> Tak mi się skojarzylo trochę ot.
> Rozmawialam niedawno z dziewczynką (9l.) z aktywnie wierzącej rodziny i
> chodzącej do szkoly katolickiej.
> Gadałyśmy sobie o tym i o owym i zaskoczyło mnie, że opowiadając czesto
> uzywala zwrotu "Bóg sprawił", np.
> Umarło im dziecko i Bóg sprawil, że urodzilo im się drugie.
> Spalił im się dom, ale Bóg sprawil, że sobie jakoś tam poradzili.


albo mowia jeszcze :"przyjelismy dziecko " szczegolnie przy 10 jest to
kosmiczne stwierdzenie :-D


>
> I przy pytanach czysto przyrodniczych tak samo. Dlaczego Bóg sprawil, ze
> jest tęcza. Dlaczego Bóg sprawił, ze pszczoly robią miod.
> I do tego gdy jej tłumaczylam coś, miałam wrażenie (choć nie pewność),
> że nie oczekuje naukowego wytłumaczenia, tylko odpowiedzi w stylu Bóg
> stworzył tęczę, by ludzie byli radośni, a pszczoły sa dla nas przykladem
> pracowitości itp.


no i po co studiowac powstawanie teczy,dociekac ? po co sie meczyc
,uczyc,rozumiec? czyz nie latwiej jest przyjac iz sprawil to Bog?
nie od wczoraj wiadomo ze im lud ciemniejszy tym latwiej nim sterowac :-/
p.