Data: 2014-12-20 22:30:35
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-12-20 o 21:21, Qrczak pisze:
> Dnia 2014-12-20 20:45, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>> W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
>>> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo stwierdzenie
>>>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym, porządnym,
>>>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem była
>>>>>>>>>> też i
>>>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale
>>>>>>>>>> zdrowy i
>>>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest
>>>>>>>>>> wychowanie
>>>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go nie
>>>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>>>> rodzicem?
>>>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to tylko
>>>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim - to, co
>>>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>>>
>>>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>>>> wyrachowanie.
>>>>>>
>>>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił
>>>>>> jako
>>>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie chodziło,
>>>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez
>>>>>> ten
>>>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i
>>>>>> uważa
>>>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>>>> fałszywe.
>>>>>
>>>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>>>>> szanować.
>>>>
>>>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak
>>>> widać
>>>> może być po prostu szkodliwe.
>>>
>>> Oczywiście.
>>> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko okazuje
>>> tak, a nie jak u sąsiadów.
>>
>> Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para
>> kaloszy.
>
> Czemu? Przecież wszystko da się niezdefiniować...
Na przykład dlatego, że ja w przeciwieństwie do globa jednak wierzę w
instynkt macierzyński. Co oczywiście nie znaczy, że on sam wystarczy,
ani że nie zdarza się, że go zabraknie vide: Madzimama, czy inne temu
podobne ekstrema. Zakładam jednak, że mówimy o sytuacji przeciętnej,
gdzie ten - powiedzmy - "brak miłości" nie przybiera drastycznych form.
Gdyż jak czytam listy tych kobiet w artykule i to, na jakiej podstawie
sądzą, że nie kochają swoich dzieci, to mi trochę ręce opadają. Pewnie
większość mam od czasu do czasu doświadcza podobnych emocji, ale
niekoniecznie wysnuwa od razu wnioski o niemiłości.
Tworzenie mitu o miłości idealnej oraz podróbach miłości (też tu czekam
na definicję) są dla ludzi krzywdzące.
Ewa
|