Data: 2005-05-28 12:33:42
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
news:d79g8d$n5o$1@news.mm.pl...
> Ponawiam pytanie "Czy jeśli para uprawia seks bez ślubu, to znaczy, że z
> tego związku nie będzie dzieci, a jeśli jednak się narodzą, to nie będą
> miały kontaktu z ojcem?"
Wiesz, uprawiasz sofistykę. Powyrywałaś zdania z różnych kontekstów i
zlepiłaś w jakieś nielogiczne zdanie.
Inne pytanie przykleiłaś do innej odpowiedzi.
Szkoda wysiłku.
>> A jaki to związek? Konkubinat? Przecież to niepodpowiedzialne
>> zwłaszcza, jak pojawią się dzieci.
>
> A co jest nieodpowiedzialnego w konkubinacie?
Że nie jest poważnym związkiem, usankcjonowanym prawnie i sakramentalnie.
> I odpowiedz na pytanie, na które nie odpowiedziałeś - czy w konkubinacie
> nie szanuje się partnera i jego potrzeb?
Nie.
>>>> Osoba, dla której czystość przedmałżeńska to komunały do wierności
>>>> także podchodzi z przymrużeniem oka.
>>> Przepraszam, a skąd Ci przychodzą do głowy takie wnioski?
>> Z postawy, która z rozwiązłości nic sobie nie robi.
> A konkretnie?
> [czy Ciebie trzeba ciągnąć za język po każdym pytaniu?]
Z lekceważącego traktowania partnera oraz przyszłych dzieci (jeżeli wogóle
przyjdzie taka myśl).
> NIGDZIE tego nie napisałeś.
> Cały czas zręcznie lawirujesz między pytaniami nie dając na nie w ogóle
> odpowiedzi.
Mało wnikliwie czytasz.
> Z jednej strony zarzucasz, że "seks bez małżeństwa" = "dzieci wychowywane
> bez ojców", po czym jednocześnie twierdzisz, że "seks bez małżeństwa" =
> "postawa egoistyczna i brak dzieci".
> Przecież to się kupy nie trzyma!
Rzeczywiście mało wnikliwie czytasz.
>> Raczej tak. Albo mężczyzna nie szanuje kobiety, albo kobieta sama się
>> nie szanuje.
> Na podstawie czego wyciągasz takie wnioski?
Ciągle pytasz o to samo. Przecież o cnocie czystości wie już 12 letnia
dziewczynka.
> Dysponujesz jakimiś danymi, statystykami czy to tylko Twoje własne
> przemyślenia?
> BTW - co to znaczy "kobieta się nie szanuje"?
Oddaje się obecmu.
>> Nie zawsze, ale małżeństwo jest uczciwą i poważną propozycją dla osoby
>> kochanej.
>
> A jeśli żaden z partnerów nie czuje potrzeby składania takich propozycji
> ani ich przyjmowania, ponieważ nie jest im potrzebna do szczęścia
> publiczna przysięga przed księdzem czy urzędnikiem?
To znaczy, że są jeszcze niedojrzali, bo nie rozumią dość podstawowych
spraw.
>> Trudno zaakceptować kontrowersyjne decyzje bez uzasadnienia.
>
> Że jak??
> Co Cię u licha obchodzą_cudze_(nawet i kontrowersyjne) decyzje, że musisz
> mieć specjalne ich uzasadnienie, by je zaakceptować.
Nie obchodzą. Skoro krytykuję postawę wygodnictwa, a zamiast kontrargumentów
mam odpowiedź: robię tak, bo mi się podoba (tak odpowiada małe dziecko) to
znaczy, że jednak przyczyną jest egoizm.
>> Ale nasz kraj wymiera.
>
> Konkrety poproszę.
Ujemny przyrost i pogorszenie struktury demograficznej. Weź rocznik
statystyczny.
> [btw - nasz kraj nie jest pępkiem świata]
Ale jesteś jego członkiem, więc przynajmniej ze względu na Twoich rodzców i
dziadków powinien Ciebie obchodzić.
>> Oczywiście, że nie dla siebie
>
> A dla kogo?
Dla Boga i dla wspólnoty tej bliższej (rodzina i przyjaciele) oraz dalszej
(Ojczyzna i świat)
> I to otwarcie na życie oznacza wg Ciebie tylko i wyłącznie rodzicielstwo?
Nie tylko, ale jako istotny element.
>> Działalność człowieka jest częścią jego powołania, tak jak
>> małżeństwo. Można to przecież pogodzić.
>
> Ale po co godzić, jeśli z jednego można zrezygnować.
> Jedni wybierają pracę, inni dzieci.
> Co złego widzisz w tym pierwszym wyborze, jeśli wziąć pod uwagę to, co
> napisałam wyżej?
To, że dzieci są ważniejsze dla małżeństwa niż praca. Przekonają się o tym
na emeryturze.
>> Wzajemna miłość, która daje inne owoce.
> Jakie?
Modlitwa, praca społeczna, udzielanie się w parafii.
>> Mogą np. adoptować dzieci.
>
> Załóżmy, że nie mogą. Mają złą sytuację finansową lub inne
> przeciwwskazania do adopcji.
> I co w takiej sytuacji? Jakie są inne owoce ich miłości? A może powinni
> się rozejść i resztę życia spędzić w samotności, ponieważ ich związek nie
> ma sensu?
Twoje gadanie jest bez sensu. Piszesz, jak człowiek bardzo małej wiary,
który wszędzie widzi problemy, byle nic nie robić.
> Nie mieszaj w to teraz małżeństwa. Czy czynienie dobra uwarunkowane jest
> tylko faktem posiadania dzieci?
Nie.
> Czy para nie mająca dzieci nie jest w stanie czynić dobra i przemieniać
> świata na lepszy?
Trudno mi to wyobrazić. Jeżeli chcę realizować swoje powołanie nie przez
bycie ojcem, to nie zakładam rodziny.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|