Data: 2014-12-22 13:19:47
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
news:m78h6d$5d6$1@node2.news.atman.pl...
>> Tak, uważam że zdobycie adresu chyba nie będzie takie trudne. Warto
>> napisać list- to pewne.
>
> Może rzucisz jakiś pomysł bo z mojej byłej rodziny nie udało mi sie
> wydobyć adresu. Wiem tylko tyle, że ostatnio córka znowu zmieniła miejsce
> zamieszkania.
Wiesz, naprawdę bardzo trudno jest udzielać komuś rad- zawsze to będzie
najlepszy MÓJ sposób na TWOJE życie. Czuję się z tym głupio. Cóż można
poradzić? Ja nigdy ne ukrywałem swoich danych w internecie, ale zauważyłem,
że ci, którzy się krją- prędzej czy później zosają zidentyfikowani. No nie
wierzę, że jej dane gdzieś nie wyjdą: ubezpieczenia społeczne, praca na
rzecz lokalnej społęczności, zbiorcze zdjęcie z czyjegoś albumu www (mżna
oznaczyć osobę i szukać na innych zdjęciach)- w Polsce i GB. Choć realiów GB
nie znam. Jak szukałem ludzi na spotkanie klasowe- znalazłem wszystkich-
nawet tych zza granicy, którzy sami siena Naszej Klasie jeszcze nie
ujawnili. To internet. Oprócz tego masz wszelkie rejestry osób- np (jak
pisałem) ubezpieczeń społecznych, może jest odpowiednik PESEL w GB? Skoro
tam mieszka- to zakładam, że ma prawa rezydenta. Są przecież listy
rezydentów. Może opłaca się wynająć detektywa- ci ludzie mają znajomości w
różnych miejscach i im podadzą dane, których odmówią Tobie? Naprawdę uważam,
że znaleźć kogoś- to nie problem. Tym bardziej, jak nie zaciera za sobą
śladów.
Inna sprawa- jeśli zaciera, jeśli nie chce Cię widzieć ani w ogóle mieć z
Tobą cokolwiek wspólnego- wtedy uważam, że całe Twoje starania nie miały by
najmniejszego sensu. Niczego nie zyskasz- a jeszcze bardziej ją odepchniesz
od siebie, próbując cos robić wbrew niej.
No ale to moje opinie. I- jak pisałęm- dobre moje rady na Twoje życie.
>>> Z naszej rozmowy wynikało jasno, że nie dorosła jeszcze do tego by
>>> uznać, że przyczyny deformacji genetycznych w naszej rodzinie leżą w
>>> zaburzonych emocjach kobiet, w ich psychice.
>
>> Ciśnie mi się bardzo brzydkie słowo, powaga. Naprawdę dołożyłeś teraz do
>> pieca, że ho, ho! Dlaczego_Ona_ma_cokolwiek_uznawać?! Jakim prawem
>> chcesz pouczać dorosłą osobę, z którą na dodatek nie masz od lat
>> kontaktu? Po co w ogóle taki temat poruszyłeś- i to przy pierwszej od
>> wielu lat rozmowie? I jeszcze się dziwisz, że efekt jest taki, jaki
>> jest? Ja bym się zdziwił, gdyby było inaczej.
>
> Nie wciskaj mi czegoś czego nie popełniłem. Nie rozmawiałem z nią o takich
> rzeczach a moje wnioski to efekt kontekstu rozmowy. Masz mnie za idiotę?
No ok- przepraszam- tak zrozumiałem.
>>> Teresa M. zniszczyła psychicznie Kasię tak jak ją kiedyś zniszczyła
>>> jej, nieżyjąca już, matka. Kiedyś myślałem, że uda mi się w ciągu
>>> jednego pokolenia zmienić to co wyradzało się przez tysiące pokoleń
>>> ale teraz widzę, że przemiany ludzkiej psychiki wymagają długiego
>>> czasu i - być może - wielu pokoleń.
>
>> Zmień siebie. Nie udało Ci się tego zatrzymać- ale możesz zmienić
>> siebie. Jak zmienisz siebie- to może Ci się uda nawiązać kontakt z córką
>> na zasadzie: dorosły- dorosła. Ty wygrałaś- ja wygrałem. Jeśli tego nie
>> potrafisz- to nawet nie próbuj się do niej zbliżać. A jak się nauczysz-
>> to może ona to zatrzyma. Twoim celem jednakże powinny być dobre relacje
>> z córką- i to wszystko. Jak je nawiążesz- to może uda się coś więcej. Na
>> razie nawet nie próbuj o tym myśleć.
>
> Siebie już zmieniłem i dlatego właśnie nie spodobało się to Teresie M.
> gdyż chciałem przebudować rodzinę tak by funkcjonowała w oparciu o prawdę,
> zaufanie, szacunek. Teresa M. zmusiła dzieci do powrotu w dawne koleiny
> funkcjonowania rodziny czyli do fałszu, zakłamania i manipulacji po to by
> ona sama mogła rządzić rodziną i zajmować w niej centralna pozycję.
To rozumiem jak na razie. Sam się wiele razy spotkałem z podobnym problemem:
jedna osoba idzie na terapię, zmienia się, zmienia swoje życie- a druga
osoba (osoby) są tak silnie współuzależnione- że nie chcą tego zauważyć
tylko chcą wepchnąć tę osobę w stare koleiny. Rozumiem.
>Możliwe, że do przebudowy relacji rodzinnych zabrałem się zbyt gwałtownie
>ale to, niestety, jest już przeszłość, której nie da się zmienić tak jak
>nie da się zmienić powtórnie mnie, który sięgnąłem po wolność i miłość.
>Bolesne to dla mnie doświadczenie ale warto było. A Ty Chironie proponujesz
>mi Pyrrusowe rozwiązanie: panu bogu świeczkę i diabłu ogarek. To nie droga
>do zmieniania świata.
Ależ niczego takiego Ci nie proponuję. Mam tylko głębokie przekonanie, że
jednorazowe oświecenie nawet powoli lecz skutecznie będzie zanikać- jeśli
się go nie będzie utwierdzać. IMO sam w niezauważalny dla siebie sposób
wchodzisz na stare tory- któe moze nie są dokładnie tymi, które były kiedyś-
lecz_są_na_ich_poziomie.
Bo proces oświecenia jest procesem dynamicznym i ciągłym. Nie można
sięzatrzymać- chyba że dla odpoczynku. Bye nie za długo:-)
A Ty uparłeś się, żeby stanąć w miejscu- i ani kroku w tył- ale- co naprawdę
ważne: ani_kroku_w_przód. A tak naprawdę- powoli robisz ten krok w tył.
--
Chiron
|