Data: 2014-12-23 20:47:49
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
news:m7a0sh$p3f$1@node2.news.atman.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
>> news:m79a3p$vta$1@node2.news.atman.pl...
>
> [...]
>
> Ani nie mam takich możliwości finansowych ani też nie uważam śledzenie
> córki za sensowne posunięcie. Jeżeli dojrzeje to przyjdzie do mnie sama a
> jeżeli nie to znaczy że przeceniłem swoje siły. Zlokalizowałem ja na
> LinkedIn i na fb i to wystarczy mi do 'podglądania' co sie z nią dzieje.
> Poza tym jest strona jej synka, który jest obciążony zespołem Kabuki'ego
> (wady genetyczne) na której pojawiaja się od czasu do czasu nowe
> informacje.
Aaa- myślałem ,że w ogóle nie możesz jej znaleźć. OK. Jak będziesz chciał-
wyślesz wiadomość.
[...]
> Z tych strzępów informacji, które otrzymuję od Kasi wnioskuję, że została
> straszliwie przez matkę skrzywdzona emocjonalnie a mimo to emocjonalnie
> trwa przy oprawcy. Słyszałeś chyba o 'syndromie sztokholmskim'- Kasia była
> ofiarą a matka oprawcą; ja czułem to doskonale ale w żaden sposób nie
> byłem w stanie tego udowodnić bo na zewnątrz, w oczach sąsiadów Teresa M.
> była opiekuńczą matką a pracowała na tę swoja wizję zajmując się naszym
> niepełnosprawnym Wojtkiem. A poza tym nie było mnie na miejscu a gdy się
> pojawiałem miałem na karku prokuratorów i psychiatrów w związku z tym co
> pisałem w sieci. A te poglądy wyrosły właśnie z doświadczenia naszej
> rodziny.
>
>
>>>>>>> Teresa M. zniszczyła psychicznie Kasię tak jak ją kiedyś zniszczyła
>>>>>>> jej, nieżyjąca już, matka. Kiedyś myślałem, że uda mi się w ciągu
>>>>>>> jednego pokolenia zmienić to co wyradzało się przez tysiące pokoleń
>>>>>>> ale teraz widzę, że przemiany ludzkiej psychiki wymagają długiego
>>>>>>> czasu i - być może - wielu pokoleń.
>
>>>>>> Zmień siebie. Nie udało Ci się tego zatrzymać- ale możesz zmienić
> ...
>>>>>> więcej. Na razie nawet nie próbuj o tym myśleć.
>
>>>>> Siebie już zmieniłem i dlatego właśnie nie spodobało się to Teresie M.
>>>>> gdyż chciałem przebudować rodzinę tak by funkcjonowała w oparciu o
>>>>> prawdę, zaufanie, szacunek. Teresa M. zmusiła dzieci do powrotu w
>>>>> dawne koleiny funkcjonowania rodziny czyli do fałszu, zakłamania i
>>>>> manipulacji po to by ona sama mogła rządzić rodziną i zajmować w niej
>>>>> centralna pozycję.
>
>>>> To rozumiem jak na razie. Sam się wiele razy spotkałem z podobnym
>>>> problemem: jedna osoba idzie na terapię, zmienia się, zmienia swoje
>>>> życie- a druga osoba (osoby) są tak silnie współuzależnione- że nie
>>>> chcą
>>>> tego zauważyć tylko chcą wepchnąć tę osobę w stare koleiny. Rozumiem.
>
>>> A czy czasem nie zastanawiałeś się nad tym, że na terapię są kierowani
>>> głównie mężczyźni, mężowie a donosicielkami są ich małżonki. Tak jakby
>>> kobiety posiadły niezbywalną mądrość i wiedzę o przemocy domowej,
>>> manipulacji i uzależnieniach?
>
>> Chyba mówimy tu o różnch rzeczach. Ja spostrzegłem, że ze mna coś jest
>> nie tak. Z moimi relacjami z ludźmi. Zacząłem szukać odpowiedzi,
>> chciałem to zmienić. Zacząłem zajmować się jogą oddechu, trafiłem do
>> dobrego psychoterapeuty (prywatnie), byłem na wielu różnych treningach
>> osobowości, warsztatach rozwoju, etc. Byłem (o czym warto tu wspomnieć)
>> na ustawieniach rodzinnych. Wszędzie tam intensywnie pracowałem nad
>> zrozuzmieniem, wybaczeniem. A o czym Ty piszesz? Jeśli ktoś Cię kierował
>> (czyli przymus)- to czy w ogóle Ci ta terapia coś dała? Czy to był
>> psychiatra czy psycholog?
>
> Jedynymi terapeutami, z których pomocy korzystałem, byli ci z Instytutów
> Osiągania Ludzkich Możliwości w Filadelfii którzy kierowali rehabilitacja
> naszego syna. W rehabilitację zaangażowana byłą cała rodzina i pod
> płaszczykiem terapii syna prowadzili terapie całej rodziny. Wówczas (lata
> 1990-94) nie zdawałem sobie jeszcze z tego sprawy tak dobrze jak teraz, że
> to co podawano nam jako uszkodzenie mózgu to jest problem rodziny a nie
> niepełnosprawnego dziecka. Dziecko robiło postępy w miarę jak zmieniały
> się relacje w rodzinie. Filozofia tej terapii była (i jest) bardzo prosta:
> niepełnosprawny, czy to dziecko czy dorosły, jest zbiornikiem
> nierozwiązanych problemów rodzinnych, wszelkich uzależnień. I jeżeli
> uwolnimy się od tych problemów to wyzwolimy również niepełnosprawnego z
> jego niepełnosprawności. Niestety, filadelfijscy terapeuci albo nie
> wiedzieli jaki jest kres i przyczyna wszelkich uzależnień albo tez nie
> mogli nam tego powiedzieć gdyż uznalibyśmy ich za wariatów. Tak jak
> traktuje sie mnie gdy mówię o zakazie jako prapoczątku wszystkich
> uzaleznień.
No tak. Sam wielokrotnie pisałem, że po pierwsze: każda zmiana chorobowa
najpierw pojawia sięjako trauma mentalna. A po drugie- rodzina to jedność.
Ma swój najsłabszy element. Jeśli choruje- to wiele z tego na poziomie
mentalnym zbiera właśnie ten najsłabszy- dziecko, ale może też być pies(!).
Sam to obserwowałem- ale teza ta nie chce sięprzebić do świadomości ludzi.
Zawsze na mnie napadają, że winię za coś dziecko- nie chcą zrozumieć, o co
tu chodzi. OK- ja siezgadzam- tylko nie do końca. Zauważ, że jak rodzina
wyzdrowieje- przejdzie np cykl terapii- to co sięstanie? Zniknie czynnik
chorobotwórczy- i już. TO tak, jakbyś chorował, bo np w Twoim mieszkaniu
jest dużo chorobotwórczych grzybów. Teraz co się stanie, jak już mieszkanie
po kapitalnym remoncie będzie zdrowe? Przestaniesz chorować? To, co choroby
Ci napsuły w organizmie- to jest popsute, niestety. Także- dziecko nie
wyzdrowieje automatycznie. Może już nigdy. Zależy, jakie spustoszenia
uczyniła choroba.
A wiesz, że szamani i magowie też wykorzystują tę właściwość, że w
społęczności jest ktoś, kto weźmie na siebie (skupia w sobie) zło, które
jest w społeczności?
> [...]
>
>> Czy znalazłeś zwolenników swoich tez? Dlaczego traktujesz je jak prawdy
>> objawione? Zdajesz sobie sprawę dla jak wielu ludzi to niebezpieczne
>> bredzenie? I najważniejsze IMO dla Ciebie: jaką korzyść przyniesie to
>> Tobie i Twojej rodzinie? Czy zbliżycie się przez to choć na krok do
>> siebie - a może przeciwnie?
>
> Będziesz zaskoczony, ale mam już zwolenników mojej hipotezy. Hipotezy
> której nie traktuję jako prawdy objawionej lecz jako wynik ściśle
> logicznego wywodu, z którego odrzucono wszelkie zakazy w tym ten
> najważniejszy: zakaz inicjacji seksualnej dzieci wśród rodziców. Wywód ten
> jest podparty inżynierską wiedzą z zakresu systemów sterowania a przede
> wszystkim zagadnienia stabilności systemów. I dotyczy to zarówno
> stabilności jednostki, rodziny, społeczeństwa, a także systemów
> technicznych. We wszystkich systemach mamy do czynienia z pewnymi
> wspólnymi zjawiskami chociaż czasami trudnymi do zidentyfikowania i
> utożsamienia.
> Ale wracając do Twoich pytań. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego jak
> wielu uważa mnie za świra, ale ja zdaję sobie sprawę również z tego jak
> wielu rozważa moja propozycje bez zbędnych emocji, w kategoriach
> ulepszania świata. Emocje są złym doradcą szczególnie w materii tak
> delikatnej jak edukacja seksualna obciążona wiekowymi uprzedzeniami i
> tajemnicami. Wielu wydaje się to niebezpieczne ponieważ myślą w
> kategoriach ich osobistych zysków i strat, w tym władzy, majątku,
> posiadania, na krótki dystans i w przewidywalnym dla nich czasie. Wielu
> jest jednak również takich, którym przyszłość całej ludzkości leży
> bardziej na sercu aniżeli ich dobra doczesne.
>
> Czy przyniesie to korzyść mojej rodzinie? Być może tak a może nie. Bo do
> tanga trzeba dwojga jak śpiewa Budka Suflera. A poza tym by można mowić o
> korzyściach moich czy też mojej rodziny, to musimy sobie zdać sprawę z
> nieuchronnego upływu naszego życia i czasu, w których te przemiany powinny
> się dokonać. Jeżeli nie zmieni się Teresa M. to moje wysiłki by zmienić
> życie dzieci spełzną na niczym... Chociaż niezupełnie tak będzie; z
> doświadczenia, którego doznały ze mną oraz z matką kiedyś wyciągną wnioski
> a dzięki ich wykształceniu, docierającej doń wiedzy oraz presji otoczenia
> do zmian będą zmuszone do weryfikacji swoich poglądów i zachowań. Tak, że
> jeśli nie moje pokolenie to któreś następne odniesie korzyść z mojej
> pracy. A jeśli nie moja rodzina to któraś inna, która zaimplementuje
> odsłoniętą przeze mnie wiedzę o naturze przemocy i jej przyczynie. Bo że
> jest to jednostkowa przyczyna nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ta
> przyczyna to ZAKAZ. Zakaz, który przyczynił się do wzrostu cywilizacji
> stając sie zarazem zagrożeniem dla niej samej.
>
>
Wiesz- to WYŁĄCZNIE hipoteza. I teraz- żeby ją sprawdzić- należało by
wylosować np 1000 rodzin z różnych kultur i praktycznie prowadzić je (w
sensie badań) przez 50 lat. Co by z tego wynikło, i w którą by to poszło
stronę- wtedy byśmy mieli w ogóle jakieś- tam dane. Coś juz by zaczęło być
widać. Bez tego niczego nie będziesz wiedział- czy i w czym masz rację- lub
nie. WIesz- obserwując naukę i ządzące poznaniem świata paradygmaty- to do
Marxa obowiązywał bardzo zdrowy, naturalny paradygmat, że uczony ma
obserwować przyrodę- i na podstawie obserwacji podejmować racjonalne
decyzje- żeby jak najlepiej wpasować sięw istniejącą rzeczywistość. No to np
astronomowie obserwowali gwiazdy i uczyli marynarzy, jak mają na podstawie
ich położenia nawigować. I żaden nawet nie pomyślał, żeby np Krzyż Południa
przesunąć bardziej na północ, w pobliże Gwiazdy Polarnej. Dopiero iejaki
rabinowicz- syfilityk i półgłupek- zmienił ten paradygmat. Zachęcał on otóż
filozofów, zeby nie koniecznie uczyli, jak się przystosować do
rzeczywistości- tylko raczej żeby zmieniali rzeczywistość. Krwawe żniwo,
jakie przyniosłą ta obłędna doktryna polityczna zakładam, że jest Ci znana.
Niestety- Ty IMO robisz podobnie. Nawet nie pomyślisz, dlaczego tak jest.
Chcesz zmienić rzeczywistość- a zmiany (gdybyś znalazł potężnych
zwolenników)- z całą pewnością doprowadziły by d okompletnej likwidacji
naszej cywilizacji. Zastanów się może, czemu istnieje takie tabu.
>>>> Bo proces oświecenia jest procesem dynamicznym i ciągłym. Nie można
>>>> się zatrzymać - chyba że dla odpoczynku. Byle nie za długo:-)
>>>> A Ty uparłeś się, żeby stanąć w miejscu- i ani kroku w tył- ale- co
>>>> naprawdę ważne: ani_kroku_w_przód. A tak naprawdę - powoli robisz ten
>>>> krok w tył.
>
>>> Mylisz się o czym niech świadczy to, że jeszcze rozmawiamy pomimo
>>> tego, że próbowałeś manipulować moim poczuciem winy
>
>> Wiesz- nie próbowałem. Nic mi o tym przynajmniej nie wiadomo. Pisze Ci
>> tylko, jak Cię odbieram. Ba! Potrafię to uzasadnić. Mam takie pytanie:
>> zakładam, że nie jesteś takim staruszkiem. Czy myślałeś o nowym związku
>> z kobietą? Wiesz- jesteś sam (tak rozumiem)- znaleźć sobie samotną. Czy
>> dałbyś radę teraz znaleźć swoją 2 połówkę- z którą miałbyś po prostu
>> zdrowy, kochający związek?
>> --
>> Chiron
>
> Tak, rozważałem taki temat i doszedłem do wniosku, że w stanie świadomości
> w jakim się znajduję jestem w stanie stworzyć udany związek z wieloma
> kobietami, również z młodszymi ode mnie. Ale nie zakończyłem jeszcze
> sprawy z moją rodziną. Nowy związek kłóciłby się z moim poczuciem
> uczciwości wobec dzieci, które tak bardzo pomogły mi wyzwoleniu się ze
> szponów hetery. Wiesz, heteryzm to takie stadium rozwoju ludzkości przed
> matriarchatem.
Jak obserwuję Ciebie to mam przekonanie, że jednym ze szczebli rozwoju-
które Tobie by pomogło zobaczyć, co w Twojej rodzinie (rodzice, dziadkowie,
etc) było takiego, że doprowadziło Cię do takiego toksycznego związku-
sąustawienia hellingerowskie. To nie cudowne remedium- ale jeden ze środków
do celu
--
Chiron
|