Data: 2014-12-21 14:59:23
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 21 Dec 2014 00:32:39 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:6me6qy1ypln6.ki3uxfg5gav9$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sat, 20 Dec 2014 19:12:26 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Jeśli będzie kochać- to
>>> będzie to okazywał w sposób jawny:-)
>>
>> Tak, to prawda, wiem to z autopsji z moimi piesiorami, których zachowania
>> W
>> ODPOWIEDZI miłość są cudowne - dla postronnych to wręcz nie do uwierzenia,
>> jak bardzo pies potrafi kochać i to okazać, ba, kiedyś ja sama nie miałam
>> o
>> tym pojęcia, wiem to dopiero od czasu,odkąd mam mojego własnego ukochanego
>> Misiora-bernusia. Kot to co innego, koty RZĄDZĄ mną jak chcą, doskonale to
>> wiem, ale poddaję się temu, bo to ja je kocham. Jednak pies KOCHA NAPRAWDĘ
>> :-)
>>
>> PS. To biegnę poprzytulać się z moim Miśkiem :-)
>
> To stadne zwierzę. W stadzie jest hierarchia- i wzajemna opieka członków
> stada nad innymi. Pies bezbłędnie wskaże najważniejszą osobę w domu. Zajmie
> się też osobą potrzebującą pomocy. Jak ktoś ma nie do końca dookreślony
> wzorzec rodziny- to wystarczy obserwować zachowanie psa: on dokładnie wie,
> jak "działa" stado zwane rodziną:-)
> 14 lat temu za namową dzieci szukaliśmy pieska- i tak trafiliśmy do
> schroniska. Pani przyniosła szczeniaczki- z których jeden się jej wyrwał- i
> wczepił w moją koszulę pazurkami. No to już miałem psa:-) Dokładnie od
> samego początku działał u niego w sposób bezbłędny mechanizm swój- obcy.
> Zawsze wykazywał zaniepokojenie, jak brał go na ręce ktoś spoza rodziny.
> Potem, jak dorósł- potrafił się przed tym obronić:-).
Kiedy odebraliśmy Misia od hodowcy, od razu wlazł mi pod pachę w
samochodzie i tak jechaliśmy kilkadziesiąt km, zlał sie w tym czasie,
oczywiście, ze dwa razy, ale nic nam to nie przeszkadzało :-)
I od tamtej pory aż do teraz ciągle się przytulamy - kiedy jest bieganie po
podwórku, Misiek co chwila podbiega i wtula się we mnie, stoi taki wtulony
dobrą chwilkę bez ruchu, po czym znowu zajmuje się zabawą z drugim naszym
pieskiem. I tak w kółko. Nawet nie zacznie jeść (choćby nie wiem jaki
przysmak dostał), jeśli go najpierw nie uściskam, nie wypieszczę i nie
wytarmoszę. Kochane toto jest takie, że aż czasem łzy mam w oczach.
|