdzie goście nie mają zakazu przynoszenia żarełka ze sobą, nie jest to
żadnym problemem, a nawet miło widzianym urozmaiceniem.
--
Pozdrawiam:
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-08-06 08:33:37

Temat: Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ania K." <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aints8$aah$1@pippin.warman.nask.pl...
> [...]
> Nie dziwię się, że Cię to rusza, ale dziwi mnie, że na to
pozwalasz - nie
> chodzi o prowiant (to od biedy ujdzie), ale na kupowanie bez
zapowidzi ("ja
> dziękuję, bo już to mam/ mam zamiar kupić inne/ nie
potrzebuję") i
> zarządzanie spędzania wolnego czasu. Tego ostatniego
najbardziej nie mogę
> zrozumieć.
> [...]

No wiesz, to, że teściowa zarządza, to jeszcze nie znaczy, że my
się podporządkowujemy :) To ostatnie jest akurat najłatwiejsze -
teściowa stwierdza "no, to przyjedziecie w niedzielę na obiad",
my (konkretnie TŻ) na to "zobaczymy, nie wiemy jeszcze, czy
będziemy mogli" i nie przyjeżdżamy, i co nam kto zrobi? ;) Tyle
że mnie już trzęsie, jak po raz kolejny w odpowiedzi na to, że
jedziemy np. do moich rodziców, słyszę "no to możecie przyjechać
na obiad, a tam jechac później". No i tak jak pisałam - "osobno"
to jest pikuś, ale w połączeniu z całą resztą powoduje u mnie
wysypkę.

Z tym "ja dziękuję, bo już mam itd." masz rację i tak właśnie
sprawy załatwiamy, a problem w tym, jak sprawić, żeby teściowa
przestała nas wiecznie stawiać w takiej sytuacji. W końcu ileż
można? Zresztą wydawałoby się, że po tysiąc trzysta
dziewięćdziesiątym ósmym "dziękuję, ale raczej nie pasuje mi to
do ogólnej koncepcji" teściowa wyrobi sobie jaki taki obraz
mojego gustu i w końcu z czymś trafi albo po prostu przestanie
kupować. A guzik. I to jest właśnie to, co mnie boli - mam
wrażenie, że mama TŻ w ogóle nie zwraca uwagi na to, co do niej
mówimy, nie interesuje jej nasze zdanie i po prostu jeśli uważa,
że powinniśmy coś mieć, to nam to kupuje. A sytuację komplikuje
dodatkowo róznica temperamentów - ja, nie umiejąc znaleźć Zasłon
Moich Marzeń, jestem w stanie przez miesiąc żyć bez nich i
czekać, aż trafię na coś, co mi się naprawdę podoba; teściowa z
kolei, jak sama mówi, jest "nagła" i, nie umiejąc zaakceptować
mojego stoickiego spokoju, kupuje nam cokolwiek, byle było. Pół
biedy z zasłonami, które można zdjąć i schować, ale co, jeśli
sprawa dotyczy krzaczków do ogródka?

Natomiast przy całej irytacji, jaką budzi we mnie ten stan
rzeczy, muszę przyznać jedno: teściowa _nigdy_ nie robiła nam
wyrzutów w stylu "a bo ja kupuję, wy nie chcecie i się marnuje".
A niektórym się podobno zdarza.

Co zaś do tego prowiantu, który chyba wszystkich śmieszy :),
powiedz, proszę, co byś zrobiła w takiej sytuacji: teście
przyjeżdżają na kawkę, siedzą sobie w pokoju, ja w kuchni robię
tę kawkę i wyciągam z lodówki pracowicie przez pół dnia
przygotowywany deser, a kiedy wchodzę do pokoju, widzę, że
wszyscy właśnie kończą wielgachny kawał ciasta, który postawiła
na stole teściowa i po którym połowa gości już niczego do ust
nie weźmie. Jasne, mogę wkroczyć prewencyjnie, zebrać ze stołu
teściowską tacę i wynieść do kuchni ze słowami, że to
ewentualnie później. Tylko wtedy będzie śmiertelna obraza, więc
wolę, żeby TŻ to jakoś załatwił metodami pokojowymi*.

No i podkreślam raz jeszcze, że w gruncie rzeczy z każdym z
działań dywersyjnych ;) mamy TŻ jestem w stanie jakoś sobie
poradzić. Problem w tym, że odbieram je jako zwyczajny brak
uznania faktu, że jestem dorosłą kobietą, umiejącą sobie dać
radę, i że to ja jestem gospodynią w tym domu. A traktowanie
mnie na każdym kroku jak małego dziecka, za które trzeba
wszystko robić - zapewniam, że nie daję ku temu powodów, ale
tego teściowa zdaje się nie dostrzegać - sprawia mi dużą
przykrość.

A z TŻ rozmawia się - bez urazy - tak jak z Wami :) Ja próbuję
mu wytłumaczyć problem ogólny, czyli opisany wyżej stosunek
teściowej do mnie, popierająć swoją opinię przykładami, a on
odpowiada, że przecież to są nieistotne drobiazgi i że w takiej
sytuacji można postąpić tak i tak. Czy ja mu naprawdę muszę
zrzucić na głowę tonę małych ołowianych kulek, żeby zrozumiał, o
co mi chodzi? :)

Pozdrawiam
Hanka

*) Dobre dusze zastanawiające się, dlaczego ja tu kwękam,
zamiast wreszcie przeprowadzić z TŻ męską rozmowę, chcę
uspokoić, że po prostu chwilowo mamy drobny kryzys na innym tle,
a jestem zwolenniczką zasady "jedna awantura na raz" :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Re: Rocznica ślubu
Re: Rocznica ślubu

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »