Data: 2005-05-27 22:58:51
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
news:d785u2$ef9$1@news.mm.pl...
> Czy możesz jasno i przejrzyście odpowiedzieć na moje poprzednie pytanie?
Skoro do tej pory nie zrozumiałaś, to powiem dosadnie:
Osoby rozwiązłe mają mniejsze kwalifikacje do trwałego związku.
>>> Co masz na myśli pisząc "ofiarna miłość"?
>> Postawienie wyżej dobra współmałżonka nad swoimi potrzebami i
>> wygodami.
>
> A w związku bez małżeństwa tego nie ma?
A jaki to związek? Konkubinat? Przecież to niepodpowiedzialne zwłaszcza, jak
pojawią się dzieci.
>> Osoba, dla której czystość przedmałżeńska to komunały do wierności
>> także podchodzi z przymrużeniem oka.
>
> Przepraszam, a skąd Ci przychodzą do głowy takie wnioski?
Z postawy, która z rozwiązłości nic sobie nie robi.
> To jedno. A drugie - nadal nie wiem, co ma seks bez małżeństwa do ujemnego
> przyrostu?
Już napisałem. Ponadto oba zjawiska narastają w społeczeństwie
konsumpcyjnym.
Rozwiązłość (pogoń za doznaniami) i bojażń przed rodzicielstwem to cechy
postawy hedonistycznej.
>> Nie rozumiem pytania.
>
> Czy_zawsze_skutkami seksu bez małżeństwa jest brak wzajemnego
> poszanowania, wierności i panowania nad popędem?
Raczej tak. Albo mężczyzna nie szanuje kobiety, albo kobieta sama się nie
szanuje.
> I czy małżeństwo zawsze chroni przed takimi skutkami?
Nie zawsze, ale małżeństwo jest uczciwą i poważną propozycją dla osoby
kochanej.
> Więc po co chcesz komuś wykazywać, że to tylko wymówka?
> Dla mnie jest to brak poszanowania cudzych wyborów i wtrącanie się w jego
> sprawy.
Trudno zaakceptować kontrowersyjne decyzje bez uzasadnienia. Skoro nie mam
racji, to wykaż argumentami.
>> Wymieranie społeczeństw. Cywilizacja śmierci.
>
> O ile się nie mylę, światowy przyrost naturalny cały czas jest dodatni i
> nic nie wskazuje na to, że miałoby się to w jakiś sposób zmienić.
Ale nasz kraj wymiera.
>> Czy chciałabyś wychować swoje dziecko na egoistę?
>
> A Ty nie jesteś egoistą? W jakim celu spłodziłeś dzieci? Dla innych? Dla
> ludzkości?
> A może jednak tylko i wyłącznie dla siebie. Zastanów się dobrze, zanim
> odpowiesz na to pytanie.
Oczywiście, że nie dla siebie
> Czy "dawanie" kojarzy Ci się tylko i wyłącznie z rodzeniem dzieci?
Nie. Można też zostać samotnym, ale skoro zakłąda się rodzinę poprzez
związek małżeński to przede wszystkim z postawą otwarcia na życie.
> Czy nie jest tym "dawaniem" poświęcenie się pracy nad nowym rodzajem
> paliwa, ochroną środowiska, leczeniem ludzi, dostarczaniem przyjemności
> innym? Czy ktoś, kto robi właśnie tego typu karierę (i co więcej - czerpie
> przy okazji z tego przyjemność) jest w Twoim mniemaniu egoistą tylko
> dlatego, że nie ma dzieci?
Działalność człowieka jest częścią jego powołania, tak jak małżeństwo. Można
to przecież pogodzić.
> Nie mogą.
To zupełnie inna sprawa.
> Co wynika z ich małżeństwa? Po co w ogóle są razem? Jaki jest wg Ciebie
> sens ich związku?
Wzajemna miłość, która daje inne owoce. Mogą np. adoptować dzieci. Przecież
tyle dzieci jest niekochanych.
>> Aby czynić dobro i przemieniać świat na lepszy.
> I posiadanie dzieci jest w tym wszystkim warunkiem koniecznym?
Czy koniecznym to nie wiem. Raczej naturalnym dla małżeństwa.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|