Data: 2014-12-29 20:16:24
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-12-29 o 18:58, krys pisze:
> FEniks wrote:
>
>>> Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
>>> kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
>>> uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
>>
>> Z tym że ten człowiek (jeśli tego samego mamy tu na myśli) pisał o
>> uczuciach matki nie swoich. Że go nie kochała. Od początku ciekawa
>> jestem, skąd taki wniosek wysnuł. No ale tego się nie dowiem.
>
> Zakładam, że miał ku temu powody. Może rozmawiał z matką w ramach jakiegoś
> "prania brudów". Może zawsze odczuwał te braki. Trzeba by z nim
> porozmawiać, bo nie wydaje mi się, zeby coś takiego wyssał z palca. A może
> po prostu matka nie umiała OKAZAĆ miłości?
Osobiście obstawiałabym to ostatnie, skoro ogólnie uznał ją za
"wyśmienitego rodzica."
>>>> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
>>>> odpowiedzialnością a miłością?
>>>
>>> Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
>>> powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
>>
>> Dokładnie! Może właśnie tego typu rozmowa o jej uczuciach (bynajmniej
>> nie ich kwestionowanie, jak mówisz) jej w tym pomoże.
>
> Takie rzeczy to raczej na terapii.
No ale to tutaj rozmawiamy, także o uczuciach, więc odniosłam się do
Twojego "kwestionowania czyichś uczuć".
Nie twierdzę, że ma się TUTAJ kogoś terapeutyzować, ale że może być taka
konieczność (albo potrzeba choćby zwykłej rozmowy) np. w przypadku
kobiet z artykułów.
>> Poza tym miłość to
>> uczucie dynamiczne (w moim pojęciu) - zmienia się ciągle i przybiera
>> różne odcienie.
>
> A któżby śmiał to kwestionować?!
Niechby śmiał, to by miał! ;)
Ewa
|