Data: 2005-05-28 10:14:08
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dariusz Drzemicki pisze:
> Skoro do tej pory nie zrozumiałaś, to powiem dosadnie:
> Osoby rozwiązłe mają mniejsze kwalifikacje do trwałego związku.
Ale co ma piernik do wiatraka? Dałeś do zrozumienia, że "seks bez
małżeństwa" = "mało dzieci, brak kontaktu dzieci z ojcem". Co ma z tym
wszystkim wspólnego trwałość związku?
Ponawiam pytanie "Czy jeśli para uprawia seks bez ślubu, to znaczy, że z
tego związku nie będzie dzieci, a jeśli jednak się narodzą, to nie będą
miały kontaktu z ojcem?"
> A jaki to związek? Konkubinat? Przecież to niepodpowiedzialne
> zwłaszcza, jak pojawią się dzieci.
A co jest nieodpowiedzialnego w konkubinacie?
I odpowiedz na pytanie, na które nie odpowiedziałeś - czy w konkubinacie nie
szanuje się partnera i jego potrzeb?
>>> Osoba, dla której czystość przedmałżeńska to komunały do wierności
>>> także podchodzi z przymrużeniem oka.
>> Przepraszam, a skąd Ci przychodzą do głowy takie wnioski?
> Z postawy, która z rozwiązłości nic sobie nie robi.
A konkretnie?
[czy Ciebie trzeba ciągnąć za język po każdym pytaniu?]
>> To jedno. A drugie - nadal nie wiem, co ma seks bez małżeństwa do
>> ujemnego przyrostu?
> Już napisałem.
NIGDZIE tego nie napisałeś.
Cały czas zręcznie lawirujesz między pytaniami nie dając na nie w ogóle
odpowiedzi.
Z jednej strony zarzucasz, że "seks bez małżeństwa" = "dzieci wychowywane
bez ojców", po czym jednocześnie twierdzisz, że "seks bez małżeństwa" =
"postawa egoistyczna i brak dzieci".
Przecież to się kupy nie trzyma!
>> Czy_zawsze_skutkami seksu bez małżeństwa jest brak wzajemnego
>> poszanowania, wierności i panowania nad popędem?
> Raczej tak. Albo mężczyzna nie szanuje kobiety, albo kobieta sama się
> nie szanuje.
Na podstawie czego wyciągasz takie wnioski?
Dysponujesz jakimiś danymi, statystykami czy to tylko Twoje własne
przemyślenia?
BTW - co to znaczy "kobieta się nie szanuje"?
>> I czy małżeństwo zawsze chroni przed takimi skutkami?
> Nie zawsze, ale małżeństwo jest uczciwą i poważną propozycją dla osoby
> kochanej.
A jeśli żaden z partnerów nie czuje potrzeby składania takich propozycji ani
ich przyjmowania, ponieważ nie jest im potrzebna do szczęścia publiczna
przysięga przed księdzem czy urzędnikiem?
>> Więc po co chcesz komuś wykazywać, że to tylko wymówka?
>> Dla mnie jest to brak poszanowania cudzych wyborów i wtrącanie się w
>> jego sprawy.
> Trudno zaakceptować kontrowersyjne decyzje bez uzasadnienia.
Że jak??
Co Cię u licha obchodzą_cudze_(nawet i kontrowersyjne) decyzje, że musisz
mieć specjalne ich uzasadnienie, by je zaakceptować.
> Skoro nie mam racji, to wykaż argumentami.
??
>> O ile się nie mylę, światowy przyrost naturalny cały czas jest
>> dodatni i nic nie wskazuje na to, że miałoby się to w jakiś sposób
>> zmienić.
> Ale nasz kraj wymiera.
Konkrety poproszę.
[btw - nasz kraj nie jest pępkiem świata]
>> A Ty nie jesteś egoistą? W jakim celu spłodziłeś dzieci? Dla innych?
>> Dla ludzkości?
>> A może jednak tylko i wyłącznie dla siebie. Zastanów się dobrze,
>> zanim odpowiesz na to pytanie.
> Oczywiście, że nie dla siebie
A dla kogo?
>> Czy "dawanie" kojarzy Ci się tylko i wyłącznie z rodzeniem dzieci?
> Nie. Można też zostać samotnym, ale skoro zakłąda się rodzinę poprzez
> związek małżeński to przede wszystkim z postawą otwarcia na życie.
I to otwarcie na życie oznacza wg Ciebie tylko i wyłącznie rodzicielstwo?
>> Czy nie jest tym "dawaniem" poświęcenie się pracy nad nowym rodzajem
>> paliwa, ochroną środowiska, leczeniem ludzi, dostarczaniem
>> przyjemności innym? Czy ktoś, kto robi właśnie tego typu karierę (i
>> co więcej - czerpie przy okazji z tego przyjemność) jest w Twoim
>> mniemaniu egoistą tylko dlatego, że nie ma dzieci?
> Działalność człowieka jest częścią jego powołania, tak jak
> małżeństwo. Można to przecież pogodzić.
Ale po co godzić, jeśli z jednego można zrezygnować.
Jedni wybierają pracę, inni dzieci.
Co złego widzisz w tym pierwszym wyborze, jeśli wziąć pod uwagę to, co
napisałam wyżej?
>> Co wynika z ich małżeństwa? Po co w ogóle są razem? Jaki jest wg
>> Ciebie sens ich związku?
> Wzajemna miłość, która daje inne owoce.
Jakie?
> Mogą np. adoptować dzieci.
Załóżmy, że nie mogą. Mają złą sytuację finansową lub inne przeciwwskazania
do adopcji.
I co w takiej sytuacji? Jakie są inne owoce ich miłości? A może powinni się
rozejść i resztę życia spędzić w samotności, ponieważ ich związek nie ma
sensu?
>>> Aby czynić dobro i przemieniać świat na lepszy.
>> I posiadanie dzieci jest w tym wszystkim warunkiem koniecznym?
> Czy koniecznym to nie wiem. Raczej naturalnym dla małżeństwa.
Nie mieszaj w to teraz małżeństwa. Czy czynienie dobra uwarunkowane jest
tylko faktem posiadania dzieci? Czy para nie mająca dzieci nie jest w stanie
czynić dobra i przemieniać świata na lepszy?
--
PozdrawiaM
|