Strona główna Grupy pl.sci.psychologia 'nie kocham swojego dziecka' Re: 'nie kocham swojego dziecka'

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: 'nie kocham swojego dziecka'

« poprzedni post następny post »
Data: 2014-12-22 17:43:20
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki


Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
news:m79a3p$vta$1@node2.news.atman.pl...
>
>>>> Tak, uważam że zdobycie adresu chyba nie będzie takie trudne. Warto
>>>> napisać list- to pewne.
>
>>> Może rzucisz jakiś pomysł bo z mojej byłej rodziny nie udało mi sie
>>> wydobyć adresu. Wiem tylko tyle, że ostatnio córka znowu zmieniła
>>> miejsce zamieszkania.
>
>> Wiesz, naprawdę bardzo trudno jest udzielać komuś rad- zawsze to będzie
>> najlepszy MÓJ sposób na TWOJE życie. Czuję się z tym głupio. Cóż można
>> poradzić? Ja nigdy ne ukrywałem swoich danych w internecie, ale
>> zauważyłem, że ci, którzy się kryją- prędzej czy później zostają
>> zidentyfikowani. No nie wierzę, że jej dane gdzieś nie wyjdą:
>> ubezpieczenia społeczne, praca na rzecz lokalnej społeczności, zbiorcze
>> zdjęcie z czyjegoś albumu www (można oznaczyć osobę i szukać na innych
>> zdjęciach)- w Polsce i GB. Choć realiów GB nie znam. Jak szukałem ludzi
>> na spotkanie klasowe- znalazłem wszystkich- nawet tych zza granicy,
>> którzy sami się na Naszej Klasie jeszcze nie ujawnili. To internet.
>> Oprócz tego masz wszelkie rejestry osób- np (jak pisałem) ubezpieczeń
>> społecznych, może jest odpowiednik PESEL w GB? Skoro tam mieszka- to
>> zakładam, że ma prawa rezydenta. Są przecież listy rezydentów. Może
>> opłaca się wynająć detektywa- ci ludzie mają znajomości w różnych
>> miejscach i im podadzą dane, których odmówią Tobie? Naprawdę uważam, że
>> znaleźć kogoś- to nie problem. Tym bardziej, jak nie zaciera za sobą
>> śladów.
>
> Zejdź z obłoków na ziemię Chironie.
A konkretniej? W ostateczności- dlaczego uważasz, że detektyw- najlepiej
brytyjski- nie pomoże?


>> Inna sprawa- jeśli zaciera, jeśli nie chce Cię widzieć ani w ogóle mieć
>> z Tobą cokolwiek wspólnego- wtedy uważam, że całe Twoje starania nie
>> miały by najmniejszego sensu. Niczego nie zyskasz- a jeszcze bardziej ją
>> odepchniesz od siebie, próbując coś robić wbrew niej.
>
> Tutaj jesteś bliższy prawdy. Jest bardzo prawdopodobnym, że Kasia nie chce
> utrzymywać ze mną kontaktów ponieważ ma w stosunku do mnie poczucie winy,
> w które "wcisnęła" ją rodzona matka. Geneza tego stanu sięga 1996 kiedy
> toczyła się nasza sprawa rozwodowa. Kasia, która ledwo co stała się
> pełnoletnia, a więc odpowiedzialna za swoje słowa i czyny, została
> zmuszona przez matkę do zeznania przed sądem w sprawie rozwodowej jakobym
> ja obiecał jej kontynuowanie przez nią nauki jeżeli będzie ze mną
> uprawiała seks. Kasia została postawiona przez matkę pod ścianą: "albo
> zeznasz co ci każę albo nie masz co myśleć o studiach". Rozumiem dziecko,
> które, dzięki nauce, chciało wyrwać się z rąk matki, która mnie
> wyeliminowała z opieki nad dziećmi. Ale równocześnie uczciwość Kasi
> sprawiła, że do tej pory ma ogromne poczucie winy w stosunku do mnie a
> także ma do mnie żal, że jej wtedy nie pomogłem. A ja byłem wtedy w Polsce
> osoba niewygodną ze względu na moje poglądy wychowawcze i - w
> konsekwencji - polityczno-społeczne.
To bardzo ważne, IMO. Zakładając, że to prawdziwa wersja;
Jak_to_zapamiętała_Twoja_córka? Jesteś pewien, że tak samo? Albo chociaż
podobnie?No a jeśli zapamiętała to tak, że matka jej nie zmuszała- tylko że
powiedziała prawdę- to co ona teraz myśli o Tobie? Przecież zakładam, że
matka miała sporo czasu żeby ją przekonać, że tak było naprawdę. A ona-
skoro zeznawała przeciw Tobie- to mogła szybko uznać (przypominam: przy
poparciu matki, której pozwalała sobą kręcić)- że tak rzeczywiście było.
Myślałeś o tym?



>>>>> Teresa M. zniszczyła psychicznie Kasię tak jak ją kiedyś zniszczyła
>>>>> jej, nieżyjąca już, matka. Kiedyś myślałem, że uda mi się w ciągu
>>>>> jednego pokolenia zmienić to co wyradzało się przez tysiące pokoleń
>>>>> ale teraz widzę, że przemiany ludzkiej psychiki wymagają długiego
>>>>> czasu i - być może - wielu pokoleń.
>
>>>> Zmień siebie. Nie udało Ci się tego zatrzymać- ale możesz zmienić
>>>> siebie. Jak zmienisz siebie- to może Ci się uda nawiązać kontakt z
>>>> córką
>>>> na zasadzie: dorosły- dorosła. Ty wygrałaś- ja wygrałem. Jeśli tego nie
>>>> potrafisz- to nawet nie próbuj się do niej zbliżać. A jak się nauczysz-
>>>> to może ona to zatrzyma. Twoim celem jednakże powinny być dobre relacje
>>>> z córką- i to wszystko. Jak je nawiążesz- to może uda się coś więcej.
>>>> Na
>>>> razie nawet nie próbuj o tym myśleć.
>
>>> Siebie już zmieniłem i dlatego właśnie nie spodobało się to Teresie M.
>>> gdyż chciałem przebudować rodzinę tak by funkcjonowała w oparciu o
>>> prawdę, zaufanie, szacunek. Teresa M. zmusiła dzieci do powrotu w
>>> dawne koleiny funkcjonowania rodziny czyli do fałszu, zakłamania i
>>> manipulacji po to by ona sama mogła rządzić rodziną i zajmować w niej
>>> centralna pozycję.
>
>> To rozumiem jak na razie. Sam się wiele razy spotkałem z podobnym
>> problemem: jedna osoba idzie na terapię, zmienia się, zmienia swoje
>> życie- a druga osoba (osoby) są tak silnie współuzależnione- że nie chcą
>> tego zauważyć tylko chcą wepchnąć tę osobę w stare koleiny. Rozumiem.
>
> A czy czasem nie zastanawiałeś się nad tym, że na terapię są kierowani
> głównie mężczyźni, mężowie a donosicielkami są ich małżonki. Tak jakby
> kobiety posiadły niezbywalną mądrość i wiedzę o przemocy domowej,
> manipulacji i uzależnieniach?
Chyba mówimy tu o różnch rzeczach. Ja spostrzegłem, że ze mna coś jest nie
tak. Z moimi relacjami z ludźmi. Zacząłem szukać odpowiedzi, chciałem to
zmienić. Zacząłem zajmować się jogą oddechu, trafiłem do dobrego
psychoterapeuty (prywatnie), byłem na wielu różnych treningach osobowości,
warsztatach rozwoju, etc. Byłem (o czym warto tu wspomnieć) na ustawieniach
rodzinnych. Wszędzie tam intensywnie pracowałem nad zrozuzmieniem,
wybaczeniem. A o czym Ty piszesz? Jeśli ktoś Cię kierował (czyli przymus)-
to czy w ogóle Ci ta terapia coś dała? Czy to był psychiatra czy psycholog?



>>> Możliwe, że do przebudowy relacji rodzinnych zabrałem się zbyt
>>> gwałtownie ale to, niestety, jest już przeszłość, której nie da się
>>> zmienić tak jak nie da się zmienić powtórnie mnie, który sięgnąłem po
>>> wolność i miłość. Bolesne to dla mnie doświadczenie ale warto było. A
>>> Ty Chironie proponujesz mi Pyrrusowe rozwiązanie: panu bogu świeczkę i
>>> diabłu ogarek. To nie droga do zmieniania świata.
>
>> Ależ niczego takiego Ci nie proponuję. Mam tylko głębokie przekonanie,
>> że jednorazowe oświecenie nawet powoli lecz skutecznie będzie zanikać-
>> jeśli się go nie będzie utwierdzać. IMO sam w niezauważalny dla siebie
>> sposób wchodzisz na stare tory- które może nie są dokładnie tymi, które
>> były kiedyś- lecz_są_na_ich_poziomie.
>
> Gdybym, istotnie, działał tak jak to opisujesz to nie drążyłbym sprawy
> publicznie i nie poszukiwał bym już dłużej rozwiązania dla mojej upadłej
> rodziny. Bo moja rodzina to nie tylko Kasia ale również Jasiu i Wojtek,
> moi synowie i Teresa M. matka dzieci. Tylko moje utrwalone już - jak
> mówisz - oświecenie, pozwala mi przetrwać upokorzenia, których doznaję
> podnosząc sprawę matriarchalnych stosunków społecznych we współczesnej
> rodzinie.
Czy znalazłeś zwolenników swoich tez? Dlaczego traktujesz je jak prawdy
objawione? Zdajesz sobie sprawę dla jak wielu ludzi to niebezpieczne
bredzenie? I najważniejsze IMO dla Ciebie: jaką korzyść przyniesie to Tobie
i Twojej rodzinie? Czy zbliżycie się przez to choć na krok do siebie- a może
przeciwnie?



>> Bo proces oświecenia jest procesem dynamicznym i ciągłym. Nie można
>> się zatrzymać - chyba że dla odpoczynku. Byle nie za długo:-)
>> A Ty uparłeś się, żeby stanąć w miejscu- i ani kroku w tył- ale- co
>> naprawdę ważne: ani_kroku_w_przód. A tak naprawdę - powoli robisz ten
>> krok w tył.
>
> Mylisz się o czym niech świadczy to, że jeszcze rozmawiamy pomimo tego, że
> próbowałeś manipulować moim poczuciem winy
Wiesz- nie próbowałem. Nic mi o tym przynajmniej nie wiadomo. Pisze Ci
tylko, jak Cię odbieram. Ba! Potrafię to uzasadnić. Mam takie pytanie:
zakładam, że nie jesteś takim staruszkiem. Czy myślałeś o nowym związku z
kobietą? Wiesz- jesteś sam (tak rozumiem)- znaleźć sobie samotną. Czy dałbyś
radę teraz znaleźć swoją 2 połówkę- z którą miałbyś po prostu zdrowy,
kochający związek?

--

Chiron

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
22.12 krys
22.12 XL
22.12 LeoTar
22.12 FEniks
23.12 krys
23.12 krys
23.12 XL
23.12 krys
23.12 FEniks
23.12 XL
23.12 XL
23.12 Chiron
24.12 LeoTar
24.12 Chiron
26.12 krys
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6