Data: 2014-12-20 20:33:19
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2014-12-20 19:29, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
> Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:m74dav$32a$1@news.icm.edu.pl...
>> W dniu 2014-12-20 05:24, Chiron pisze:
>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>> news:5494a51f$0$2163$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>>> FEniks pisze:
>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>
>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś dojrzały.
>>>>>>>> I ten
>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie kochała
>>>>>>>> mnie".
>>>>>>
>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>> kochać,
>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>> dziecko.
>>>>>>
>>>>>> Moja córka Kasia napisała mi, że chciałaby przeżyć coś co się nazywa
>>>>>> szczęście rodzinne po tym jak spotkała się z bezgranicznym szacunkiem
>>>>>> i zaufaniem z mojej strony.
>>>>>>
>>>>>> Rodzic, który nie szanuje i nie ufa dziecku nie kocha dziecka. i
>>>>>> to sa
>>>>>> warunki konieczne miłości; bez nich nie ma miłości.
>>>>>
>>>>> To rzeczywiście nic dodać, nic ująć. Tyle, że na ile szczere były
>>>>> Twoje
>>>>> działania- odbije się to na związku córki. Obserwuj.
>>>>
>>>> Dziękuję, że dzięki Tobie objawiła się miłość prawdziwa.
>>>> PS. Może dobrze i że masz synów.
>>>>
>>>
>>> Rodzic, który szanuje i ufa dziecku a także wybacza mu jego przewiny i
>>> akceptuje go takim, jakie jest, dbając o szczerość ich wzajemnych
>>> relacji- kocha dziecko..
>>>
>>> Zmieniłem wypowiedź Leotara- uważam, że oddaje ona istotę miłości.
>>> Odpowiedź wcześniejsza (moja) dana Leotarowi zawierała akceptację
>>> definicji i...niewiarę w to, że jest ona wypełniona szczerą treścią (ze
>>> względu na osobę). Kolejna rzecz- dla mnie bardzo ważna- można coś
>>> definiować za (miłością jest to, tamto, owo). Mozna coś definiować na
>>> nie (miełością nie jest to, nie jest tamto). Tak zrobił Leotar-
>>> zdefiniował ją na nie. To jeszcze bardziej mnie uczyniło sceptycznym. Tu
>>> krótkie wyjaśnienie- w zasadzie na osobny wątek:-)
>>>
>>> ludzie sięs ami programują- tym, co mówią, myślą, jakie mają
>>> wyobrażenia o sobie, świecie, etc. Definiowanie czegoś silnie nas
>>> programuje. Jeśli definiuje się miłość na "nie"- to ja jestem sceptyczny
>>> wobec tego, kto ją tak definiuje.
>>
>> W ogóle powiedziałabym, że im bardziej precyzyjne zdefiniowanie
>> miłości rodzicielskiej, tym większe zagrożenie, że się tej definicji
>> wymkniemy. Albo rodzice/matka się jej wymkną. I wtedy łatwo przyjdzie
>> powiedzieć - o! nie kochała mnie!
>>
>
> Jeśli będziemy pamiętać, że to tylko słowa- które w mnie jlub bardziej
> nieudolny sposób próbują określić pewną rzeczywistość- to ok. Osoba,
> któa czuje będzie czuć swą więź z matką- i będzie po prostu wiedzieć,
> czy jest (byłą) kochana, czy nie. Takie rzeczy, jak doszukiwanie się
> zgodności miłości z definicją może popełnić tylko osoba, która była
> karmiona jakąś podróbą miłości.
Nazywajmy to sobie jakkolwiek, może to być miłość, więź, bombka. Nazwa
jest tylko nazwą, sam przecież do słów się nie przywiązujesz, Chironie.
Ale emocje, uczucia - to nie jest definicja, tu każdy ma swoje.
Podróbą miłości zaintrygowałeś mnie (pisałam o wyrachowaniu, ale to się
nie spodobało) - coś więcej na ten temat?
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|