Data: 2008-11-13 21:46:34
Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Redart pisze:
> 'polityka = rządzenie, porządkowanie, podejmowanie decyzji'. Perfekcjonista
> będzie rozumiał politykę jako idealny porządek i podejmowanie doskonałych
> decyzji. A jest to zaprzeczenie natury polityki, która operuje na
> bezwładnych,
> statystycznych masach ludzkich. Dlatego będzie, korzystając z władzy,
> dążył do tego, by najpierw podnieść parametry statystyczne do poziomu
> maksimum idealnego, a właściwe żądzenie odłoży 'na później', jak zbiór
> już będzie wystarczająco uporządkowany, idealny. Stąd idea rasy panów
> czy też idea oczyszczającego armagedonu, który zostawi tylko statystyczny
> wierzchołek zbioru. Stąd uporczywa, maniakalna wręcz tendencja do
> tworzenia granic i wypychanie całego 'nieporządku' poza nie.
> Perfekcjonista nie potrafi grać w gry, w których nie ma wyrazistych zasad,
> jest nieelastyczny. Pragnie znać zasady i dzięki nim wyprzedzać przyszłość.
> W ten sposób pracuje ze swoim lękiem przed nieznanym, przed obawą, że
> jego plany się nie zrealizują, przed zmianą, w której on sam się zmieni
> w sposób
> niekontrolowany. A jeśli gra, zwana życiem, ciągle stawia go w sytuacjach,
> które nie zostały wcześniej opisane regułami - będzie uciekał w fantazje
> o życiu
> lepszym, zgrabniej opisanym, które jawi mu się jako ... po prostu
> bezpieczniejsze.
> Jeśli ludzie dookoła niego grają w gry, w których zasady niby są, ale
> rozmyte,
> ciągle są 'podłamane', 'naginane' - będzie to dla niego powód do głębokiej
> frustracji i jawnie wyrażanej pogardy.
Ja zwykle pięknie to ująłeś. Rzekłabym nawet - perfekcyjnie. ;)
Chociaż z tymi zmieniającymi regułami... to przynajmniej raz CB zagrał z
Tobą nieuczciwie IMO, i zrobił to celowo. W dyskusji nt ambicji.
Wprawdzie nie śledziłam jej dość dokładnie, więc mogę się mylić, ale
odniosłam wrażenie, że dopiero pod sam koniec powiedział o tym, że
rozpatruje kwestię na gruncie buddyjskim i niespodziewanie wprowadził
pojęcie "aspiracji" przeciwstawiając je "ambicji". Nagle dyskusja nad
treścią pojęć przerodziła się w dyskusję nad samą nomenklaturą, w wyniku
której doszedł do przekonania, że jesteś "pseudobuddystą". ;) To było
zagranie nie fair IMO.
> Będzie miał problem z wydobyciem z ludzi ich potencjału
> i będzie uciekał w fantazje 'o lepszych pracownikach'
Dokładnie tak to widzę. I to wszystko gdzieś głęboko ma w podłożu
ochronę samego siebie. Lepiej stwierdzić "inni są źli", niż "ja nie
potrafię sobie z czymś poradzić" czy "do pewnych zadań się nie nadaję".
Bo jakże nie może nadawać się do czegokolwiek ktoś obdarzony niebanalną
inteligencją, natomiast "nie do końca kumający facet" świetnie radzi
sobie z zarządzaniem grupą lub w ogóle w kontaktach z ludźmi? (myślę, że
za takiego CB uważa Trenera i dlatego ten stał się jego głównym
wrogiem). Z tym trzeba by umieć się zmierzyć, ze swoimi słabościami, być
może pogodzić, a tymczasem "okazuje się" dużo łatwiej zdeprecjonować
innych.
W efekcie powstaje obrazek dziecka (nie bez znaczenia jest chyba też
fakt, że CB bardzo ceni sobie "dziecięca niewinność postrzegania"). Od
początku uważałam CB za dużo młodszego niż jest w rzeczywistości. Eh, ta
kobieca intuicja. ;)
Ewa
|