Data: 2006-10-25 13:54:05
Temat: Re: milosc od pierwszego wejrzenia
Od: "Hania " <v...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik "Hania " <v...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> Wieczorem jednak, zaczynają ją ogarniać pewne watpliwości. To prawda -
> łikend był szalony. Ale pierwszy raz w życiu zdarzyło jej się pójść do
łóżka
> z facetem z dyskoteki. "Czy ja tak nisko upadłam, że wystarczy postawić mi
> parę drinków by zaciągnąć mnie do łóżka ? No niby nie był to jakiś obcy,
> nieznany facet i tak naprawdę własnie o to mi chodziło ... ale w sumie
> jedyne na co zwrócił uwgę, to był mój wygląd, poprostu zechciał mnie
> przelecieć i nic więcej - może zbyt łatwo mu uległam ? no chyba że
zadzwoni
> żeby spróbować się ze mną umówić... to by znaczyło, że dostrzegł we mnie
coś
> poza wygladem. Ale nie dzwoni. Bożeee - jak nie zadzwoni to bedę się czuła
> jak ostatnia dziwka-szmata !!!". Dochodzi północ, a on nie dzwoni.
> Następnego dnia też nie dzwoni. Na trzeci dzień dzwoni: "Cześć,
> przepraszam - ale nie wzięłaś przez przypadek moich kluczy od mieszkania,
> jak byłaś u mnie - bo nie mogę znaleźć ? ..... Nie ? Aha - sorki że
> zawracałem ci głowę. Trzymaj się". Im dłużej o tym myślała, tym bardziej
> chciała zapomnieć o tej dyskotece i zdarzeniach które tego wieczora
> nastąpiły, jednak im bardziej starała się o tym nie myśleć, jej nastrój
> pogarszał się a wspomnienia wracały ... :)
nadchodzi kolejny łikend,koleżanki widzac, co sie święci wyciągają ją znów
na tany. Babski wieczór przebierania i malowania dokrapiają jednym czy dwoma
drinkami. Laski wchodzą-parkiet ich. Nasza bohaterka zmysłowym kręceniem
bioderkiem nęci kolesia o bezpośrednim i serdecznym spojrzeniu. Tańczą
razem, gaworzą potem przy driniu. Delikatny dotyk niby-przypadkiem podoba
się obojgu. Autorka pomna wydarzen sprzed tygodnia nie ma zamiaru jednak
kończyć wieczoru w pozycji horyzontalnej, poza tym upał w klubie i alkohol
sprawiają, że makijaz nie wygląda najlepiej, a co dopiero po kilku godzinach
nocnych karesów. Z ociąganiem, niczym kopciuszek, trzepocząc rzęsami szepce,
ze musi wracać do domu, bo od rana musi się uczyć. Chłopię nie pozwala jej
iść samej do domu, odprowadza ją więc, a pod domem prosi o nr telefonu i
daje buziaka (troszkę przydlugiego na buziak na imieninach u cioci) w
policzek.
Autorka dumna ze swej niezłomności pada na łóżko, po dobrej nocy i pysznym
niedzielnym śniadanku słyszy telefon...
h.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|