Data: 2005-05-31 18:24:45
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 31.05.2005, o godzinie 16.45.58, na pl.soc.rodzina, Basia Z.
napisał(a):
>> Wystarczy pogadać ze starszymi osobami, a jeżeli nie ma się okazji, to
>> zadać pytanie na google.
> Co rozumiesz przez określenie "osoba starsza" ?
To osoba w granicach 70-80 lat.
[10 lat temu powiedziałbym, że 60-letnia, a 20 lat temu, że 40-letnia. ;) ]
> Bo nie wiem czy ja się już kwalifikuję. ;-)
No ja tym bardziej. :)
> Bo ja jakoś tak kojarzę ze wszystkie "starsze" osoby wokół mnie (jakieś
> ciotki, wujki itd około 70-80 lat) jesli żyją w kochających się związkach -
> to i współżycie intymne mają udane.
> Oczywiscie nie rozmawiam o tym z nimi ;-)
To _nie wiesz_.
> Ale sam fakt żartowania z żoną na temat seksu jakoś świadczy o tym że ta
> sfera życia jest udana.
ROTFL. :) I żarty z seksu przekładają się w 100% na tą sferę życia?
Ciekawe... A może jest wręcz odwrotnie? Bo często człowiek żartuje sobie z
tego, czego się boi lub czego po prostu nie ma a chciałby mieć.
> Znam tez sporo osób znacznie młodszych (około 40-50) a stetryczałych i
> zgorzkniałych bo się im ta sfera życia wyraźnie nie układa.
Znam młodszych. Ale nie mów mi, że standardem jest seks kilka(naście) razy
w tygodniu w wieku lat 80. Podejrzewam, że jeżeli ktoś jest aktywny w tym
wieku to raczej wyjątek potwierdzający regułę a nie odwrotnie. Jakby nie
patrzeć to seks wiąże się dość dużym pobudzeniem organizmu, a w tym
wieku... może być to zabójcze.
> Są to osoby i z dziećmi i bez dzieci.
> Jakoś posiadanie udanego dziecka nie stanowi wg mnie jedynej i uniwersalnej
> recepty na szczęście.
I także nie dla mnie. Uważam jednak, że jest to tak naprawdę cel życia. I
rozmowy ze starszymi (rodzicami, śp. dziadkami, przyszywanymi dziadkami i
starszymi przyjaciółmi) mnie w tym utwierdzają.
> Potrzeba coś więcej - zadowolenia z samego siebie.
> A udany seks jest jednym z warunków tego zadowolenia, choćby też
> potwierdzania własnej wartości w oczach tej "drugiej połówki".
Jednym z wielu warunków, który z wiekiem spada z jednego z pierwszych
miejsc na jedno z ostatnich. Uogólniam, bo zapewne nie jest tak u
wszystkich i pewnie zajdą się jakieś jurne jednostki - ale jesteś pewna, że
to reguła? I mam ciągle na myśli pełne stosunki płciowe, a nie wyłącznie
delikatne pieszczoty i bliskość.
>> Ja też znam takich. I co z tego? Co to ma do mojego stwierdzenia o
>> ludziach
>> nie mogących mieć dzieci i starających się o nie?
> Tu się nie zrozumieliśmy.
Powiedziałbym, że Ty mnie nie zrozumiałaś, bo jakoś nie zauważyłem, abym
napisać coś mało klarownego.
> Zrozumiałam jakobyś twierdził ze dzieci są "jedynym" sensem życia.
> A ja tak nie uważam.
I świetnie. Ja nie uważam, że są _jedynym_ sensem życia. Uważam, że są
jednym w wielu celów, ale najważniejszym. :) W końcu o to w życiu chodzi,
aby miejsca ustąpić młodszym.
A to, że ktoś nie chce mieć dzieci, że ktoś ma inne priorytety to jego
sprawa i naprawdę nic mi do tego.
Zauważ, do jakiej wypowiedzi Eulalki się przyczepiłem. Wiem, że była
żartobliwa, ale IMO osobom, które starają się o dzieci na pewno nie byłoby
do śmiechu. I tych właśnie osób zapytaj, czy seks rzeczywiście jest
najważniejszy.
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|