Strona główna Grupy pl.sci.psychologia doświadczona pani dziekan

Grupy

Szukaj w grupach

 

doświadczona pani dziekan

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 185


« poprzedni wątek następny wątek »

161. Data: 2008-04-26 09:26:48

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 26 Kwi, 11:13, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Sat, 26 Apr 2008 01:57:07 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
>
> > PS. panta rei. nihil novi sub solem
>
> Co to znaczy "solem"? Nie znam łaciny tak dobrze :-PPP, jak Ty, ale tak
> popularny cytat, jak "nic nowego pod słońcem" czyli "nihil novi sub sole",
> toż to każdy, nawet katol, znać powinien?
>
> --
> XL wiosenna :-)

OK, masz racje "sole". "m" to suplement wziety z michala, sie
przykleil.

J-23 itede

PS. lacine tysz znam slabo, tylko kilka powszechnie znanych sentancji

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


162. Data: 2008-04-26 10:45:23

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 26 Apr 2008 02:26:48 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):

> On 26 Kwi, 11:13, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Sat, 26 Apr 2008 01:57:07 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
>>
>>> PS. panta rei. nihil novi sub solem
>>
>> Co to znaczy "solem"? Nie znam łaciny tak dobrze :-PPP, jak Ty, ale tak
>> popularny cytat, jak "nic nowego pod słońcem" czyli "nihil novi sub sole",
>> toż to każdy, nawet katol, znać powinien?
>>
>> --
>> XL wiosenna :-)
>
> OK, masz racje "sole". "m" to suplement wziety z michala, sie
> przykleil.
>
> J-23 itede
>
> PS. lacine tysz znam slabo, tylko kilka powszechnie znanych sentancji

Mnie dziecko powiedziało - w końcu właśnie ograniczoną katolicką szkolę
średnią skończyło, w której uczą tej ograniczonej, ciemnej, kościelnej
łaciny ;-P
--
XL wiosenna :-)

Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


163. Data: 2008-04-26 22:13:59

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

J-23 wrote:
>>> A gdzie jest "to", czego nie ma? Jezeli nie ma, to gdzie sie
>>> znajduje "to" czego nie ma? Jezeli "cos" jest w Twoim mozgu to nie
>>> znaczy ze "to" gdzies jest poza Twoim mozgiem, jezeli "to" nie jest
>>> weryfikowalne obiektywnie. Nie znaczy tez, ze moj mozg jest podobny
>>> do Twojego mozgu. Moj mozg nie generuje pojecia wiary w ogole. Dymam
>>> wiare! Nie jest mi potrzebna do niczego. Mentalnie nie jestm podobny
>>> do Ciebie. Zatem nie przypisuj mi swoich odczuc i emocji. Sa ludzie,
>>> ktorzy wierza, i sa tacy ktorzy nie wierza.

>> Wiem, przejawiasz ujemną wartość wiary w Boga.
>> A masz jakąś dodatnią wiarę w coś? Może jest coś, w co wierzysz
>> jednak?

> Czlowiek zaczyna pic, bo spotkalo go niepowodzenie. A potem powodzi mu
> sie coraz gorzej bo pije jeszcze wiecej. To samo przytrafilo sie
> j.polskiemu. Staje sie on brzydki, i niedokladny, bo nasze mysli sa
> brzydkie i glupie. Ale z kolei brzydkosc jezyka powoduje ze i nasze
> myslenie jest glupie.
> I tak, poprosze o wyjasnienie co autor ma na mysli piszac o "ujemnej
> wartosci wiary w Boga", i gdzie o tym napisalem? Szczegolnie prosze, o
> wytlumaczenie sensu "dodatniej wiary" (sic!)

Chciałem, żebyś zaskoczył. Nie da się nie wierzyć (w jakiejkolwiek
dziedzinie). Jeśli uważasz, że Boga nie ma - znaczy to, że w i e r z y s z,
że go nie ma. Jeśli uważasz, że nie ma nic po smierci, to znaczy, że w i e
r z y s z w nicość po swoim życiu. Jeśli uważasz, że nie mam racji, to
znaczy, że wierzysz w moją kiepską wiedzę w jakiejś dziedzinie.
Każda z dwóch opcji "jest" i "nie ma" polega na wierzeniu w jedną z nich.
A to o czym teraz piszę, nie jest odwracaniem kota ogonem, tylko próbą
uzmysłowienia, że zarówno wiara w istnienie czegoś jak i w nie istnienie
polega na tych samych przesłankach: Jak jest naprawdę "namacalnie/zmysłowo"
nie wiemy, tylko bez dowodu przyjmujemy którąś z opcji.
Przy takim rozumowaniu, nierozsądne jest przyjęcie opcji "nie ma", skoro
warunkiem do "nagrody" jest wiara w to, że "jest" (tak akurat jest w
wyznaniach chrześcijańskich).
Jeśli po śmierci okaże się, że jednak "jest", to temu, co nie wierzył może
być głupio.

A z drugiej strony ten, który mówi, że "nic nie ma" przedstawia się jako w
pewnym sensie "najmądrzejszy" (beznadziejna pycha). Uczciwsza i mądrzejsza
jest postawa "nie wiem". Koniec wykładu. ;)

--
pozdrawiam
michał





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


164. Data: 2008-04-27 07:06:22

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "bazyli4" <b...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fv09fn$552$1@inews.gazeta.pl...


> Chciałem, żebyś zaskoczył. Nie da się nie wierzyć (w jakiejkolwiek
> dziedzinie). Jeśli uważasz, że Boga nie ma - znaczy to, że w i e r z y s
> z, że go nie ma. Jeśli uważasz, że nie ma nic po smierci, to znaczy, że w
> i e r z y s z w nicość po swoim życiu. Jeśli uważasz, że nie mam racji,
> to znaczy, że wierzysz w moją kiepską wiedzę w jakiejś dziedzinie.
> Każda z dwóch opcji "jest" i "nie ma" polega na wierzeniu w jedną z nich.
> A to o czym teraz piszę, nie jest odwracaniem kota ogonem, tylko próbą
> uzmysłowienia, że zarówno wiara w istnienie czegoś jak i w nie istnienie
> polega na tych samych przesłankach: Jak jest naprawdę
> "namacalnie/zmysłowo" nie wiemy, tylko bez dowodu przyjmujemy którąś z
> opcji.
> Przy takim rozumowaniu, nierozsądne jest przyjęcie opcji "nie ma", skoro
> warunkiem do "nagrody" jest wiara w to, że "jest" (tak akurat jest w
> wyznaniach chrześcijańskich).
> Jeśli po śmierci okaże się, że jednak "jest", to temu, co nie wierzył może
> być głupio.

I byłoby fajnie, gdyby było prawdziwe... ale nie jest. Jak siedzę w
warsztacie i nie mogę opdkręcić jakiejś śruby, to rozglądam się i szukam
odpowiedniego klucza, skoro go nie znajduję, próbuję innych metod i wali
mnie oldróżnienie "nie wiem, gdzie jest ten klucz", od "nie ma klucza"... i
tu nie jest potrzebna żadna wiara i żaden rodzaj wierzenia... po prostu go
nie ma... pakowanie w to kategorii wiary jest bez sansu... prócz tych, kóryz
muszą wierzyć lub nie wierzyć i wiara jest im potrzebna do rozpoznawania
świata... ale może lepiej zająć się odkręcaniem tej śruby a nie usiłowaniem
wepchania wiary nawet w tak proste dystynkcje jak: jest - nie ma


> A z drugiej strony ten, który mówi, że "nic nie ma" przedstawia się jako w
> pewnym sensie "najmądrzejszy" (beznadziejna pycha). Uczciwsza i mądrzejsza
> jest postawa "nie wiem". Koniec wykładu. ;)

Żeby nie ta "beznadziejna pycha, bo aż zrotflowałem, to może i byś i tutaj
miała rację... koniec wykładu...

Pzdr
Paweł



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


165. Data: 2008-04-27 17:54:37

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

bazyli4 wrote:

>> Chciałem, żebyś zaskoczył. Nie da się nie wierzyć (w jakiejkolwiek
>> dziedzinie). Jeśli uważasz, że Boga nie ma - znaczy to, że w i e r
>> z y s z, że go nie ma. Jeśli uważasz, że nie ma nic po smierci, to
>> znaczy, że w i e r z y s z w nicość po swoim życiu. Jeśli uważasz,
>> że nie mam racji, to znaczy, że wierzysz w moją kiepską wiedzę w
>> jakiejś dziedzinie. Każda z dwóch opcji "jest" i "nie ma" polega na
>> wierzeniu w jedną z
>> nich. A to o czym teraz piszę, nie jest odwracaniem kota ogonem,
>> tylko próbą uzmysłowienia, że zarówno wiara w istnienie czegoś jak i
>> w nie istnienie polega na tych samych przesłankach: Jak jest naprawdę
>> "namacalnie/zmysłowo" nie wiemy, tylko bez dowodu przyjmujemy którąś
>> z opcji.
>> Przy takim rozumowaniu, nierozsądne jest przyjęcie opcji "nie ma",
>> skoro warunkiem do "nagrody" jest wiara w to, że "jest" (tak akurat
>> jest w wyznaniach chrześcijańskich).
>> Jeśli po śmierci okaże się, że jednak "jest", to temu, co nie
>> wierzył może być głupio.

> I byłoby fajnie, gdyby było prawdziwe... ale nie jest. Jak siedzę w
> warsztacie i nie mogę opdkręcić jakiejś śruby, to rozglądam się i
> szukam odpowiedniego klucza, skoro go nie znajduję, próbuję innych
> metod i wali mnie oldróżnienie "nie wiem, gdzie jest ten klucz", od
> "nie ma klucza"... i tu nie jest potrzebna żadna wiara i żaden rodzaj
> wierzenia... po prostu go nie ma... pakowanie w to kategorii wiary
> jest bez sansu... prócz tych, kóryz muszą wierzyć lub nie wierzyć i
> wiara jest im potrzebna do rozpoznawania świata... ale może lepiej
> zająć się odkręcaniem tej śruby a nie usiłowaniem wepchania wiary
> nawet w tak proste dystynkcje jak: jest - nie ma

Nie widzę związku tego, o czym pisałem, z Twoim przykładem o kluczu. Nie
wiem zatem dokładnie, co Cię wali.
Przywołaj sobie taki przykład z życia, którego tanim kosztem nie bedziesz w
stanie empirycznie doświadczyć. Na przykład odległość do najbliższej
gwiazdy. Albo ile litrów wody jest Bałtyku. Tudzież, czy Twoja pertnerka
zdradzi Cię kiedyś w życiu czy nie.


>> A z drugiej strony ten, który mówi, że "nic nie ma" przedstawia się
>> jako w pewnym sensie "najmądrzejszy" (beznadziejna pycha). Uczciwsza
>> i mądrzejsza jest postawa "nie wiem". Koniec wykładu. ;)

> Żeby nie ta "beznadziejna pycha, bo aż zrotflowałem, to może i byś i
> tutaj miała rację... koniec wykładu...

Jakie "miała"! - do k... nędzy! ;DDD

--
pozdrawiam
michał



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


166. Data: 2008-04-27 19:01:21

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "bazyli4" <b...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fv2el6$nuh$1@inews.gazeta.pl...



> Przywołaj sobie taki przykład z życia, którego tanim kosztem nie bedziesz
> w stanie empirycznie doświadczyć. Na przykład odległość do najbliższej
> gwiazdy. Albo ile litrów wody jest Bałtyku. Tudzież, czy Twoja pertnerka
> zdradzi Cię kiedyś w życiu czy nie.

1. Dokładnie policzone, a jak chcesz policzyć sam to wzory proste i tablice
też w zasięgu ręki. Nie muszę wierzyć, mogę sprawdzić, naprawdę tanim
kosztem.

2. Także tanim kosztem można sprawdzić, bo juz policzone, albo mając mamy
morskie policzyć sobie samemu. Też naprawdę tanim koszte,

3. A skąd mam to wiedzieć? Nie wiem, czy mnie zdradzi, czy nie, ale
idiotyzmem byłoby tu w coś wierzyć... że zdradzi albo nie zdradzi...
przykład ostatni już całkiem bez sensu...


> Jakie "miała"! - do k... nędzy! ;DDD

No Michalinka przecież. Moja siostra tak nazywa swojego męża. Jak on się
wtedy denerwuje ;o)


Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


167. Data: 2008-04-27 19:54:02

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

bazyli4 wrote:
>> Przywołaj sobie taki przykład z życia, którego tanim kosztem nie
>> bedziesz w stanie empirycznie doświadczyć. Na przykład odległość do
>> najbliższej gwiazdy. Albo ile litrów wody jest Bałtyku. Tudzież, czy
>> Twoja pertnerka zdradzi Cię kiedyś w życiu czy nie.

> 1. Dokładnie policzone, a jak chcesz policzyć sam to wzory proste i
> tablice też w zasięgu ręki. Nie muszę wierzyć, mogę sprawdzić,
> naprawdę tanim kosztem.

> 2. Także tanim kosztem można sprawdzić, bo juz policzone, albo mając
> mamy morskie policzyć sobie samemu. Też naprawdę tanim koszte,

Ale jakoś nie widzę, żebyś mierzył. Wolisz uwierzyć, że ktoś tych obliczeń
dokonał.

> 3. A skąd mam to wiedzieć? Nie wiem, czy mnie zdradzi, czy nie, ale
> idiotyzmem byłoby tu w coś wierzyć... że zdradzi albo nie zdradzi...
> przykład ostatni już całkiem bez sensu...

Nie wiesz też czy pójdziesz do nieba, skąd masz wiedzieć? ;)

Trzecim wyjściem moży byc tylko "pożyjemy - zobaczymy" czyli "nie wiem".
Może wszystko jest dla Ciebie bez sensu?

>> Jakie "miała"! - do k... nędzy! ;DDD

> No Michalinka przecież. Moja siostra tak nazywa swojego męża. Jak on
> się wtedy denerwuje ;o)

Dowcip cienki, ale jak Ci to poprawia humor?...
Ja wierzę, że Ci się coś popierdoliło. ;)

--
pozdrawiam
michał




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


168. Data: 2008-04-27 20:39:26

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 27 Kwi, 00:13, "michal" <6...@g...pl> wrote:
> J-23 wrote:
> >>> A gdzie jest "to", czego nie ma? Jezeli nie ma, to gdzie sie
> >>> znajduje "to" czego nie ma? Jezeli "cos" jest w Twoim mozgu to nie
> >>> znaczy ze "to" gdzies jest poza Twoim mozgiem, jezeli "to" nie jest
> >>> weryfikowalne obiektywnie. Nie znaczy tez, ze moj mozg jest podobny
> >>> do Twojego mozgu. Moj mozg nie generuje pojecia wiary w ogole. Dymam
> >>> wiare! Nie jest mi potrzebna do niczego. Mentalnie nie jestm podobny
> >>> do Ciebie. Zatem nie przypisuj mi swoich odczuc i emocji. Sa ludzie,
> >>> ktorzy wierza, i sa tacy ktorzy nie wierza.
> >> Wiem, przejawiasz ujemną wartość wiary w Boga.
> >> A masz jakąś dodatnią wiarę w coś? Może jest coś, w co wierzysz
> >> jednak?
> > Czlowiek zaczyna pic, bo spotkalo go niepowodzenie. A potem powodzi mu
> > sie coraz gorzej bo pije jeszcze wiecej. To samo przytrafilo sie
> > j.polskiemu. Staje sie on brzydki, i niedokladny, bo nasze mysli sa
> > brzydkie i glupie. Ale z kolei brzydkosc jezyka powoduje ze i nasze
> > myslenie jest glupie.
> > I tak, poprosze o wyjasnienie co autor ma na mysli piszac o "ujemnej
> > wartosci wiary w Boga", i gdzie o tym napisalem? Szczegolnie prosze, o
> > wytlumaczenie sensu "dodatniej wiary" (sic!)
>
> Chciałem, żebyś zaskoczył. Nie da się nie wierzyć (w jakiejkolwiek
> dziedzinie). Jeśli uważasz, że Boga nie ma - znaczy to, że w i e r z y s z,
> że go nie ma. Jeśli uważasz, że nie ma nic po smierci, to znaczy, że w i e
> r z y s z w nicość po swoim życiu. Jeśli uważasz, że nie mam racji, to
> znaczy, że wierzysz w moją kiepską wiedzę w jakiejś dziedzinie.
> Każda z dwóch opcji "jest" i "nie ma" polega na wierzeniu w jedną z nich.
> A to o czym teraz piszę, nie jest odwracaniem kota ogonem, tylko próbą
> uzmysłowienia, że zarówno wiara w istnienie czegoś jak i w nie istnienie
> polega na tych samych przesłankach: Jak jest naprawdę "namacalnie/zmysłowo"
> nie wiemy, tylko bez dowodu przyjmujemy którąś z opcji.
> Przy takim rozumowaniu, nierozsądne jest przyjęcie opcji "nie ma", skoro
> warunkiem do "nagrody" jest wiara w to, że "jest" (tak akurat jest w
> wyznaniach chrześcijańskich).
> Jeśli po śmierci okaże się, że jednak "jest", to temu, co nie wierzył może
> być głupio.
>
> A z drugiej strony ten, który mówi, że "nic nie ma" przedstawia się jako w
> pewnym sensie "najmądrzejszy" (beznadziejna pycha). Uczciwsza i mądrzejsza
> jest postawa "nie wiem". Koniec wykładu. ;)
>
> --
> pozdrawiam
> michał

Wyobraz sobie plemie aborygenow, ktorego czlonkowie nigdy nie widzieli
samolotu. I ktoregos dnia na ich terytorium wyladuje czlowiek w
samolocie. Ten czlowiek w celu latwiejszego nawiazania kontaktu
przywozi autochtonom koraliki, noze, igly do szycia... itp. Jest mily,
obdarowuje ich przydatnymi do zycia przedmiotami, i niczego w zamian
nie oczekuje. Po jakims czasie konczy swoja misje i odlatuje.
Aborygeni zaczynaja tworzyc mit istoty nieziemskiej, ktora spadla do
nich z nieba i oswiecila ich swoja "laska". Buduja prymitywna makiete
samolotu. I calymi dniami obserwuja niebo w nadziei na ponowne
ladowanie samolotu. Zaprzestaja dotychczasowych swoich czynnosci, bo
dobro, ktore spadlo z nieba jest bardziej atrakcyjne. Czekaja na
swojego "boga", samolot. Wierza! Ale, czy wierzyli rowniez w samolot
poprzednio, przed wyladowaniem tegoz? Wszak nie wiedzieli o jego
istnieniu, czyli nie wierzyli? Nie wierzyli w cos czego nie
doswiadczyli, co nie miescilo sie w zadnej siatce pojeciowej? Czy jest
mazliwa niewiara w nic? Z takim zjawiskiem spotkala sie grupa wloskich
wilmowcow-dokumentalistow na poczatku lat 70-tych ubieglego wieku.
Film to "Pieski swiat - Mondo cane".

J-23 Flegiel von Trop

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


169. Data: 2008-04-27 20:41:57

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 26 Kwi, 12:45, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Sat, 26 Apr 2008 02:26:48 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
>
>
>
> > On 26 Kwi, 11:13, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> >> Dnia Sat, 26 Apr 2008 01:57:07 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):
>
> >>> PS. panta rei. nihil novi sub solem
>
> >> Co to znaczy "solem"? Nie znam łaciny tak dobrze :-PPP, jak Ty, ale tak
> >> popularny cytat, jak "nic nowego pod słońcem" czyli "nihil novi sub sole",
> >> toż to każdy, nawet katol, znać powinien?
>
> >> --
> >> XL wiosenna :-)
>
> > OK, masz racje "sole". "m" to suplement wziety z michala, sie
> > przykleil.
>
> > J-23 itede
>
> > PS. lacine tysz znam slabo, tylko kilka powszechnie znanych sentancji
>
> Mnie dziecko powiedziało - w końcu właśnie ograniczoną katolicką szkolę
> średnią skończyło, w której uczą tej ograniczonej, ciemnej, kościelnej
> łaciny ;-P
> --
> XL wiosenna :-)
>
Na taka jawna prowokacje pozwole sobie nie odpowiedziec. Twoja corke
chyba widzialem na fot., skrzypaczka? Ladna, i utalentowana.
Gratuluje!

J-itede

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


170. Data: 2008-04-27 20:43:17

Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 27 Kwi, 22:39, J-23 <k...@g...pl> wrote:
> On 27 Kwi, 00:13, "michal" <6...@g...pl> wrote:
>
>
>
> > J-23 wrote:
> > >>> A gdzie jest "to", czego nie ma? Jezeli nie ma, to gdzie sie
> > >>> znajduje "to" czego nie ma? Jezeli "cos" jest w Twoim mozgu to nie
> > >>> znaczy ze "to" gdzies jest poza Twoim mozgiem, jezeli "to" nie jest
> > >>> weryfikowalne obiektywnie. Nie znaczy tez, ze moj mozg jest podobny
> > >>> do Twojego mozgu. Moj mozg nie generuje pojecia wiary w ogole. Dymam
> > >>> wiare! Nie jest mi potrzebna do niczego. Mentalnie nie jestm podobny
> > >>> do Ciebie. Zatem nie przypisuj mi swoich odczuc i emocji. Sa ludzie,
> > >>> ktorzy wierza, i sa tacy ktorzy nie wierza.
> > >> Wiem, przejawiasz ujemną wartość wiary w Boga.
> > >> A masz jakąś dodatnią wiarę w coś? Może jest coś, w co wierzysz
> > >> jednak?
> > > Czlowiek zaczyna pic, bo spotkalo go niepowodzenie. A potem powodzi mu
> > > sie coraz gorzej bo pije jeszcze wiecej. To samo przytrafilo sie
> > > j.polskiemu. Staje sie on brzydki, i niedokladny, bo nasze mysli sa
> > > brzydkie i glupie. Ale z kolei brzydkosc jezyka powoduje ze i nasze
> > > myslenie jest glupie.
> > > I tak, poprosze o wyjasnienie co autor ma na mysli piszac o "ujemnej
> > > wartosci wiary w Boga", i gdzie o tym napisalem? Szczegolnie prosze, o
> > > wytlumaczenie sensu "dodatniej wiary" (sic!)
>
> > Chciałem, żebyś zaskoczył. Nie da się nie wierzyć (w jakiejkolwiek
> > dziedzinie). Jeśli uważasz, że Boga nie ma - znaczy to, że w i e r z y s z,
> > że go nie ma. Jeśli uważasz, że nie ma nic po smierci, to znaczy, że w i e
> > r z y s z w nicość po swoim życiu. Jeśli uważasz, że nie mam racji, to
> > znaczy, że wierzysz w moją kiepską wiedzę w jakiejś dziedzinie.
> > Każda z dwóch opcji "jest" i "nie ma" polega na wierzeniu w jedną z nich.
> > A to o czym teraz piszę, nie jest odwracaniem kota ogonem, tylko próbą
> > uzmysłowienia, że zarówno wiara w istnienie czegoś jak i w nie istnienie
> > polega na tych samych przesłankach: Jak jest naprawdę "namacalnie/zmysłowo"
> > nie wiemy, tylko bez dowodu przyjmujemy którąś z opcji.
> > Przy takim rozumowaniu, nierozsądne jest przyjęcie opcji "nie ma", skoro
> > warunkiem do "nagrody" jest wiara w to, że "jest" (tak akurat jest w
> > wyznaniach chrześcijańskich).
> > Jeśli po śmierci okaże się, że jednak "jest", to temu, co nie wierzył może
> > być głupio.
>
> > A z drugiej strony ten, który mówi, że "nic nie ma" przedstawia się jako w
> > pewnym sensie "najmądrzejszy" (beznadziejna pycha). Uczciwsza i mądrzejsza
> > jest postawa "nie wiem". Koniec wykładu. ;)
>
> > --
> > pozdrawiam
> > michał
>
> Wyobraz sobie plemie aborygenow, ktorego czlonkowie nigdy nie widzieli
> samolotu. I ktoregos dnia na ich terytorium wyladuje czlowiek w
> samolocie. Ten czlowiek w celu latwiejszego nawiazania kontaktu
> przywozi autochtonom koraliki, noze, igly do szycia... itp. Jest mily,
> obdarowuje ich przydatnymi do zycia przedmiotami, i niczego w zamian
> nie oczekuje. Po jakims czasie konczy swoja misje i odlatuje.
> Aborygeni zaczynaja tworzyc mit istoty nieziemskiej, ktora spadla do
> nich z nieba i oswiecila ich swoja "laska". Buduja prymitywna makiete
> samolotu. I calymi dniami obserwuja niebo w nadziei na ponowne
> ladowanie samolotu. Zaprzestaja dotychczasowych swoich czynnosci, bo
> dobro, ktore spadlo z nieba jest bardziej atrakcyjne. Czekaja na
> swojego "boga", samolot. Wierza! Ale, czy wierzyli rowniez w samolot
> poprzednio, przed wyladowaniem tegoz? Wszak nie wiedzieli o jego
> istnieniu, czyli nie wierzyli? Nie wierzyli w cos czego nie
> doswiadczyli, co nie miescilo sie w zadnej siatce pojeciowej? Czy jest
> mazliwa niewiara w nic? Z takim zjawiskiem spotkala sie grupa wloskich
> wilmowcow-dokumentalistow na poczatku lat 70-tych ubieglego wieku.
> Film to "Pieski swiat - Mondo cane".
>
> J-23 Flegiel von Trop

filmowcow

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 . 19


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

z kamera wsrod ludzi
Prośba o parę zdań na temat dziwnego zachowania.
wykładowcy na start
Chromolę głupie gwiazdki w Googlu...
Testy projekcyjne - poszukuję materiałów

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »