« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-01-29 00:00:34
Temat: miłość po raz 101Jestem właśnie w trakcie podejmowania ważnej decyzji życiowej i potrzebuje
czyjejś porady, a moi wszyscy przyjaciele kują jak głupki do egzaminów. Więc
pytam Was: czy to co robię ma sens?
Jestem ze swoją dziewczyną od ponad 3 lat i uważam że mieliśmy bardzo udany
związek. Od ok. 6 miesięcy przechodzimy ciężki kryzys. Ona zmieniła
nastawienie do życia, ja nastawienie do niej. Oboje mamy poważne wątpliwości
czy wiążąc się na dłużej nie urządzimy sobie wzajemnie "piekła z odrobinką
nieba"
Żeby sprawa była jasna - kochamy się i rozumiemy, mieszkamy razem prawie 2
lata, ale przyszedł moment kiedy coś między nami zgrzyta, stajemy sobie
wzajemnie na drodze do szczęścia, ciężko nam iść do niego razem. Uczucia
mówią - zostańcie razem, umysł (ale i jakiś pierwiastek irracjonalny), żeby
od siebie uciekać. Każda rozmowa kończy się bez wniosków - nie możemy podjąć
decyzji czy pozostać ze sobą, czy pójść własną drogą - i wciąż jesteśmy ze
sobą "siłą rozpędu", wszystko jest jak na karuzeli - w jednej chwili
niebiańsko szczęśliwi, w drugiej miotamy się czując, że chcielibyśmy być
gdzie indziej, robić coś innego. Szukam sposobu podjęcia decyzji.
Zaproponowałem, żebyśmy przez kilka tygodni, lub miesięcy, spróbowali żyć
osobno, przeszli w stan "separacji", aby sprawdzić czy samemu nie bedzie nam
lepiej i by spokojnie przemyśleć własne uczucia. Jak wam się wydaje, czy to
pomoże? Czy sam fakt że oboje chcemy separacji nie znaczy że to koniec
związku? Czy później damy radę podjąć decyzję? A może to zwyczajny kryzys,
jaki przechodzi każda para? Może za te kilkadziesiąt dni zejdziemy się i
będziemy się śmiać z głupoty pomysłu że moglibyśmy się rozstać? Jeżeli ktoś
z was był w podobnej sytuacji, albo zna psychologiczne schematy które w
podobnych sprawach rządzą ludzkim postępowaniem - pliz odpowiedzcie.
Mam nadzieje że nikt nie zasnął przy lekturze mojego liściku :)
Pozdrawiam
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-01-29 00:17:31
Temat: Re: miłość po raz 101> Zaproponowałem, żebyśmy przez kilka tygodni, lub miesięcy, spróbowali żyć
> osobno, przeszli w stan "separacji", aby sprawdzić czy samemu nie bedzie
nam
> lepiej i by spokojnie przemyśleć własne uczucia. Jak wam się wydaje, czy
to
> pomoże? Czy sam fakt że oboje chcemy separacji nie znaczy że to koniec
> związku? Czy później damy radę podjąć decyzję? A może to zwyczajny kryzys,
> jaki przechodzi każda para? Może za te kilkadziesiąt dni zejdziemy się i
> będziemy się śmiać z głupoty pomysłu że moglibyśmy się rozstać? Jeżeli
ktoś
> z was był w podobnej sytuacji, albo zna psychologiczne schematy które w
> podobnych sprawach rządzą ludzkim postępowaniem - pliz odpowiedzcie.
> Mam nadzieje że nikt nie zasnął przy lekturze mojego liściku :)
Mysle ze to rozsadna decyzja, zeby miec troche czasu do namyslu.
Doswiadczenia w kwesti nie mam ale to co piszesz chyba ma sens....
dajcie sobei troszke czasu i zobaczcie czy wciaz Wam na sobie zalezy...
Kwestia "odpoczynku" jeszcze chyba o niczym nie swiadczy...
zobaczycie co czas przyniesie...
pozdrawiam:
nemo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-29 00:26:13
Temat: Re: miłość po raz 101amoureux wrote:
[..]
Zależy na czym ma polegać Wasza separacja.
Jeśli tylko na osobnym mieszkaniu to nic to nie pokaże.
Jeśli zaś posuniecie się za daleko, czyli np. któreś z Was
prześpi się z kimś innym to w większości przypadków już po
Waszym związku bo druga strona nie wybaczy.
Z trzeciej strony - prawdziwy obraz dałoby Wam tylko pełna
separacja z poszukiwaniem nowych partnerów. Ale co wtedy
z Waszą fałszywą dumą i zazdrością?
Reasumując - kiepsko to widzę, chyba czas powiedzieć rozchodzimy
się bo separacja będzie Was ograniczać i do niczego nie doprowadzi.
pozdrawiam
Arek
--
Parodia filmu fantasy
http://www.wiedzman.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-29 08:55:48
Temat: Re: miłość po raz 101Użytkownik "amoureux" <w...@h...com> napisał
> Jestem właśnie w trakcie podejmowania ważnej decyzji życiowej i potrzebuje
> czyjejś porady, a moi wszyscy przyjaciele kują jak głupki do egzaminów.
Więc
> pytam Was: czy to co robię ma sens?
<CIAH>
Czesc!
Niestety ja przeszłam DOJKŁADNIE to samo i niestety musze Cie zasmucic. Nie
udalo sie. A ciagnelo sie to nasze roztawanie i wracanie prze ponad rok.
Mowie Ci KOSZMAR. Mam nadzieje, ze juz niegdy czegos takiego nie przezyje. A
zaczelo sie tak samo niewinnie jak u Ciebie. Najpierw doszlismy do wspolnego
wniosku, ze cos jest miedzy nami nie tak jak trzeba, pozniej byl czas
separacji, az doszlo do zdrady :-(((( A tego juz nikt z nas nie potrafil
wybaczyc, zapomniec. Ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, ze nadal
potrzebowalismy sie nawzajem. Nie przestalam Go kochac. Bo odkochac sie nie
jest tak latwo ....Jest to ogromny skrot tego co moglabym napisac, ale nie w
tym rzecz.
Pozdrawiam i zycze podjecia wlasciwej decyzji
Mary
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-29 12:21:33
Temat: Re: miłość po raz 101amoureux napisał(a) w wiadomości: ...
>Zaproponowałem, żebysmy przez kilka tygodni, lub miesięcy, spróbowali
żyć
>osobno, przeszli w stan "separacji", aby sprawdzić czy samemu nie bedzie
nam
>lepiej i by spokojnie przemysleć własne uczucia. Jak wam się wydaje, czy
to
>pomoże? Czy sam fakt że oboje chcemy separacji nie znaczy że to koniec
>zwiazku?
Wedlug mnie, separacja powoduje tylko oddalenie sie ludzi od siebie. Nie
widze potem mozliwosci wspolnego bycia razem po oddaleniu. Bo... "nie
wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki"
--
Rusalka
r...@i...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-29 22:19:03
Temat: Re: miłość po raz 101
Użytkownik "amoureux" <w...@h...com> napisał w wiadomości
news:a34ol7$v5f$1@news.polbox.pl...
> Jestem właśnie w trakcie podejmowania ważnej decyzji życiowej i potrzebuje
> czyjejś porady, a moi wszyscy przyjaciele kują jak głupki do egzaminów.
Więc
> pytam Was: czy to co robię ma sens?
> Jestem ze swoją dziewczyną od ponad 3 lat i uważam że mieliśmy bardzo
udany
> związek. Od ok. 6 miesięcy przechodzimy ciężki kryzys. Ona zmieniła
> nastawienie do życia, ja nastawienie do niej. Oboje mamy poważne
wątpliwości
> czy wiążąc się na dłużej nie urządzimy sobie wzajemnie "piekła z odrobinką
> nieba"
> Żeby sprawa była jasna - kochamy się i rozumiemy, mieszkamy razem prawie 2
> lata, ale przyszedł moment kiedy coś między nami zgrzyta, stajemy sobie
> wzajemnie na drodze do szczęścia, ciężko nam iść do niego razem. Uczucia
> mówią - zostańcie razem, umysł (ale i jakiś pierwiastek irracjonalny),
żeby
> od siebie uciekać. Każda rozmowa kończy się bez wniosków - nie możemy
podjąć
> decyzji czy pozostać ze sobą, czy pójść własną drogą - i wciąż jesteśmy ze
> sobą "siłą rozpędu", wszystko jest jak na karuzeli - w jednej chwili
> niebiańsko szczęśliwi, w drugiej miotamy się czując, że chcielibyśmy być
> gdzie indziej, robić coś innego. Szukam sposobu podjęcia decyzji.
> Zaproponowałem, żebyśmy przez kilka tygodni, lub miesięcy, spróbowali żyć
> osobno, przeszli w stan "separacji", aby sprawdzić czy samemu nie bedzie
nam
> lepiej i by spokojnie przemyśleć własne uczucia. Jak wam się wydaje, czy
to
> pomoże? Czy sam fakt że oboje chcemy separacji nie znaczy że to koniec
> związku? Czy później damy radę podjąć decyzję? A może to zwyczajny kryzys,
> jaki przechodzi każda para? Może za te kilkadziesiąt dni zejdziemy się i
> będziemy się śmiać z głupoty pomysłu że moglibyśmy się rozstać? Jeżeli
ktoś
> z was był w podobnej sytuacji, albo zna psychologiczne schematy które w
> podobnych sprawach rządzą ludzkim postępowaniem - pliz odpowiedzcie.
> Mam nadzieje że nikt nie zasnął przy lekturze mojego liściku :)
> Pozdrawiam
> A.
Wyobraź sobie tylko jedno - że ona kocha się z innym .. przypomnij sobie jak
wygląda wtedy kiedy to robi, jak przymyka oczy, jak oddycha i sam sobie
odpowiedz na o co napisałeś.. bo siłą rzeczy separacja prowadzi do jednego
.. oddalenia się od siebie i rozstania.
Pozdrawiam
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 00:52:21
Temat: Re: miłość po raz 101
> Wedlug mnie, separacja powoduje tylko oddalenie sie ludzi od siebie. Nie
> widze potem mozliwosci wspolnego bycia razem po oddaleniu. Bo... "nie
> wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki"
> --
> Rusalka
> r...@i...pl
Strasznie mnie wkurza gdy ktoś w ten sposób interpretuje to powiedzenie.
Zauważyłem taką interpretację szcególnie u płci pięknej...
Wiadomo, że rzeka nie jest ta sama, ale nawet stojąc w niej cały czas musis
zauwarzyć że się zmienia... Po pewnym czasie nie jest to ta sama rzeka do
której wchodziłaś... "Panta rei".
Jeśli chodzi o główny temat tej rozmowy to uważam że amourex podał
decydowanie za mało faktów, aby móc mu cokolwiek pomóc. Poza tym wiadomo że
przedstawił sprawę subiektywnie, jako osoby nie znające naprawde sytuacji
możemy snuć jedynie domysły.
W całym jego tekście najbardziej zastanawia mnie fragment:
"Uczucia mówią - zostańcie razem, umysł (ale i jakiś pierwiastek
irracjonalny), żeby od siebie uciekać."
To umysł mówi żeby od siebie uciekać??? Wydaje mi się że zazwyczaj w takich
sytuacjach jest odwrotnie i to uczucia mówią że są inne możliwości, a umysł
mówi - trzeba z nią być tyle razem przeżyliśmy, znamy się jak łyse konie.
Jeżeli umysł mówi żeby uciekać to najprawdopodobniej mówi tak od początku -
a wtedy to tak naprawde nigdy nie była miłość... Przynajmniej ja byłem
kiedyś w takiej sytuacji :-(
Sczerze mówiąc ja bardziej bym ufał umysłowi, no i tak naginał jedno i
drugie aby nigdy nie miały sprzecznych zdań.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-31 12:07:44
Temat: Re: miłość po raz 101A.:
> /.../ kochamy się i rozumiemy, mieszkamy razem prawie 2
> lata, ale przyszedł moment kiedy coś między nami zgrzyta,
Kiedy cos zgrzyta oddalenie sie jest ucieczka, czekaniem, ze problem sam sie
rozwiaze, co nie jest niemozliwe.
Mozna i tak.
Mozna tez sprobowac znalezc to 'cos' i spojrzec mu w twarz.
Wtedy wszystko bedzie jasne
Decyzje stana sie swiadome.
powodzenia
--
Zelig9 :)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |