Data: 2002-07-30 10:56:25
Temat: Re: napady glodu
Od: "Krystyna*Opty*" <K...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Chudy" <c...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ai5eau$kh2$1@szmaragd.futuro.pl...
> >
> Punkt widzenia optymalnych masz w postach powyżej (to wszystko spisek
> zawistnych rodaków). Według mnie dobrą analogią jest różnica między
> baptystami a świadkami Jehowy - różnice doktrynalne nie są
> najistotniejsze, a jednak zupełnie inaczej patrzymy na jednych i
> drugich. Nikt nie lubi być na siłę nawracany i to argumentami "bo jak
> nie to będziesz się smażył w piekle".
A kto Cię nawraca? W dodatku na siłę? Stosuj sobie Montignaca
i zachwalaj go. Ja jego diety nigdy nie stosowałam i nie czuję potrzeby jej
stosować, więc się o niej nie wypowiadam, nawet krytycznie.
Natomiast mam prawo mówić o diecie, którą stosuję i o jej skutkach, bo mam
własne doświadczenia i nie sugeruj ludziom, że ktoś z optymalnych straszy
Cię piekłem ;))
> Zwolennicy Kwaśniewskiego mówią: "jesteśmy najlepsi i nasza metoda
> odżywiania jest jedynie słuszna (dlatego nazywamy ją żywieniem
> optymalnym) a kto jej nie hołduje umrze na raka, AIDS i setki innych
> chorób".
????
Nic podobnego. To TWOJE ekstremalne wnioski. Optymalni mówią,
że mają bardzo sprawny układ odpornościowy, czego dowodem jest np.
nieprzeziębianie się nawet w okresach wiosennych i jesiennych, niskie OB,
czysty mocz - bez zmian, dobra morfologia, właściwe frakcje cholesterolu no
i dobre samopoczucie. Tak jest u mnie. Czego chcieć więcej?
Zdarzają sie przypadki cofnięcia się objawów zespołu upośledzonej odporności
(zwana AIDS) u osób bardzo dobrze odżywianych.
Statystyki mówią, że nie wszyscy chorzy na AIDS w 100% są skazani na śmierć,
okazuje się, że pewien procent chorych przeżywa i wraca do zdrowia,
np. Magic Johnson (http://www.zigzag.pl/jmte/Aids05.htm
Być może na innej diecie też można uniknąć raka, AIDS i setek innych chorób.
Tylko pokaż mi chociaż jednego lekarza, który dietą (jakąkolwiek) potrafi
wyleczyć skutecznie jakąkolwiek chorobę, w dodatku nieuleczalną przez
medycynę konwencjonalną? Gdyby taka dieta była - dawno już by została
wykorzystana do tak skutecznego leczenia i nie kwitnęłyby coraz to
dziwniejsze, rodem ze średniowiecza, metody leczenia, bo jak wiesz medycyna
coraz bardziej jest bezradna, poza skalpelem i farmaceutykami z dzialaniem
ubocznym praktycznie nie ma nic do zaoferowania. Wyjątkiem okazał się
J.Kwaśniewski.
> No i jeszcze jedno: wielkie zamiłowanie Optymalnych do tłuszczów
> zwierzęcych i tępienie wszelkich warzyw, owoców, tłuszczów roślinnych w
> rodzaju oliwy,
Znowu przesadzasz, NIE 'tępienie' tylko 'OGRANICZENIE' do optymalnej
ilości, rozumiesz? PROPORCJA , inna proporcja.
Nam do zdrowia wystarcza tylko ok. 40-50 g czystych węglowodanów dziennie,
ale to wcale objętościowo nie musi być mało, tak jak podpowiada Ci
wyobraźnia, więc nie mów, że je tępimy, bo to plotka.
Poza tym wyobraźnia podpowiada Ci, że te ilości tłuszczu w potrawach
opty są takie wielkie, znowu to iluzja.
Zastanów się, jest bardzo duża różnica w objętości i zawartości
węglowodanów w produktach warzywnych i zawartości tłuszczu
w produktach wysokotłuszczowych.
Np. 100 g masła - to aż 82,5 g tłuszczu, czyli mała objętość, a duże
nasycenie
a 100 g warzyw - to zaledwie około 3-5 g węglowodanów
Czyli na talerzu nawet 300 g warzyw = to tylko ok. 10 g węglowodanów
I często nawet tego tłuszczu w warzywach na talerzu opty nie widać. Czy
widzisz różnicę w wyglądzie roztartych ziemniaków z masłem i roztartych bez
masła? Ale w smaku różnią się bardzo. Podobnie jest z buraczkami i innymi
warzywami. Warzywa zajmują na talerzu dużą objętość, z tłuszczem jest
odwrotnie.
jak również wszelkich przetworów mlecznych typu jogurt
> czy kefir (bo za mało tłuste), czyli tego co wg mnie i chyba paru innych
> osób najsmaczniejsze i najzdrowsze.
Jogurtu używam do zagęszczenia śmietanki 30% jeśli potrzebuję kwaśnej.
Sam jogurt już mi nie smakuje, bo smak ma to do siebie, że się zmienia,
w zależności od tego, co myślimy. "Lubię, nie lubię..." kiedyś lubiłam
palić,
lubiłam słodką kawę... ale wiesz, jest w nas taki odruch Pawłowa... ;)
jakby Cię kopano prądem przy każdym wypiciu jogurtu
- przestalbyś go lubić... ;)
Tak właśnie jest z chorobami, jak człowiek zazna dużo cierpienia przy
określonym jedzeniu, zaczyna je kojarzyć z bólem i przestaje je lubić.
> Stąd przepisy: na śniadanie jajecznica z pięciu żółtek pływająca
żabką, czy kraulem? ;)
w
> tłustym boczku, do tego kromka "optymalnego" chleba z ćwierć kostki
> masła, popić kubkiem 30% śmietany. Samo pisanie tego budzi w moim
> żołądku upiory 8-$
To tak wszystkim się wydaje, bez wyjątków, początkującym opty też.
Wątroba zapracowana metabolizowaniem dużych ilości białka i węglowodanów
takie budzi na początku odruchy i skojarzenia. Okazuje się, że to dość
szybko przechodzi. Najtrudniej tę zmianę znoszą wieloletni wegetarianie z
powodu najbardziej radykalnej zmiany żywienia.
U optymalnych zresztą chyba też, skoro jednym z
> etapów dochodzenia do "optymalności" jest wg nich biegunka tłuszczowa.
Ja tego nie doświadczyłam, to może się zdarzyć, jeśli ktoś popada w przesadę
jedzenia tłuszczu, ale nie należy jeść go więcej niż mamy ochotę, bo nie
należy się zmuszać do jedzenia czegokolwiek, łykać jak gorzkie lekarstwo..
;)
I wbrew pozorom, jedzenie z apetytem potraw opty, zaczyna działać
właśnie jak lekarstwo.
Pozdrawiam
Krystyna
|