Data: 2004-07-10 08:15:00
Temat: Re: moja kolej :(
Od: "MOLNARka" <M...@M...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
napisał
> I tym razem nie napiszę, że poczekamy zobaczymy, bo nie życzę :)
:-)
BTW cały czas czytałam 'jak urodzisz to zmienisz zdanie' i co ???
> Wszystko
> zależy od woli przezwyciężenia kryzysu - obopólnej, [...]
> I jeśli
> nie wyjdzie się poza ten etap, to rzeczywiście, nie można się pozbierać.
Nawet jeśli obie strony chcą (pytanie: dlaczego chcą? kochają? tak jest wygodniej?
boją się zmian?) ja nie wierzę w 'szczęśliwe' życie _po_.
Taka zadra zostaje. I to ogłaszanie tego szczęścia mi w tym nie pasuje.
> I jeszcze jedno: kluczem jest wzajemne PRZEBACZENIE.
Nie wiem, czy umiałabym przebaczyć, ze ktoś mnie świadomie przez dłuższy czas robił w
nóżkę ;-(
Może dlatego tak mówię o 'szczęściu' po ... ?
> E, dlaczego? Mówimy o tu i teraz. Na tu i teraz tak jest. Na przyszłość też
> rokuje nieźle. I skoro to może pokaza ć autorce wątku, że MOŻNA przejść
> przez ten etap bólu i zranionych emocji i jesczze z niegpo zacząć
> odbudowywać, to dlaczego mam jej tego nie napisać?
Napisałaś 'przechodzę' ... czyli się jeszcze nie dokonało.
Wszystko się jeszcze może zdarzyć.
> Ale to JEST moje odczucie, ze jestem kochana i że obydwoje chcemy byc razem.
Trzymam zatem kciuki.
> Tym tokiem myśląc - czy młode małżeństwa cieszące się swoim ślubem też
> powinny milczeć o tym, że są szczęśliwe, bo poczekamy, co im życie
> przyniesie?
Nie ... bo one faktycznie są szczęśliwe.
Po kryzysie (IMO) już się nie jest (nie w ogóle ... ale na pewno nie tak jak przed)
... a to, ze się tak o tym mówi to (IMO) próba oszukania samego siebie i świata.
Pozdrawiam
MOLNARka
|