Strona główna Grupy pl.sci.psychologia 'nie kocham swojego dziecka' Re: 'nie kocham swojego dziecka'

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: 'nie kocham swojego dziecka'

« poprzedni post następny post »
Data: 2014-12-22 22:02:09
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: LeoTar <L...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

Chiron pisze:
> Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:m79a3p$vta$1@node2.news.atman.pl...

[...]

>>> Oprócz tego masz wszelkie rejestry osób- np (jak pisałem) ubezpieczeń
>>> społecznych, może jest odpowiednik PESEL w GB? Skoro tam mieszka- to
>>> zakładam, że ma prawa rezydenta. Są przecież listy rezydentów. Może
>>> opłaca się wynająć detektywa- ci ludzie mają znajomości w różnych
>>> miejscach i im podadzą dane, których odmówią Tobie? Naprawdę uważam, że
>>> znaleźć kogoś- to nie problem. Tym bardziej, jak nie zaciera za sobą
>>> śladów.

>> Zejdź z obłoków na ziemię Chironie.

> A konkretniej? W ostateczności - dlaczego uważasz, że detektyw - najlepiej
> brytyjski- nie pomoże?

Ani nie mam takich możliwości finansowych ani też nie uważam śledzenie
córki za sensowne posunięcie. Jeżeli dojrzeje to przyjdzie do mnie sama
a jeżeli nie to znaczy że przeceniłem swoje siły. Zlokalizowałem ja na
LinkedIn i na fb i to wystarczy mi do 'podglądania' co sie z nią dzieje.
Poza tym jest strona jej synka, który jest obciążony zespołem Kabuki'ego
(wady genetyczne) na której pojawiaja się od czasu do czasu nowe informacje.


>>> Inna sprawa- jeśli zaciera, jeśli nie chce Cię widzieć ani w ogóle mieć
>>> z Tobą cokolwiek wspólnego- wtedy uważam, że całe Twoje starania nie
>>> miały by najmniejszego sensu. Niczego nie zyskasz- a jeszcze bardziej ją
>>> odepchniesz od siebie, próbując coś robić wbrew niej.

>> Tutaj jesteś bliższy prawdy. Jest bardzo prawdopodobnym, że Kasia nie
>> chce utrzymywać ze mną kontaktów ponieważ ma w stosunku do mnie
>> poczucie winy, w które "wcisnęła" ją rodzona matka. Geneza tego stanu
>> sięga 1996 kiedy toczyła się nasza sprawa rozwodowa. Kasia, która
>> ledwo co stała się pełnoletnia, a więc odpowiedzialna za swoje słowa i
>> czyny, została zmuszona przez matkę do zeznania przed sądem w sprawie
>> rozwodowej jakobym ja obiecał jej kontynuowanie przez nią nauki jeżeli
>> będzie ze mną uprawiała seks. Kasia została postawiona przez matkę pod
>> ścianą: "albo zeznasz co ci każę albo nie masz co myśleć o studiach".
>> Rozumiem dziecko, które, dzięki nauce, chciało wyrwać się z rąk matki,
>> która mnie wyeliminowała z opieki nad dziećmi. Ale równocześnie
>> uczciwość Kasi sprawiła, że do tej pory ma ogromne poczucie winy w
>> stosunku do mnie a także ma do mnie żal, że jej wtedy nie pomogłem. A
>> ja byłem wtedy w Polsce osoba niewygodną ze względu na moje poglądy
>> wychowawcze i - w konsekwencji - polityczno-społeczne.

> To bardzo ważne, IMO. Zakładając, że to prawdziwa wersja;
> Jak_to_zapamiętała_Twoja_córka? Jesteś pewien, że tak samo? Albo chociaż
> podobnie?No a jeśli zapamiętała to tak, że matka jej nie zmuszała- tylko
> że powiedziała prawdę- to co ona teraz myśli o Tobie? Przecież zakładam,
> że matka miała sporo czasu żeby ją przekonać, że tak było naprawdę. A
> ona- skoro zeznawała przeciw Tobie- to mogła szybko uznać (przypominam:
> przy poparciu matki, której pozwalała sobą kręcić)- że tak rzeczywiście
> było. Myślałeś o tym?

Ja też wiele o tym myślałem - byłem/jestem skazany jedynie na skrawki
informacji docierające do mnie tylko od czasu do czasu. To, że Teresa M.
starała się przywrócić stan zakłamania, który panował miedzy mną a
dziećmi przed majowym przełomem 1994, i który tak bardzo odmienił nasze
życie, to rzecz pewna. Przez cały okres Kasi studiów mogła całkowicie
swobodnie wywierać na córkę lekki nawet nacisk by uzyskać zadowalający
ją efekt końcowy.

W manipulacji była i jest doskonale wprawiona, gdyż swoje umiejętności
manipulacyjne doskonaliła praktycznie w trakcie rehabilitacji Wojtka
(nasz Down). Program rehabilitacji,którą nadzorowały Instytuty Osiągania
Ludzkich Możliwości w Filadelfii był tak przeładowany, że nawet niepełne
zrealizowanie programu wymagało nie tylko doskonałej organizacji pracy
ale również umiejętnego zmuszenia syna do tego by chciał go wykonać,
czyli manipulacji jego psychiką. Dlatego zdaję sobie doskonale sprawę z
tego jakie prawnie mózgu Teresa M. zaserwowała Kasi, której po wyjeździe
ode mnie, we wrześniu 1994 z USA, marzyła się wolność, szacunek i zaufanie.

Natychmiast po skończeniu studiów w 2001 Kasia wyjechała do pracy do
USA. Mnie już wprawdzie tam nie było od połowy 1999 ale był tam szwagier
Teresy M., który najpewniej zaopiekował się Kasią. Córka była także w
Stanach co najmniej raz w okresie między 1995 a 1999 ale nigdy nie
skontaktowała się ze mną. A jej wyjazd do pracy do USA można traktować
bardzo różnie; jest biotechnologiem i w Polsce nie było jeszcze wtedy
dla niej pracy więc skorzystała z nadarzającej się okazji by zdobyć
doświadczenie ale mogła to też być ucieczka od dominującej matki.

Po wyjeździe do USA Kasia nie wróciła już do Polski lecz wiosną 2008
przeniosła się do UK. I wtedy też odwiedziła mnie jeden jedyny raz w
DPS-ie, w którym mieszkam, a przywiózł ją mój młodszy syn Jan, który sam
odwiedził mnie rok wcześniej. Syn po skończeniu studiów i zdobyciu
szlifów informatyka w Polsce przeniósł się do Francji i pracuje obecnie
w Nicei. Z Kasią rozmawiałem w sierpniu b.r. w dniu jej urodzin, o czym
już pisałem. Dowiedziałem się, że dzwoniła do matki dzień przed swoimi
urodzinami ale matka nie odbierała telefonu. Gdy podczas rozmowy
wspomniałem o przemocy, która panowała w naszej rodzinie rozpłakała się,
powiedziała że nie chce o tym rozmawiać i na tym rozmowa się skończyła.

Z tych strzępów informacji, które otrzymuję od Kasi wnioskuję, że
została straszliwie przez matkę skrzywdzona emocjonalnie a mimo to
emocjonalnie trwa przy oprawcy. Słyszałeś chyba o 'syndromie
sztokholmskim'- Kasia była ofiarą a matka oprawcą; ja czułem to
doskonale ale w żaden sposób nie byłem w stanie tego udowodnić bo na
zewnątrz, w oczach sąsiadów Teresa M. była opiekuńczą matką a pracowała
na tę swoja wizję zajmując się naszym niepełnosprawnym Wojtkiem. A poza
tym nie było mnie na miejscu a gdy się pojawiałem miałem na karku
prokuratorów i psychiatrów w związku z tym co pisałem w sieci. A te
poglądy wyrosły właśnie z doświadczenia naszej rodziny.


>>>>>> Teresa M. zniszczyła psychicznie Kasię tak jak ją kiedyś zniszczyła
>>>>>> jej, nieżyjąca już, matka. Kiedyś myślałem, że uda mi się w ciągu
>>>>>> jednego pokolenia zmienić to co wyradzało się przez tysiące pokoleń
>>>>>> ale teraz widzę, że przemiany ludzkiej psychiki wymagają długiego
>>>>>> czasu i - być może - wielu pokoleń.

>>>>> Zmień siebie. Nie udało Ci się tego zatrzymać- ale możesz zmienić
...
>>>>> więcej. Na razie nawet nie próbuj o tym myśleć.

>>>> Siebie już zmieniłem i dlatego właśnie nie spodobało się to Teresie M.
>>>> gdyż chciałem przebudować rodzinę tak by funkcjonowała w oparciu o
>>>> prawdę, zaufanie, szacunek. Teresa M. zmusiła dzieci do powrotu w
>>>> dawne koleiny funkcjonowania rodziny czyli do fałszu, zakłamania i
>>>> manipulacji po to by ona sama mogła rządzić rodziną i zajmować w niej
>>>> centralna pozycję.

>>> To rozumiem jak na razie. Sam się wiele razy spotkałem z podobnym
>>> problemem: jedna osoba idzie na terapię, zmienia się, zmienia swoje
>>> życie- a druga osoba (osoby) są tak silnie współuzależnione- że nie chcą
>>> tego zauważyć tylko chcą wepchnąć tę osobę w stare koleiny. Rozumiem.

>> A czy czasem nie zastanawiałeś się nad tym, że na terapię są kierowani
>> głównie mężczyźni, mężowie a donosicielkami są ich małżonki. Tak jakby
>> kobiety posiadły niezbywalną mądrość i wiedzę o przemocy domowej,
>> manipulacji i uzależnieniach?

> Chyba mówimy tu o różnch rzeczach. Ja spostrzegłem, że ze mna coś jest
> nie tak. Z moimi relacjami z ludźmi. Zacząłem szukać odpowiedzi,
> chciałem to zmienić. Zacząłem zajmować się jogą oddechu, trafiłem do
> dobrego psychoterapeuty (prywatnie), byłem na wielu różnych treningach
> osobowości, warsztatach rozwoju, etc. Byłem (o czym warto tu wspomnieć)
> na ustawieniach rodzinnych. Wszędzie tam intensywnie pracowałem nad
> zrozuzmieniem, wybaczeniem. A o czym Ty piszesz? Jeśli ktoś Cię kierował
> (czyli przymus)- to czy w ogóle Ci ta terapia coś dała? Czy to był
> psychiatra czy psycholog?

Jedynymi terapeutami, z których pomocy korzystałem, byli ci z Instytutów
Osiągania Ludzkich Możliwości w Filadelfii którzy kierowali
rehabilitacja naszego syna. W rehabilitację zaangażowana byłą cała
rodzina i pod płaszczykiem terapii syna prowadzili terapie całej
rodziny. Wówczas (lata 1990-94) nie zdawałem sobie jeszcze z tego sprawy
tak dobrze jak teraz, że to co podawano nam jako uszkodzenie mózgu to
jest problem rodziny a nie niepełnosprawnego dziecka. Dziecko robiło
postępy w miarę jak zmieniały się relacje w rodzinie. Filozofia tej
terapii była (i jest) bardzo prosta: niepełnosprawny, czy to dziecko czy
dorosły, jest zbiornikiem nierozwiązanych problemów rodzinnych,
wszelkich uzależnień. I jeżeli uwolnimy się od tych problemów to
wyzwolimy również niepełnosprawnego z jego niepełnosprawności. Niestety,
filadelfijscy terapeuci albo nie wiedzieli jaki jest kres i przyczyna
wszelkich uzależnień albo tez nie mogli nam tego powiedzieć gdyż
uznalibyśmy ich za wariatów. Tak jak traktuje sie mnie gdy mówię o
zakazie jako prapoczątku wszystkich uzaleznień.


[...]

> Czy znalazłeś zwolenników swoich tez? Dlaczego traktujesz je jak prawdy
> objawione? Zdajesz sobie sprawę dla jak wielu ludzi to niebezpieczne
> bredzenie? I najważniejsze IMO dla Ciebie: jaką korzyść przyniesie to
> Tobie i Twojej rodzinie? Czy zbliżycie się przez to choć na krok do
> siebie - a może przeciwnie?

Będziesz zaskoczony, ale mam już zwolenników mojej hipotezy. Hipotezy
której nie traktuję jako prawdy objawionej lecz jako wynik ściśle
logicznego wywodu, z którego odrzucono wszelkie zakazy w tym ten
najważniejszy: zakaz inicjacji seksualnej dzieci wśród rodziców. Wywód
ten jest podparty inżynierską wiedzą z zakresu systemów sterowania a
przede wszystkim zagadnienia stabilności systemów. I dotyczy to zarówno
stabilności jednostki, rodziny, społeczeństwa, a także systemów
technicznych. We wszystkich systemach mamy do czynienia z pewnymi
wspólnymi zjawiskami chociaż czasami trudnymi do zidentyfikowania i
utożsamienia.

Ale wracając do Twoich pytań. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego jak
wielu uważa mnie za świra, ale ja zdaję sobie sprawę również z tego jak
wielu rozważa moja propozycje bez zbędnych emocji, w kategoriach
ulepszania świata. Emocje są złym doradcą szczególnie w materii tak
delikatnej jak edukacja seksualna obciążona wiekowymi uprzedzeniami i
tajemnicami. Wielu wydaje się to niebezpieczne ponieważ myślą w
kategoriach ich osobistych zysków i strat, w tym władzy, majątku,
posiadania, na krótki dystans i w przewidywalnym dla nich czasie. Wielu
jest jednak również takich, którym przyszłość całej ludzkości leży
bardziej na sercu aniżeli ich dobra doczesne.

Czy przyniesie to korzyść mojej rodzinie? Być może tak a może nie. Bo do
tanga trzeba dwojga jak śpiewa Budka Suflera. A poza tym by można mowić
o korzyściach moich czy też mojej rodziny, to musimy sobie zdać sprawę z
nieuchronnego upływu naszego życia i czasu, w których te przemiany
powinny się dokonać. Jeżeli nie zmieni się Teresa M. to moje wysiłki by
zmienić życie dzieci spełzną na niczym... Chociaż niezupełnie tak
będzie; z doświadczenia, którego doznały ze mną oraz z matką kiedyś
wyciągną wnioski a dzięki ich wykształceniu, docierającej doń wiedzy
oraz presji otoczenia do zmian będą zmuszone do weryfikacji swoich
poglądów i zachowań. Tak, że jeśli nie moje pokolenie to któreś następne
odniesie korzyść z mojej pracy. A jeśli nie moja rodzina to któraś inna,
która zaimplementuje odsłoniętą przeze mnie wiedzę o naturze przemocy i
jej przyczynie. Bo że jest to jednostkowa przyczyna nie mam co do tego
żadnych wątpliwości. Ta przyczyna to ZAKAZ. Zakaz, który przyczynił się
do wzrostu cywilizacji stając sie zarazem zagrożeniem dla niej samej.


>>> Bo proces oświecenia jest procesem dynamicznym i ciągłym. Nie można
>>> się zatrzymać - chyba że dla odpoczynku. Byle nie za długo:-)
>>> A Ty uparłeś się, żeby stanąć w miejscu- i ani kroku w tył- ale- co
>>> naprawdę ważne: ani_kroku_w_przód. A tak naprawdę - powoli robisz ten
>>> krok w tył.

>> Mylisz się o czym niech świadczy to, że jeszcze rozmawiamy pomimo
>> tego, że próbowałeś manipulować moim poczuciem winy

> Wiesz- nie próbowałem. Nic mi o tym przynajmniej nie wiadomo. Pisze Ci
> tylko, jak Cię odbieram. Ba! Potrafię to uzasadnić. Mam takie pytanie:
> zakładam, że nie jesteś takim staruszkiem. Czy myślałeś o nowym związku
> z kobietą? Wiesz- jesteś sam (tak rozumiem)- znaleźć sobie samotną. Czy
> dałbyś radę teraz znaleźć swoją 2 połówkę- z którą miałbyś po prostu
> zdrowy, kochający związek?
> --
> Chiron

Tak, rozważałem taki temat i doszedłem do wniosku, że w stanie
świadomości w jakim się znajduję jestem w stanie stworzyć udany związek
z wieloma kobietami, również z młodszymi ode mnie. Ale nie zakończyłem
jeszcze sprawy z moją rodziną. Nowy związek kłóciłby się z moim
poczuciem uczciwości wobec dzieci, które tak bardzo pomogły mi
wyzwoleniu się ze szponów hetery. Wiesz, heteryzm to takie stadium
rozwoju ludzkości przed matriarchatem.

--
Pozdrawiam
Wladek Tarnawski, LeoTar
Jak to na wojence 1996-99 bywalo. @ http://leotar.friko.pl/war_1996-99/

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
22.12 FEniks
23.12 krys
23.12 krys
23.12 XL
23.12 krys
23.12 FEniks
23.12 XL
23.12 XL
23.12 Chiron
24.12 LeoTar
24.12 Chiron
26.12 krys
26.12 krys
26.12 XL
26.12 XL
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6