Data: 2007-11-07 13:20:07
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 7 Lis, 14:06, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> Fragile pisze:
>
>
>
> > On 7 Lis, 12:59, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> >> Fragile pisze:
>
> >>> On 7 Lis, 01:04, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> >>>> Ikselka pisze:
> >>>>> Sky pisze:
> >>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>>>>news:fgqs1j$qd7$2@atlantis.news.tpi.pl...
> >>>>>>> Sky pisze:
> >>>>>>>> Użytkownik "Himera" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
> >>>>>>>>news:fgqr93$8jn$1@inews.gazeta.pl...
> >>>>>>>>> tydzien temu zginela w wypadku samochodowym moja kolezanka. jakis
> >>>>>>>> /piiiiiii/
> >>>>>>>>> postanowil zabic siebie i przy okazij pare innych osob.
> >>>>>>>>> studiowala, miala jakies cel w zyciu, byla mloda, ladna... a pozniej
> >>>>>> nie
> >>>>>>>>> mogli nawet jej zidentyfikowac...
> >>>>>>>> 2giego powiesił się lider Universu
> >>>>>>>> Po rozwodzie z żoną. Jutro pogrzeb...
> >>>>>>>>www.univers.pl
> >>>>>>> In zaraz powiesi się ostatnia prawdziwa kobieta na tym świecie
> >>>>>>> jak do jasnej Anielki kłapać nie przestaniecie ;-P
> >>>>>>www.universe.pl?
> >>>>> Sorry, nie skojarzyłam. Myslalam, że sobie wisielczy humor robicie.
> >>>> ....ale tyle się dzieje nieszczęścia co dzień... że czasem natłok
> >>>> wyzwala śmiech,
> >>> ???Wyzwala smiech???
> >> Jak się dowiedziałam, że najbliższa mi osoba nie żyje, to dostałam ataku...
>
> > Trudno mi to sobie wyobrazic... Tzn. atak smiechu z powodu czyjejs
> > smierci... Najwyrazniej ludzie miewaja rozne reakcje. Szok jak widac
> > moze sie przejawiac w najrozniejszy sposob, jednak w przypadku
> > smierci...
> > Smiech jako reakcja na stres nie jest czyms dziwnym, jednak smierc
> > najblizszej osoby to juz nie jest zwykly stres... Coz, reakcje
> > ludzkiego organizmu sa nieprzewidywalne.
> >>>> bo trudno uwierzyc w coś, co się dzieje, choć nie ma prawa.
> >>> ??? Nie ma prawa???
> >> Tak. Nigdy nie pytałaś: "Dlaczego właśnie on/ona???"
>
> > Wszystko ma prawo sie wydarzyc. Jesli jestem osoba wierzaca, doskonale
> > o tym wiem, i w pelni to akceptuje. Nie jest to proste, jednak to jest
> > istota wiary. Rozpacz jest oznaka egoizmu i braku wiary.
> > 'Dlaczego wlasnie on/ona?' To bardzo czeste pytanie... Jednak takie
> > pytanie to cos zupelnie innego, jego wydzwiek jest inny niz
> > stwierdzenie, ze cos nie ma prawa sie wydarzyc. Pytajac, nie twierdze,
> > ze to nie mialo prawa sie wydarzyc. Zaprzeczalabym samej sobie i
> > swojej wierze. Skoro wierze w Boga, to wierze, ze tak sie dzieje dla
> > naszego dobra (dla dobra osoby dotknietej nieszczesciem, jak i jej
> > bliskich). Trudnosci z pogodzeniem sie z danym nam przez 'los'
> > nieszczesciem (chociaz nic nie jest 'nieszczesciem' dla osob
> > wierzacych) sa naturalna reakcja, jednak nie mozna zadawac takich
> > pytan w nieskonczonosc. Sa to pytania bez sensu. To pytania w pewnym
> > sensie banalne, dziecinne. Czy spodziewamy sie jakiejs odpowiedzi na
> > te pytania?? Jesli tak, to daleka droga przed nami do pelni wiary i do
> > osiagniecia spokoju w sercu...
> > Tak, jestem tylko czlowiekiem. Ale i az czlowiekiem. Tak, dojrzewam i
> > ucze przez cale moje zycie. Tak, jestem slaba, ale duzo silniejsza niz
> > kiedys, i zapewne silniejsza od wielu ludzi, ale slabsza od innych...
> > Pokaleczona, zniszczona fizycznie, doswidczona psychicznie, ale
> > bogatsza o to co mnie spotkalo i spotyka. Tak, kiedys zadawalam sobie
> > takie pytania... Jednak rozwoj duchowy sprawia, iz teraz jestem w
> > stanie byc bardzo szczesliwa... Szczesliwsza niz kiedykolwiek
> > wczesniej..., wlasnie dzieki tym doswiadczeniom. Ich sens byl wiec
> > ogromny, choc kiedys w ogole go nie widzialam... Te cierpienia
> > pociagnely jednak za soba tyle dobra, ze nie sposob nie wierzyc w ich
> > sens :)
> > I juz nie mam potrzeby zadawania sobie pytan 'dlaczego wlasnie on?',
> > 'dlaczego wlasnie ona?'.
> > Dlaczego wlasnie ja??? A uwierz, mogalbym tych pytan zadawac tysiace
> > kazdego dnia... Dlaczego wlasnie ja??? By osiagnac _pelnie_
> > szczescia...
>
> > --
> > Fragile
>
> Wszystko prawda, co piszesz.
> Tylko że ty mówisz o odbiorze świata, kiedy się jest w stanie względnej
> równowagi psychicznej.
> Sama wiesz, że są chwile (o, jakże rzadkie akurat dla mnie, na
> szczęście, ale są - ten atak śmiechu pamiętać będę do końca moich dni),
> kiedy jesteśmy gotowi wygrażać niebu.
>
Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona z
Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
>
> Etapy procesu/ustosunkowywania się do tragicznych przeżyć też powinnaś
> znać, jako... psycholog :-)
>
Znam. Z obserwacji i autopsji...
>
> No wiesz: odrzucenie zaistniałej sytuacji/bunt, obwinianie siebie lub
> osoby zmarłej/chorej, coś tam coś tam, godzenie się ze stanem rzeczy, itp.
>
Roznie ludzie reaguja... Ile sytuacji i ludzi, tyle reakcji. Ogromnie
destrukcyjne, dla nas i otoczenia jest obwinianie sie.
>
> Nie, tak palnęłam z tym psychologiem - może nim nie jesteś, ale byś
> pasowała :-)
>
:)
--
Fragile
|