Strona główna Grupy pl.soc.rodzina matka

Grupy

Szukaj w grupach

 

matka

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 348


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2003-09-17 21:21:52

Temat: Re: matka
Od: Jakub Slocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

Wyczytalem w <bkahhg$r63$1@atlantis.news.tpi.pl>, ze r...@p...fm
twierdzi...
|> Mylisz sie. Wszystkie te rzeczy mozna kupic na tydzien z gory, a
|> niektore (sery, oczywiscie nie wszystkie) mozna nawet na dluzej.
|
|Oczywiście, że można. Ale jedzenie sześciodniowego chleba to średnia
|przyjemność. Podobnie np. sześciodniowych śliwek. Że o twarożku nie wspomnę.

Oswiadczam, ze jesli jadam chleb, to tylko taki "wielodniowy", chleb
kupujemy nawet rzadziej niz raz na tydzien.
Co do sliwek i innych owocow, przechowywane w lodowce nie sprawiaja
zadnych problemow, a teraz i tak Asia kupuje czesto, bo chce i ma czas.
Jakby nie miala to bysmy kupowali rzadko i trzymali w lodowce.

Przetwory mleczne, lacznie z twarozkiem da sie przechowywac w lodowce
przez 5-7 dni. Aha, smietany nie uzywam wiec nie wiem.

|> |Tak czy inaczej CODZIENNIE trzeba ten obiad ugotować, więc gdzie tu
|> |oszczędność (chyba że kosztem własnego snu i spokojnego wieczora)?
|>
|> Akurat my tak nie robimy, ale pamietam z domu gdzie i moja mama i tato
|> pracowali - obiad gotowalo sie raz na 2-3 dni.
|>
|
|A o której Twoi rodzice wracali z pracy? Stawiam na okolice 16.00.

Mama wracala roznie, poniewaz pracowala w szkole na wsi - wyjazd o 7.10
(z dworca wiec z domu wczesniej), a powroty czasem 15-16, czasem 18-19,
tak mniej wiecej pol na pol.
Tato wracal kolo 17.

Poza tym o czym tu mowimy? przeciez pisze wlasnie ze nie robili
codziennie obiadow. tylko tak ze 3 w tygodniu, z czego jeden wypadal w
sob/niedziele. Reszta dni - odgrzewane.

--
K.
Support bacteria -- it's the only culture some people have!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2003-09-17 22:14:45

Temat: Re: matka
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ewa Ressel"
> Chleb, twarożek - również?
Twarożek - to rzecz oczywista, bo on i tak właśnie tyle czasu leży w sklepie.
A jeśli mam codziennie kupować twaróg, który przez te wszystkie dni
leży w sklepie, wolę go trzymać w domu, przynajmniej mam pewne,
że jest dobrze przechowywany, a nie na zapleczu bez lodówki.
Chleb - da się, jeśli się gustuje w pełnoziarnistych paczkowanych, lub
ma się dostęp do takich prawdziwych wiejskich.

> Pod warunkiem, że nie wraca się z pracy o 19.00. Marząc o obiedzie i świętym
> spokoju, a nie spacerkach do warzywniaka.
Owszem, to była tylko propozycja dla Margoli, to ona musi zdecydować
czy ma siłę i wolę wykonywać pewne czynności z dzieckiem,
czy musi/woli poświęcić ten czas, jak napisałaś, obiadowi czy własnemu świętemu
spokojowi.
Jednak alternatywa istnieje i dobrze o tym wiedziec.

> Żeby tak funkcjonować na dłuższą metę, trzeba by chyba być cyborgiem.
Może cyborgiem, tym większe uznanie dla naszych matek, dla których
było i jest to codziennym, normalnym życiem.

> Dla mnie dom to jeden z istotnych elementów życia.
Sprawa postawiona tak, jak stawia ją Margola (wyrzeczenia
dziecka do ósmego roku życia po to, by po ośmiu latach coś mieć)
to coś innego niż "istotny element życia", bo dzieciństwo własnego
dziecka to dla niektórych coś więcej.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2003-09-18 04:30:16

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bka825$pl0$1@news.onet.pl...
> Poruszyłaś trudny i głęboki temat, a ja go trochę spłaszczę do poziomu
ziemi.
> Oszczędź trochę czasu robiąc zakupy jeden raz na weekend wielkim
transportem
> z jednego sklepu,

To już chyba standard, zwłaszcza w gronie pań menadżer ;)


>Druga sprawa obiad - moja mama wraca do domu o 17,
> żeby mieć więcej czasu dla nas gotowała jak poszłam spać, i następnego
> dnia kto wracał pierwszy ten odgrzewał.

Obiad leży w gestii Taty.

> Nie oceniam, nie daję rad, w ogóle nie mam pojęcia, bo mam inne życie,
spokojne,
> stabilne i pełne czasu dla malucha(ów). Ale przemyśl, czy warto poświęcać
> jeszcze sześć lat życia dziecka które toczy się _tu i teraz_, dla frajdy w
wieku
> ośmiu lat.


Zamiana klity na osiedlu, na którym "pijak, k... i złodziej" na większe
mieszkanie kosztuje tyle samo, co mały domek za miastem (po sprzedaniu klity
i dołożeniu oszczędności). To chyba lepiej domek. A zamienić trzeba, bo
ciasne i ciemne.

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2003-09-18 04:31:23

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ewa Ressel" <r...@p...fm> napisał w wiadomości
news:bkae9n$bae$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >Druga sprawa obiad - moja mama wraca do domu o 17,
>
> W tej chwili to pobożne życzenie większości pracujących. Standardem jest
> raczej 19.00.

Nie strasz :)

> Nie zawsze da się utrzymać rodzinę z jednej pensji, o czym Margola chyba
> napisała dość wyraźnie.


Ba, napisałam chyba niewyraźnie, bo tej jednej pensji nie ma, są tylko
nieregularne dochody obu stron, co jest dość stresujące.

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2003-09-18 04:32:58

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "=sve@na=" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> napisał w
wiadomości news:bkafgn$gfd$1@news.onet.pl...

> Nie zawsze. Ale tez nie zawsze trzeba pracowac na pelny etat.


Mówisz o Polsce? Albo na pełny etat, albo dyrdasz od rana do nocy na pół
etatu i chałupniczom próbując związać koniec z końcem.

Margola

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2003-09-18 04:35:20

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "=sve@na=" <sveana_antyspam@hotmail_smiercspamerom.com> napisał w
wiadomości news:bkailf$p3r$1@news.onet.pl...

> Smiem twierdzic, ze nie. Dlaczego? Bo mozna zaangazowac cala rodzine w ten
> proces, zwlaszcza dzieci, i w ten sposob nie tylko mamy ugotowane zarelko,
> ale i najnaturalniej w swiecie osiagniety cel - pokazanie dzieciom, ze sa
> potrzebne/niezbedne w funkcjonowaniu swojej malej spolecznosci.

Wspólne pichcenie to świetny pomysł, akurat z dużym powodzeniem realizowane
przy pomocy wielkigo krzesła przez mojego syna i jego Tatusia. Tu akurat nie
istnieje żaden problem, gotuje, kto akurat jest w domu.

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2003-09-18 04:39:30

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rockowa" <g...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bkaeio$3b$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Trzeba sobie zadać pytanie: mieć czy być ?
>
> MIEĆ dom ,samochód , wycieczki ,modne ciuchy czy BYĆ matka , żoną.
> Ja wybrałam to drugie przyznaje ze czasem, żałuje ale tak by wyglądało
> życie moich dzieci gdybym poszła do pracy.

> TZ pracuje zarabia znośnie ale ciągle brakuje przydałby się nowy samochód
> ( stary się sypie) , meble w pokoju u dzieci , chciałabym się fajnie
ubrać
> , jechać gdzieś na ekstra wakacje może za granice no i duży dom ,ale
jakim
> kosztem?

Sytuacja, w której TZ pracuje i zarabia znośnie, ba, w ogóle zarabia
regularnie, jest tak dobra, że aż fantastyczna.

> Czy ten dom jest niezbędny czy nie wystarczy mieszkanko , czy kasa to
> wszystko?

o domu będzie za chwilę.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2003-09-18 05:17:23

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rena" <r...@a...pl> napisał w wiadomości
news:bkab1n$23rk$1@foka1.acn.pl...
> snajper - wiekszosc ludzi pracuje na pelnym etacie, bo zyc z czego trzeba.
> zalozmy, ze standardowo - od 8-16 czy 9-17. zwykle minimum 1 godz. na
> dojazd, 1 godz. na powrot. nawet jesli ma tak cudowna prace, ze nie ma
> nadgodzin, nawet jesli robi zakupy tylko w weekend, to jest w domu ok.
godz.
> 18 - czyli tak, jak napisala.

Otóż to.

> czemu wiekszosc z was doszukuje sie tego, ze margola jest wyrodna matka?
> kazdy z nas pewnie wolaby byc rentierem, ale wiekszosc z nas pewnie musi
> pracowac...


I tu pozwolę sobie coś wyjaśnić.
Opis ten, który przesłałam, celowo był przejaskrawiony.
Nie dotyczył on mojego życia, raczej moich obaw.
Prawda jest taka: po urodzeniu Karola wykorzystałam maksimum czasu, jaki
przewidywała ustawa (a miałam dłuższy macierzyński) plus urlop. Wróciłam do
pracy, by natychmiast zostać zwolnioną, co przewidywałam. Zyskałam na tym
trzy miesiące okresu wypowiedzeni, w czasie których nie musiałam chodzić do
pracy, czyli siedziałam z Karolem. Niestety, moja pensja zawsze była
podstawą utrzymania domu, a mój TŻ jeździ na wyprawy i pieniądze z nich
oszczędzamy, czasem zakleją jakąś dziurę w budżecie. Są ludzie, których nie
można wpiąć w etatową pracę od-do i mój TŻ do takich należy. Mimo, że dotąd
bardzo się starał i gdzieś tam chodził do biura i przynosił jakiś dochód,co
pozwoliło mi wrócić do pracy w niepełnym wymiarze, bo zwalniało mnie z
całkowitego utrzymania domu (mieszkania i nas). Praca ta to działalność
gospodarcza na umowę z firmą wydawniczą. Można było elastycznie zawiadować
czasem, w niektóre dni hakować od 6 do 18, w inne od 8 do 15, w jeszcze inne
od 10 do 15. Tyle, że to było złudne, bo po powroie do domu albo siadałam od
razu do papierologii (niewiarygodnej!), albo robiłam to w nocy z oczami na
zapałkach. No, ale powiedzmy, że dzięki temu z Karolem spędziłam nieco
więcej czasu niż przeciętna pracująca matka, zzresztą do dziś wisi mi na
piersi, co uważam za spory sukces. I tak sobie praocwałam. Nawet fajnie,
tylko że firmie nagle zmieniły się humory handlowe w środku miesiąca i za
czerwiec nie zarobiłam nic, natrzaskałam tylko kosztów, w lipcu i sierpniu
też dostałam tylko tyle pieniędzy, żeby zapłacić ZUS i spłacać te koszty, na
życie nie zostało, we wrześniu też się okazało, że zmieniono zasady i
czwarty miesiąc jestem w plecy. A mój TŻ w maju stracił pracę i nie ma
widoków na znalezienie takiej, która pozwoliłaby mu jeździć. A jeździć musi,
przynajmniej na razie, wzięłam podróżnika, to mam, rozumiem, taka żona
marynarza, tylko rzadziej i na krócej. I nagle w tym pojwia się propozycja
pracy na etat. Dla mnie. Świetnej pracy, która zajmie mi tyle czasu, ile
normalnie zajmuje ludziom. Czyli 8 godzin plus dojazdy.
Karol w tym czasie zostanie przeważnie z Nianiusią (mamy naszą
zaprzyjaźnioną panią sąsiadkę, Karol ją uwielbia) i Tatą. Karol wychowuje
się w dużym gronie dzieci, na codzień - u moich Rodziców jest spora
gromadka.

Nasz tryb życia wygląda tak, że Karol idzie spać o 22, nie wcześniej. To
zostawia mi jednak parę godzin na bycie z nim, przytulanki, zabawę, w
późniejszym czasie rozmowy. Nie sądzę, żebym była gorsza od pozostałych
matek, które pracują, bo muszą.

A ten domek, no cóż, ten domek to tez projekcja, tyle że nie obaw, a marzeń
gdzies w głębi ducha, nigdy nie przystępowałam do ich realizacji, bo to
wmagaloby za dużego wysiłku i na pewno musiałoby się odbyć kosztem Karola.
Ot, kiedyś ustaliliśmy, że warto by pomyśleć o jakimś bardziej przestronnym
mieszkaniu, jaśniejszym od naszej nory, rozejrzelismy się po rynku i okazało
się, że nowe mieszkanie kosztuje tyle samo, co mały dom, no, może niewiele
mniej, zależy od standardu i mieszkania i domu. Nam wiele nie trzeba :)
pomyślałam wtedy w skrytości ducha, że jeśli już odkładać, to na dom i takie
myślenie w skrytości już zostało. I teraz, być może, będzie się mogło
spełnić, zupełnie znienacka - i ten dom, jeśli, to nie za sześć, a za dwa
lata, bo wynajmem mieszkania spłacimy sporą część kredytu. Ale to takie tam
dywagacje bez większego znaczenia, domem chciałam włożyć kij w mrowisko i
całkiem się udało.

A chodziło mi o to, żeby się zastanowić nad wartością rodzicielstwa w ogóle
i nad tym, jak pogodzić rodzicielstwo z utrzymaniem. Uważam, że jeśli
pracując mniej-więcej tyle samo, co dotąd (minus ślęczenie po nocach) mogę
zarobić dużo więcej i zdecydowanie bardziej regularnie, mogę mieć opiekę
socjalną, zapracować na emeryturę, to czemu nie? A czemu tak?
Kilka nocy borykałam się z tym sama, aż wrzuciłam ten temat Wam. To fragment
felietonu z cyklu "Zezem na wprost", które to felietony na tematy
ogólnoludzkie pisuję z moją przyjaciółką Kazą. Ten dotyczy mnie w sposób
szczególny.

Dziękuję za rozmowę tym, którzy chcieli podyskutować, tym, którzy odsądzili
mnie od uczuć macierzyńskich i tym, którzy wzięli mnie w obronę. Nie tyle
mnie, co wszystkie pracujące matki.

POzdrawiam i nadal ważę plusy i minusy

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2003-09-18 05:21:05

Temat: Re: matka
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "margola & zielarz"
<malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> napisał w wiadomości
news:bkbfbm$bba$4@nemesis.news.tpi.pl...
> Mówisz o Polsce? Albo na pełny etat, albo dyrdasz od rana do nocy na pół
> etatu i chałupniczom próbując związać koniec z końcem.

Chałupniczo. O.

Margola O Pardą

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2003-09-18 05:27:03

Temat: Re: matka
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

margola & zielarz wrote:

>Zyski są niewspółmierne do strat, jako że liczone w innej zupełnie walucie,
>tylko jak tego dokonać?
>
No i jeszcze jeden problem, ktorego nikt tu nie poruszyl (a ktory bedzie mnie
dotyczy/bedzie dotyczyl): co w sytuacji, kiedy kobieta po prostu _chce_
pracowac ? Mowie tu o sytuacji, kiedy pensja TZ zabezpiecza spokojne zycie, ale
kobiecie nie chodzi o pieniadze, ale o jej wlasne ambicje zawodowe ? Rozwoj ?
Kariere ?
Gdybym po ukonczeniu doktoratu zdecydowala sie na dziecko i zostanie z nim w
domu, to poszly by za tym pewne ulatwienia finansowo-podatkowe, gdyz ja i TZ
jestesmy na rzadowych posadach. Obliczylismy, ze w sumie mielibysmy dochody
zblizone do obecnych. Jednak dla mnie pojawia sie pytanie, PO CO sie - bylo nie
bylo - trudzic, zeby skonczyc nielatwe studia, wyspecjalizowac sie w waskiej
dziedzinie, pracowac nad doktoratem ? Przeciez dziecko mozna miec i bez tego.
Jest dla mnie oczywiste, ze chce pracowac przez cale moje zycie, nie wyobrazam
sobie wieloletniego posiadywania w domu. Tym bardziej, ze moja dziedzina
zmienia sie z miesiaca na miesiac, rok przerwy to juz prawie wyrok... bo
miejsca pracy tylko w kilkunastu osrodkach naukowych na swiecie sa jednak dla
najlepszych i najefektywniejszych. Ze juz nie wspomne o ciaglych, nieraz
wielotygodniowych wyjazdach. Wiem to... a jednak uwielbiam moja prace, ona w
duzej mierze mnie definiuje i nie wyobrazam sobie bez niej zycia.

Bywa i tak... czasem bilans zyskow i strat nie dotyczy bynajmniej pieniedzy.

Dunia

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 20 ... 30 ... 35


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

samotna matka i podatki
Witam po powrocie ze szpitala
Nowe garnki - jak zacząć?
wege.dzieciak.pl - forum dla rodzin wegańskich i wegetariańskich
wege.dzieciak.pl - forum dla rodzin wegaƒskich i wegetariaƒskich

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »