Data: 2002-02-19 22:31:22
Temat: Re: konkubinat raz jeszcze
Od: "ania" <p...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ania Björk (sveana) napisał(a) w wiadomości: ...
>Wyobraz sobie, ze sluby cywilne sa po to, aby dac ludziom wierzacym inaczej
>lub niewierzacym szanse na malzenstwo.
A juz tak jest na tym swiecie, czego
>niestety niektorzy katolicy nie chca dostrzegac, iz nie wszyscy inni sa
>katolikami, albo iz niektorzy nawet osmielaja sie nie wierzyc w sily
>nadprzyrodzone, a jednak chca zawrzec zwiazki malzenskie. Dziwne, prawda?
>
No właśnie dziwne.
Przede wszystkim, ludzie, jak ich ładnie nazwałaś, wierzący inaczej, mogą
zawierać śluby w swoich kościołach, świątyniach, domach modlitwy i innych
przybytkach. Żydzi kiedys robili to chyba w domach, byle pod baldachimem.
Muzułmanie, przynajmniej ci, których ja znam wyprawiają wielką ucztę i
panna mloda uroczyscie, z orszakiem, przenosi się do domu małżonka.
A niewierzący? Czy naprawdę tak im zależy na składaniu jakichs obietnic
przed babą w " krótkim pseudoornacie i z łańcuchem na piersi?
Do niedawna w Polsce wszyscy musieli wziąć ślub cywilny, bo jeżeliby jakiś
ksiądz udzielil ślubu koscielnego bez ujrzenia odpowiedniego papierka z USC
to groziło mu kilka lat wiezienia.
I tak jakoś nam się ta komunistyczna tradycja w głowach zakodowała.
Teraz na szczęście ślub cywilny nie jest obowiązkowy.
I zastanów się,kto go zawiera.
Po pierwsze osoby juz rozwiedzione, które nie mogą zawrzeć ślubu
kościelnego. Skoro raz już się rozwiodły, i, z tego co piszą osoby po takim
doświadczeniu, nie bylo to miłe, na pewno wolałyby legalny konkubinat niż
kolejne małżeństwo, żeby nie musieć przeżywać nastepnego rozwodu.
Po drugie - własnie osoby innych wyznań, jeżeli ich wspólnota religijna nie
podpisała konkordatu (nie wiem, moze juz wszyscy mają to załatwione, nie
tylko katolicy). Ale wtedy to liczy się dla nich ich religijna ceremonia a
ślub cywilny traktują, jak niegdyś katolicy, jako zło konieczne.
Po trzecie osoby, ktorym sam slub i jego oprawa zwisa równo, ale robią to,
najczęściej dla świętego spokoju ze względu na presje rodziny, bo dziecko w
drodze (patrz posty na temat "moja partnerka jest w ciązy: ślub"). Jesliby
dzieci urodzone w legalnym konkubinacie miały automatycznie uznane ojcowstwo
konkubenta, to byloby z głowy.
Już widzę te oburzone protesty. No więc można będzie wprowadzić dobrowolne
oświadczenie. Konkubent będzie mógł oswiadczyć, że uznaje automatycznie
dzieci z tego związku. I po kłopocie.
Albo osoby, ktorym w/w również wisi, ale ślub zawieraja własnie ze względu
na te prawa, jakie teraz ma dawać równiez konkubinat.
I tacy, którzy nie mają przeszkod, żeby wziąć ślub koscielny, ale nie biorą
go, bo nie są pewni, czy chcą byc razem. Rozwodow koscielnych nie ma, a
cywilny dostanie sie prędzej, czy później. Więc tez na pwno woleliby
konkubinat, bo wyplątanie się z niego nie groziłoby rozwodem. A ślub cywilny
biorą z powodów wymienionyh wyżej.
No i pary w ciąży, ktore biorą ślub cywilny, żeby dziecko juz miało ojca i
nazwisko, a koscielny biorą później.
Więc tez na pewno wolałyby najpierw konkubinat, a ślub potem.
A propos. Ciekawa jestem, jaki ty brałaś ślub i gdzie?
Ja ślub cywilny wzięłam w Londynie. Z konieczności. Nie, nie byłam w ciąży.
Po prostu, żeby legalnie przebywać w UK dłużej niż pół roku, mieć prawo
pracy i prawo oddychania ich zanieczyszczonym smogiem musiałam wyjśc za mąż.
Wzięliśmy ślub w lokalnym odpowiedniku naszego USC. I byłam bardzo
pozytywnie zaskoczona. Ślubu udzielała mi kobieta ubrana w normalny
elegancki kostium, a nie w jakąś przykrótka komżę. I nie miała na szyi
krowiego łańcucha z lwem i jednorożcem.
Formulki były dużo prostsze i mądrzejsze. Nie musialam niczego obiecywać ani
przysięgać. Musialam jedynie oświadczyc, że nie istnieją żadne prawne
przeszkody do zawarcia przeze mnie zwiazku małżeńskiego.
Nie wymienilismy obrączek, bo tam nie jest to obowiązkowe. Nawet ich zresztą
nie mieliśmy.Nie bylo żadnego Mendelsona ani innych szopek. Oczywiście, jak
ktos chce, może to mieć, ale my wybralismy najprostszą wersję.
U nas chyba nie ma mniej lub bardziej uroczystej wersji ceremonii do wyboru.
Można najwyżej nie zamówić szampana.
No i zasadniczo od ustalenia terminu (tam nie trzeba skladać zadnych
dokumentów tylko zlożyć podpisy w rejestrze) do ślubu czeka się miesiąc, ale
za potrojną stawkę tzn. sto funtow, można dostać ślub w ciągu tygodnia. I
tak zrobiliśmy. Widocznie moj mąż bal się, że sie rozmyślę i wyjadę.
Oczywiście powody wymienione wczesniej były dla nas jedynymi powodami
zawarcia tego slubu, ktory zreszta w Polsce nie byl uznany. Musialam go
dopiero zalegalizować, ale zrobiłam to dopiero po kościelnym, ktory był w
Polsce siedem miesięcy później (to bylo jeszcze przed konkordatem). My
zresztą nie traktowalismy tego ślubu poważnie i nie mieszkalismy razem.
Zaczęliśmy żyć jak mąż z żoną dopiero po ślubie kościelnym. Aha, Pięć
miesięcy po ślubie cywilnym mielismy uroczyste zaręczyny, bo o tym ślubie
nikt nie wiedzial i rodziny dowiedziały się dopiero po kościelnym, i nie od
nas tylko ze zdjęć z tego USC, wmontowanych w ślubne wideo.
Niestety, w Anglii nie bylo zalegalizowanych konkubinatów. Ale gdyby były, i
dawały mi prawa, ktorych potrzebowałam, na rowni ze slubem, to na pewno
zawarlibysmy taki konkubinat, a nie ślub.
I myslę, że wiele par w Polsce rownież.
Więc po co rozdzielac te dwie rzeczy? Wątpię, czy na tej ceremonii w USC
naprawdę ludziom tak zalezy.
Ania
|