Data: 2014-12-23 19:50:01
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 23 Dec 2014 16:43:04 +0100, krys napisał(a):
> Nie rozumiem masz rację.
Hę?
> Uczucia to nie jest coś, czego się chce, albo nie chce.
No.
> Nie widzę też powodu, żeby "złej kobiecie" odmawiać ich odczuwania.
A można?
> Nie mam też w zwyczaju osądzać nikogo i pakować do szufgladek, bo od tego
> jest KTO INNY. A ja bez grzechu nie jestem, zeby łapać za kamień.
A ja łapię? - _stwierdzam_ / _postrzegam_ czyjąś ułomność, którą widać
gołym okiem. Ułomność to coś, co NIE JEST pożądane przez nikogo i gdzie tu
jakaś ocena? A może życzysz sobie/innym ułomności?
> I nie jestem Bogiem, żeby twierdzić, że " jeśli ma po kolei w głowie i
> emocjach), to poprostu kocha - i nie ma sprawy."
Bo tak jest. Istnieje tzw "porządek rzeczy" (Boski - lub jeśli chcesz
czysto ludzki, psychologiczny), w którym "po kolei w głowie" oznacza
dokładnie tyle, że kocha. To jak w zegarku - jak wszystko w środku
spasowane jak trzeba, to zegarek (tu: człowiek) chodzi jak trzeba.
Naturalne jest to, że zdrowy człowiek kocha swoje dzieci - to zdtowy
instynkt biologiczny. Tak własnie Bóg (lub jeśli wolisz - natura) ustanowił
w człowieku. Niektórych Bóg/natura stworzył kalekimi - oni kochać nie
umieją. Ale to nie oznacza, że jest _właściwy_ porządek rzeczy.
|