Data: 2008-12-31 11:21:10
Temat: Re: dzieci?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 30 Dec 2008 19:56:26 -0800 (PST), Panslavista napisał(a):
> On 31 Gru, 00:50, "Himera" <h...@g...pl> wrote:
>> od czego by tu zaczac...
>> zbliza sie okres w zyciu ze czlowiek zaczyna zastanawiac sie nad potomstwem.
>> dzieci placza, dzialaja na nerwy w sposob niemozliwy do opisania, nie wiadomo
>> jak sie z nimi komunikowac bo przeciez we wczesniej fazie nie potrafia mowic
>> (chociaz jakas madrala napisala juz ksiazke o jezyku niemowlat, ha!), potrafia
>> wyprowadzic z rownowagi w sekundzie, sprawiaja ze sie wstydzisz (w sklepie np.
>> jak ni z tego ni z owego male toto zaczyna drzec jape), nie potrafia korzystac
>> z toalety (wczesna faza), wszedzie robia balagan, nie maja poszanowania dla
>> cudzej i wlasnej wlasnosci, trzeba przy nich byc non stop zeby nie zrobily
>> sobie krzywdy, trzeba je ubierac i karmic, zabawiac, mowic do nich, bawic sie
>> z nimi i tak przez dobre 6 lat poki nie pojda do szkoly (pisze srednio, moze
>> byc mniej).
>> mimo tego wszystkiegi, ludzie maja dzieci i jakos sobie radza, robia zdjecia,
>> rozsylaja znajomym, postuja na nasza-klasa i czesto jest zdjec dzieci wiecej
>> niz ich samych, sa dumni, szczesliwi? udaja?
>>
>> cenie sobie swoj spokoj i wygode, mysl o malym wrzaskunie ktory zburzylby to
>> wszystko przeraza mnie.
>> wszyscy mi mowia ze ze swoim dzieckiem jest inaczej. ale czy jest? czy
>> naprawde wiez i milosc juz tworzy sie kiedy dziecko jest w brzuchu? czy to
>> pomaga nie krzyczec na rozhisteryzowane dziecko?
>>
>> placz dziecka dziala na mnie w sposob bardzo negatywny.
>>
>> chyba boje sie byc zlym rodzicem.
>
> Niech ci się nadarzy.... dziecko i wtedy przeczytaj swoje wypociny.
O, to, to :-)
|