Data: 2006-05-20 19:01:43
Temat: Re: dostalem kosza - i co dalej?
Od: "Jakub Radomski" <j...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hmmmm....
Widze ze dostalem pelne spektrum odpowiedzi:
1) sprawa przegrana - nie zawracaj sobie glowy (Olo)
2) zaimponuj, pokaz wyzszosc (Powerbox)
3) pozostan przyjacielem, reszta przyjdzie z czasem (SnowGoose)
I badz tu madry....
Mysle, ze rzeczywiscie sprobuje do niej podchodzic z troche wiekszym
dystansem i humorem...... choc moze byc ciezko tak to odgrywac, bo strasznie
tesknie jak jej nie ma i bardzo mi zalezy na kazdym spotkaniu... Poza tym
chyba nigdy nie wiadomo, czy dana osobe bardziej rozmiekcza "wierny, staly w
uczuciach psiak" czy "ironiczny, zgorzknialy (pseudo)twardziel".
Mam natomiast jeszcze inny problem:
Podczas naszej jedynej rozmowy na temat tego czy bedziemy razem nie mowilem
nic o swoich uczuciach, tzn. nie wyznalem jej milosci, nie powiedzialem ze
nie moge przez nia od tygodni spac, myslec, funkcjonowac. Gdy spytalem (a
raczej wykrztusilem) czy moglibysmy byc para, a ona dala mi kosza, to nie
chcialem sie przed nia w takiej sytuacji otwierac i wyznawac milosci. Dalem
tylko kilka tekstow ze mi bardzo na niej zalezy, ze nie traktowalem jej od
dawna jako kolezanki, a poza tym porozmawialismy o naszych dotychczasowych
relacjach i dlaczego mnie olewala (tlumaczyla sie ze zle to odbieram -
sciema).
I teraz sie zastanawiam - czy to dobrze. Czy takie rzeczy jak zakochanie w
nich sa dla dziewczyn oczywiste, czy wola to uslyszec, ze tak powiem kawa na
lawe.... Wydaje mi sie ze z mojego zachowania (odprowadzanie pod dom,
pytanie o zwiazek, pozniej zapraszanie w rozne miejsca) wynika ze jestem w
niej zakochany. Czy powiedzenie tego w imie jasnosci sytuacji ma sens, czy
lepiej uznac ze w tej sytuacji (pierwsza odmowa) nie ma sensu komunikowac
tego w taki sposob?
|