Data: 2003-10-21 08:52:24
Temat: Re: jeszcze a propos edukacji - do Pyzolka
Od: "" <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> wlasnie, a co sadzisz o tym artykule Hartmana?
> http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34474,1733408.html
>
> tu z kolei brak konkretnej definicji problemu, okreslenia jego sedna,
> jeno jakis tam opis objawow i proponowanie lekarstwa.
>
> PS: jeszcze jak sama mialam praktyki w szkole (technikum) w 1994 roku
> (lekcje historii i wychowania obywatelskiego) to tez mnie przerazil
> poziom uczniow: od pierwszej do piatej klasy mieli problemy z....
> rozumieniem czytanego tesktu. chryste panie.
> a to bylo jedno z najlepszych technikow w Lublinie.
>
> --
> Nina Mazur Miller
> n...@p...ninka.net.usun
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
Zanim Pyzol sie obudzi, napisze, co ja o tym sadze :-)
W szkolach nie uczy sie wielu waznych dla specjalistow rzeczy lub uczy po lebkach.
Teatrolog pokreci glowa nad stanem wiedzy o teatrze antycznym czy szekspirowskim,
filmoznawca filmu idt.
Bywaja kandydaci na kierunki humanistyczne, ktorzy nie potrafia scharakteryzowac
bohatera romantycznego. Czy to wina nauczyciela, czy ucznia, a moze okolicznosci
towarzyszacych, trudno powiedziec. Pewne jest jednak to, ze spada na n-la.
Sam problem jest na pewno istotny - upychanie tresci, gdzie sie da w przedmioty przy
zachowaniu lub minimalnym zwiekszeniu ilosci godzin. Idealem bylby osobny przedmiot
i w niektorych szkolach jest to mozliwe, ale to nadal wyjatki.
Z drugiej strony mam ochote zaproponowac takim panom od wykladow z lotu pileczki
pingpongowej pol roku stazu w polskim LO dla przewartosciowania pewnych wartosci w
kuzni talentow.
enni
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|