Data: 2014-12-26 10:54:56
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL wrote:
>
>> Nie mam też w zwyczaju osądzać nikogo i pakować do szufgladek, bo od tego
>> jest KTO INNY. A ja bez grzechu nie jestem, zeby łapać za kamień.
>
> A ja łapię? - _stwierdzam_ / _postrzegam_ czyjąś ułomność, którą widać
> gołym okiem. Ułomność to coś, co NIE JEST pożądane przez nikogo i gdzie tu
> jakaś ocena? A może życzysz sobie/innym ułomności?
Pokaż uprawnienie do stwierdzania ułomności. Zwłaszcza na podstawie
artykułów prasowych.
>
>> I nie jestem Bogiem, żeby twierdzić, że " jeśli ma po kolei w głowie i
>> emocjach), to poprostu kocha - i nie ma sprawy."
>
> Bo tak jest. Istnieje tzw "porządek rzeczy" (Boski - lub jeśli chcesz
> czysto ludzki, psychologiczny), w którym "po kolei w głowie" oznacza
> dokładnie tyle, że kocha.
Pozwolisz, że nie przyjmę Twoich definicji.
> To jak w zegarku - jak wszystko w środku
> spasowane jak trzeba, to zegarek (tu: człowiek) chodzi jak trzeba.
> Naturalne jest to, że zdrowy człowiek kocha swoje dzieci - to zdtowy
> instynkt biologiczny. Tak własnie Bóg (lub jeśli wolisz - natura)
> ustanowił w człowieku. Niektórych Bóg/natura stworzył kalekimi - oni
> kochać nie umieją. Ale to nie oznacza, że jest _właściwy_ porządek rzeczy.
Nie oznacza też, że nie potrafią wychować swojego potomstwa. I nadal nie masz
prawa ich diagnozować i szufladkować. Zostaw to temu, którego imieniem tak
wymachujesz. A takiej niekochającej matce pomóż, zamiast oceniać.
--
J
|