Data: 2003-02-05 09:06:31
Temat: Re: dylematy
Od: "Ania K." <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b1m0ui$n6j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
> Jestem mamą 2 córeczek i jedyne co CI mogę powiedzieć, to to, że kobieta z
> dzieckiem, nie jest wysyłana po porodzie na księżyc.
Ufff ulżyło mi ;))))))
Na szczęście umiem zajmować się dziećmi, bo miałam troje dużo młodszego
rodzeństwa, którym zajmowałam się od urodzenia, ale wiadomo - głównie
zajmowała się nimi Mama, więc ja byłam do pomocy ;)
> Każdego może dopaść ból
> siedzenia w domu, ale to się dzieje wtedy, gdy damy się zmanipulować
> kolorowym pisemkom dla niby feministek. Co za różnica, czy zakładasz rano
> pantofelki i dyrdasz do pracy galopkiem żeby się nie spóźnić bo po premii,
> czy traktujesz pobyt z dzieckiem w domu jako rodzaj pracy niewolniczej?
No nie, ale ponieważ zawsze pracowałam to trudno mi sobie wyobrazić jak to
będzie w domu codziennie. Z jednej strony tęskno mi za tym i właśnie za tym
niespieszeniem się do pracy.
> Tylko od Ciebie zależy, jak do tego podejdziesz. Dzieci tylko raz są małe
i
> to już nigdy nie wróci, a do pracy prawie każdy wrócić MUSI. Potraktuj to
> jako małe zwolnienie z przymusu nadążania w wyścigu po coraz wyższe
> stanowisko, kolejną podwyżkę, jeszcze większy samochód, piątą komórę.
> Czasami warto stanąć w miejscu i przemyśleć dokąd się zmierza - dziecko to
> dobry powód do takich refleksji.
Ja nie chcę iść od razu po porodzie do pracy!!! Nawet chyba nie wrócę po
urlopie macieżyńskim, bo zdaję sobie sprawę, że wtedy widziałabym swoje
dziecko tyko wieczorami. Wiem, że najmłodsze lata są bardzo ważne jeżeli
chodzi o późniejsze relacje między nami i bardzo chcę uczestniczyć w tych
wszyskich dniach Jego/Jej życia, patrzeć jak się rozwija i cieszyć się tym.
>
> Dziecko nie zamyka matki w domu, babki w piaskownicy, to nie tylko te
> straszne legendarne już wręcz "kury domowe", ale kobiety takie jak Ty, na
> zwolnieniu z życia. One mają mózgi i nadają się na nowych znajomych.
Problem polega na tym, że ja mieszkam pod W-wą i wygląda to tak, że każdy u
nas ma swój domek (mniejszy lub większy) i ogródek. Nie ma czegoś takiego
jak place zabaw. Ponieważ mieszkam tam od 3 lat i ciągle jestem raczej w
pracy to nie znam tam nikogo. Zresztą samych sąsiadów nie mam dużo, bo mam
domek w lesie a po drugiej stronie "ulicy" jeszcze nie ma domów.
>
> Zawsze można się podeprzeć opiekunką, ja korzystam 2-3 razy w tygodniu po
3
> godz. Babcie mam daleko co ma plusy i minusy, trochę starsze dziecko można
> wysłać do babci na np. tydzień.
Ja mam Teściową na miejscu, która już dawno oferuje swoja pomoc. Oczywiście
wybiłam Jej z głowy, że będzie mi dziecko wychowywać, więc już ma podejście
do sprawy takie jak ja ;)
>
> Nie wszystko się zmienia. A to co się zmienia, zmienia się przy dziecku na
> ogół na lepsze, miłość nabiera nowego wymiaru i gubi się gdzieś egoizm.
Nie
> trzeba zaraz rezygnować ze wszystkich przyjemności, niektóre można odsunąć
> na później (dzieci rosną niewiarygodnie szybko), na inne traci się ochotę,
> bo zwyczajnie zaczynają wydawać się nudne a pojawia się cała masa innych,
> równie fascynujących.
> A mąż skoro można mu ufać, wesprze Cię pewnie lepiej, niż teraz sobie
> wyobrażacie, nie tylko Ty zostaniesz mamą, ale i on tatą. Od początku
> podzielcie sobie zadania, tata może kąpać i oporządzać małe, a mama w tym
> czasie posiedzieć i ponicnierobić, lub zrobić coś, co lubi. :-)
>
Podział obowiązków u nas jest od początku, więc w sumie o to się nie
martwię. Martwię się tym, że On wraca późno i niewiele wtedy ja będę miała
czasu na cokolwiek. Jak dochodzą do tego dwa dni (siatkówka, angielski) no
to może byc po prostu trudno, bo będę sama.
--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<-<
GG 1355764
|