Data: 2006-11-29 19:14:37
Temat: Re: ksiazka uswiadamiajaca - dla dziecka
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:ekkf48$48h$1@news.onet.pl...
> Zgadzam się i ja generalnie nigdy takich książek nie szukałam, bo wolę
> jednak normalną rozmowę.
> A książkę można ewentualnie podsunąć już po tej rozmowie, jako utrwalenie
> wiadomości ;-)
Ksiażki też się czasem przydają. Moje - jak mi się wydawało - dość dokładnie
uświadomione dziecię, wróciło w wieku lat 11 z obozu sportowego z głową
pełną pytań, które jak się później okazało były wynikiem przysłuchwania się
rozmowom, komentarzom i żarcikom starszych kolegów. W wieku lat 11 już się
tak ni z gruszki ni z pietruszki do mamy z pytaniami o seks nie przychodzi.
Co się dzieje w jego głowie wywnioskowałam z półsłówek, żarcików i
komentarzy np. do filmów w TV. Po kilku dniach delikatnych prób
wyprostowania mu poglądów, zaproponowałam, żeby przeczytał jeszcze raz na
spokojnie książkę, (która zresztą cały czas stała u niego na półce) i żeby
pytał o wszystko, co wyda mu się niejasne. Przeczytał ją z wypiekami na
twarzy w jeden wieczór, przylatywał co 10 minut z pytaniami, pogadaliśmy
sobie długo, omówiliśmy sprawy dokładnie, a na koniec dziecię strzeliło
matce całusa z wielkim podziękowaniem:) Wydaje mi się po prostu, że te
wcześniejsze rozmowy odbywały się w okresie, kiedy seks i miłość to były
takie sobie dalekie sprawy, którego jego nie dotyczyły. Znał je i zadawał
pytania, ale tak jak się pyta o budowę atomu. W wieku 11 lat, kiedy hormony
zaczęły pracować, temat nabrał zupełnie nowego wymiaru i wtedy ta książka
okazała się bardzo wygodnym punktem wyjścia do poważniejszej rozmowy.
Anka
|