Data: 2014-12-20 20:45:08
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo stwierdzenie
>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>
>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>
>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym, porządnym,
>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem była
>>>>>>>> też i
>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale zdrowy i
>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest wychowanie
>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>
>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>
>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go nie
>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>> rodzicem?
>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>
>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to tylko
>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim - to, co
>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>
>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>> wyrachowanie.
>>>>
>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił jako
>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie chodziło,
>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez ten
>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i uważa
>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>> fałszywe.
>>>
>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>>> szanować.
>>
>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak widać
>> może być po prostu szkodliwe.
>
> Oczywiście.
> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko okazuje
> tak, a nie jak u sąsiadów.
Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para kaloszy.
Ewa
|