Data: 2005-09-19 11:52:16
Temat: Re: kolczyk w pępku
Od: Mme Kitzmoor <s...@m...nie>
Pokaż wszystkie nagłówki
In <dgja38$bqo$1@inews.gazeta.pl> sq4ty wrote:
> Ech, pomóżcie (będzie na kogo zwalić).
> Jakoś ostatnio naszła mnie ochota, i co najgorsze trzyma, na kolczyk w
> pępku.
> Oczywiście naczytałam się już o tym trochę w necie i wniosek, jaki mi
> się nasuwa, jest taki: jak zwykle wszystko zależy od organizmu. U
> niektórych goi się bardzo szybko, ze dwa tygodnie, u niektórych pół
> roku. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Mam. Zarośnięty od paru lat język :)
Jeśli chodzi o babranie to odkryłam po sobie i znajomych, że sporo
zależy nie tylko od tego jak i na co organizm reaguje lecz również od
higieny zakładu w którym się to robi. Bo co z tego, że igła będzie
wysterylizowana, skoro potem położy się ją na brudnym blacie, ktoś
weźmie w brudne paluchy itp. Czyli musi być ogólnie czysto w środku,
wymyte podłogi, starte kurze, lateksowe rękawiczki na rękach obsługi
również są dobrą oznaką. Nie bój się zapytać czy możesz zobaczyć w czym
i jak sterylizują narzędzia. Ja sobie przekłuwałam ozorek we Francji i
tam zaraz po sterylizacji wszystkie narzędzia pakowali próżniowo w folię,
ale nie wiem, czy w Polsce gdzieś takie praktyki można znaleźć.
> Najbardziej się boję tego, że mi
> się nie będzie chciało długo zagoić. Uszy przekłuwałam już tak dawno,
> że nie pamiętam, ile mi się goiły.
Zagojenie języka to była kwestia niecałych dwóch tygodni. Natomiast jak
sobie uszy i nos przekłuwałam to babrało się praktycznie w
nieskończoność :/ Może kwestia tego, że w uszach i nosie miałam srebro
zaś na języku stal chirurgiczną. I że język miałam przekłuwany w
profesjonalnym salonie piercingu, zaś nos w domu a uszy u osiedlowej
kosmetyczki.
--
Pozdrawiam
Iff
|