Data: 2002-07-24 10:16:56
Temat: Re: felieton Mn - byc feministka
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
Pokaż wszystkie nagłówki
"Duch" <a...@p...com> writes:
> a moze jest po prostu tak ... wszedzie sa "meskie porazki"
> i "kobiece porazki" (niewazne czyja wina).
> Facet siega po alkochol (w Polsce podobno 3 mln uzaleznionych),
> kobieta zostaje wojujaca feministka, ot proste.
>
> Ja to traktuje tak - feminizm to takie zaczepki, zaproszenie
> do klotni, ok, ale czesto konczy sie to jeszcze wiekszymi zgrzytami,
> niestety...
Zaczepki i nie ma o co walczyc.
To ja moze podam przyklad ode mnie z uczelni.
Mialam takiego profesora, ktory zwykl byl mawiac prawie na kazdym
wykladzie: a panie to wlasciwie po co tu przyszly? Kobiety sie do
studiowania nie nadaja.
W USA na przyklad, to by polecial z posady za takie gadki.
Albo inny, doktor, tez na tej samej uczelni: na konsultacjach
obmacywal studentki i jak sie ktora stawiala, to nie dawal zaliczenia
(a bez tego zaliczenia oblewalo sie caly rok).
Przykladow moznaby mnozyc. Ilez ja razy w swoim zyciu slyszlalam, ze
kobieta to do garow sie nadaje. Ilez to razy bylam odsylana (w pracy)
do robienia kawy i tem podobnych zajec - z racji tegoz tylko, ze
jestem kobieta, a szef byl plci meskiej i w glowie mu nie postalo, ze
robienie kawy nie lezy w gestii moich obowiazkow.
Mimo to nie jestem feministka ani o nic nie walcze. Jednak slepa nie
jestem, z drugiej strony tez. Jak mi ktos mowi, ze w Polsce
przynajmniej rownouprawnienie jest, to mnie na smiech wzbiera.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://www.ninka.net/~ninka/
|