Strona główna Grupy pl.sci.psychologia 'nie kocham swojego dziecka'

Grupy

Szukaj w grupach

 

'nie kocham swojego dziecka'

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 219


« poprzedni wątek następny wątek »

171. Data: 2014-12-28 22:25:25

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 08:29:45 +0100, Chiron napisał(a):

> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:fjku19lvyxa3.zh9hwk4r4rmh.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sat, 27 Dec 2014 08:58:04 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Mam przekonanie, że zaraz po urodzeniu
>>> dziecko doskonale wie, czy jest chciane, kochane- czy nie.
>>
>> Mam wrażenie, że nawet przed...
> Zastanawiałem się, czy tego nie napisać...bo mam takie przekonanie- a także
> czytałem już o tym kilka razy. No ale nie chciałem wywoływać w Święta
> burzy:-)

Ale własnie w Święta - w TE Święta jest czas po temu najlepszy, aby TO
napisać. A czy z tego będzie burza - sprawa jedynie tych, którzy i tak
wiedzą co trzeba, a starają się TO zagłuszać w sobie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


172. Data: 2014-12-28 22:31:09

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 08:35:29 +0100, Chiron napisał(a):

> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
> news:549f33dd$0$2159$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Dnia 2014-12-27 19:39, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>> W dniu 2014-12-27 o 12:56, krys pisze:
>>>>>> XL wrote:
>>>>>>> Dnia Fri, 26 Dec 2014 19:50:38 +0100, XL napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>>>> kochać nie umieją. Ale to nie oznacza, że jest _właściwy_ porządek
>>>>>>>>>> rzeczy.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Nie oznacza też, że nie potrafią wychować swojego potomstwa.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Bez miłości? - nie.
>>>>>>>> NIE.
>>>>>>>
>>>>>>> ...ponieważ "wychować" to nie znaczy tylko dać jeść, wykształcić i
>>>>>>> nauczyć, co jest be, a co cacy. Nie da się udawać miłości - nawet
>>>>>>> przed
>>>>>>> dzieckiem. Sama jako dziecko spotkałam wiele osób (byli to moi
>>>>>>> nauczyciele), które chciały, abym myślała, że mnie
>>>>>>> kochają/lubią/akceptują
>>>>>>> - NIC Z TEGO, dziecko doskonale wyczuwa fałsz. Pamiętam to doskonale.
>>>>>>
>>>>>> Istnieje też coś takiego jak odpowiedzialność.
>>>>>> A "kochać to nie znaczy zawsze to samo".
>>>>>
>>>>> Tak. I dlatego dzieci często wolą pozostać ze swoimi
>>>>> nieodpowiedzialnymi
>>>>> rodzicami, niż z odpowiedzialnymi paniami w domu dziecka.
>>>>
>>>> Nawet z tymi, co kochają inaczej.
>>>
>>> Kochający inaczej? Czyli- logicznie rzecz biorąc- niekochający. No bo
>>> skoro istnieją ludzie kochający- to ci, którzy nie są kochającymi
>>> (a_więc_także_kochający_inaczej) są ludźmi niekochającymi.
>>
>> Dla tych, co im się życie składa tylko z plusów i minusów, na pewno.
>> Innym może nikt nie wmówi, że czarne jest czarne.
>>
>
> Semantyka jest bardzo ważna. Jak nie zwraca się uwagi na słowa, to wtedy- no
> cóż:
>
> "Jeżeli język nie jest poprawny, mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć.
> Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć, nie będzie zrobione to, co ma
> być zrobione,
> a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
> i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
> i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."
>
> Konfucjusz

Bardzo dobry cytat w TYM wątku - wystarczy rozszerzyć znaczenie tych słów
na ludzkie emocje (vide temat)...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


173. Data: 2014-12-28 22:36:20

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka' (was: 'nie kocham swojego dziecka')
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 08:36:27 +0100, Chiron napisał(a):

>> Dokładnie. Pani w domu dziecka NIE KOCHA.
>
> Gdyby kochała, to albo by zwariowała, albo nie pracowała tam...

Oczywiscie! - i to wlasnie ona MA PRAWO nie kochać dzieci, ktorymi sie
opiekuje. Ale recze, ze nikt tutaj nie powie, iz dom dziecka to PRAWIDŁOWE
srodowisko wychowawcze, bez tej milosci. Tymczasem juz o niekochajacej
matce biologicznej sie tu wrecz mowi, ze potrafi wlasiciwie WYCHOWAC.
Co znaczy "wlasciwie"? - skoro bez milosci?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


174. Data: 2014-12-28 22:37:40

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <c...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1qwfjzay9htwj$.1p13s3zpkuduq.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 28 Dec 2014 08:35:29 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>> news:549f33dd$0$2159$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> Dnia 2014-12-27 19:39, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>> W dniu 2014-12-27 o 12:56, krys pisze:
>>>>>>> XL wrote:
>>>>>>>> Dnia Fri, 26 Dec 2014 19:50:38 +0100, XL napisał(a):
>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> kochać nie umieją. Ale to nie oznacza, że jest _właściwy_
>>>>>>>>>>> porządek
>>>>>>>>>>> rzeczy.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Nie oznacza też, że nie potrafią wychować swojego potomstwa.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Bez miłości? - nie.
>>>>>>>>> NIE.
>>>>>>>>
>>>>>>>> ...ponieważ "wychować" to nie znaczy tylko dać jeść, wykształcić i
>>>>>>>> nauczyć, co jest be, a co cacy. Nie da się udawać miłości - nawet
>>>>>>>> przed
>>>>>>>> dzieckiem. Sama jako dziecko spotkałam wiele osób (byli to moi
>>>>>>>> nauczyciele), które chciały, abym myślała, że mnie
>>>>>>>> kochają/lubią/akceptują
>>>>>>>> - NIC Z TEGO, dziecko doskonale wyczuwa fałsz. Pamiętam to
>>>>>>>> doskonale.
>>>>>>>
>>>>>>> Istnieje też coś takiego jak odpowiedzialność.
>>>>>>> A "kochać to nie znaczy zawsze to samo".
>>>>>>
>>>>>> Tak. I dlatego dzieci często wolą pozostać ze swoimi
>>>>>> nieodpowiedzialnymi
>>>>>> rodzicami, niż z odpowiedzialnymi paniami w domu dziecka.
>>>>>
>>>>> Nawet z tymi, co kochają inaczej.
>>>>
>>>> Kochający inaczej? Czyli- logicznie rzecz biorąc- niekochający. No bo
>>>> skoro istnieją ludzie kochający- to ci, którzy nie są kochającymi
>>>> (a_więc_także_kochający_inaczej) są ludźmi niekochającymi.
>>>
>>> Dla tych, co im się życie składa tylko z plusów i minusów, na pewno.
>>> Innym może nikt nie wmówi, że czarne jest czarne.
>>>
>>
>> Semantyka jest bardzo ważna. Jak nie zwraca się uwagi na słowa, to wtedy-
>> no
>> cóż:
>>
>> "Jeżeli język nie jest poprawny, mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć.
>> Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć, nie będzie zrobione to, co ma
>> być zrobione,
>> a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
>> i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
>> i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."
>>
>> Konfucjusz
>
> Bardzo dobry cytat w TYM wątku - wystarczy rozszerzyć znaczenie tych słów
> na ludzkie emocje (vide temat)...

Na emocje- czy też (co próbuję różnym ludziom bez skutku tłumaczyć)- na
sprawiedliwość. Mówią "sprawiedliwość społeczna". Albo: "sprawiedliwość
ludowa"- czy inne bzdety. A sprawa jest prosta: albo jest sprawiedliwość-
bez przymiotnika, albo jej przeciwieństwo (z przymiotnikeim). Wiesz, jak
niewielu ludzi to rozumie? I to nawet bardzo inteligentnych. Po prostu-
"bombardowanie" medialne jest tak ogromne, że już nawet nie zauważa się tej
nowomowy...

--

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


175. Data: 2014-12-28 22:48:50

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:10:55 +0100, krys napisał(a):

> XL wrote:
>
>>>>
>>>> A serio - rzeczy oczywiste są... oczywiste. Ułomność to brak w stosunku
>>>> do normy. Chcesz stwierdzić ułomność? - stwierdź, czy sobie lub bliskim
>>>> życzysz tego, nad czym się pochylasz stwierdzając.
>>>
>>> Ani sobie, ani bliskim nie życzę, aby kogokolwiek osądzali. Zwłaszcza po
>>> pozorach i skrawkach informacji
>>
>> Aha.
>
> Dziwne, c'nie? :->

Ale zeby nie kochali swoich dzieci - to juz mniej?
zaiste, dziwna jestes.

>>
>>>>
>>>>> Zwłaszcza na podstawie
>>>>> artykułów prasowych.
>>>>
>>>> A co mnie obchodzą artykuły. Prezentuję WŁASNE zdanie.
>>>
>>> Wydaje mi się, że dyskusja toczy się nad artykułami właśnie.
>>
>> Hmmm, jak Ty to oddzielasz? - tak BEZ własnego zdania "w temacie"?
>
> Odwrotnie niż Ty.
> Jak dyskutuję o artykułach, to nie piszę "a co mnie obchodzą artykuły"

Mam nadzieje, ze w tej dyskusji masz tutaj jednak jakies wlasne zdanie.

>>
>>>>
>>>>>
>>>>>>
>>>>>>> I nie jestem Bogiem, żeby twierdzić, że " jeśli ma po kolei w głowie
>>>>>>> i emocjach), to poprostu kocha - i nie ma sprawy."
>>>>>>
>>>>>> Bo tak jest. Istnieje tzw "porządek rzeczy" (Boski - lub jeśli chcesz
>>>>>> czysto ludzki, psychologiczny), w którym "po kolei w głowie" oznacza
>>>>>> dokładnie tyle, że kocha.
>>>>>
>>>>> Pozwolisz, że nie przyjmę Twoich definicji.
>>>>
>>>> A każę? Mnie wystarczy, ze ja je przyjełam, Ty nie musisz.
>>>
>>> Po co więc usiłujesz przekonywać do jedynie słusznej racji?
>>
>> Trzy kłamstwa w jednym zdaniu: ani niczego nie "usiłuję", ani nikogo
>> "przekonywać", ani mej "jedynej słuszności" nie sugeruję. Mówię, co myślę
>> i mam do tego prawo.
>
> "Bo tak jest" to twierdzenie zupełnie neutralne.

Bo tak jest.
Jak "deszcz pada" oraz "woda plynie".

>>
>>>>
>>>>>
>>>>>> To jak w zegarku - jak wszystko w środku
>>>>>> spasowane jak trzeba, to zegarek (tu: człowiek) chodzi jak trzeba.
>>>>>> Naturalne jest to, że zdrowy człowiek kocha swoje dzieci - to zdtowy
>>>>>> instynkt biologiczny. Tak własnie Bóg (lub jeśli wolisz - natura)
>>>>>> ustanowił w człowieku. Niektórych Bóg/natura stworzył kalekimi - oni
>>>>>> kochać nie umieją. Ale to nie oznacza, że jest _właściwy_ porządek
>>>>>> rzeczy.
>>>>>
>>>>> Nie oznacza też, że nie potrafią wychować swojego potomstwa.
>>>>
>>>> Bez miłości? - nie.
>>>> NIE.
>>>
>>> To Twoje zdanie.
>>
>> Też.
>> http://tiny.pl/qb69c
>
> I co, mam wszystko przecztać?
> A wystarczy jeden przykład dziecka wychowanego przez odpowiedzialną, ale nie
> kochającą matkę ( jak np. cytowany już komentarz spod artykułu), żeby całe
> kategoryczne "NIE" straciło sens.

Jedynie kaleki emocjonalne moga byc efektem wychowania przez niekochajace
matki. Tak samo, jak przez tzw "kochajace za bardzo" - ale to wg mnie to
samo, co niekochajace.
To kalectwo zawsze wychodzi z czlowieka w ktoryms momencie.


>>
>>>>
>>>>> I nadal nie masz
>>>>> prawa ich diagnozować i szufladkować. Zostaw to temu, którego imieniem
>>>>> tak wymachujesz. A takiej niekochającej matce pomóż, zamiast oceniać.
>>>>
>>>> Ty już pomogłaś? - więc nie wymachuj.
>>>
>>> Ja sobie Bogiem twarzy nie wycieram. I nie zarzucam nikomu ułomności
>>> tylko dlatego, że czegoś nie czuje.
>>
>> Też nie zarzucam. Stwierdzam, czego mnie nauczono i jak mnie WYCHOWANO.
>> Tak samo, jak stwierdzam (bo mnie nauczono i WYCHOWANO), że jeśli ktoś np
>> nie
>> czuje np litości, bólu, empatii, odległości, światła, smaku, zapachów
>> itp, to jest UŁOMNY. MOżna próbowac mu pomagać, ale to nie zmienia faktu.
>
> W takim razie KAŻDY jest ułomny. Ty na przykład nie masz empatii. Nie
> potrafisz postawić się w sytuacji matki która nie kocha albo babci
> przyjmującej na Wigilię wnuka z homoseksualnym partnerem.

Wg Ciebie "posiadanie empatii" to natychmiastowe godzenie sie z kazdym
nowym odstepstwem od normy i przesuwanie granic normy o to coraz nowe
odstepstwo - nie, takiej nie mam. Do czegoz by doprowadzila ludzkosc taka
"empatia"! - w krotkim czasie do pochwaly mordowania wlasnych dzieci, skoro
sie jest takim biednym, ze sie ich nie kocha!
Ty sie w glowe puknij, kobieto - Ty sie zajmij losem tego niekochanego
dziecka, a nie baba, ktora czuje sie winna i z tego powodu trzeba ja
usilnie glaskac po glowie. Tak, czuje sie winna, bo JEST winna - tak jest!
Niech przestanie sie nad soba uzalac, ze nie moze czegos odczuwac - niech
zacznie sie dowiadywac, dlaczego tak z nia jest. Niech cos ZROBI, a nie
jojczy.

>
>>> A owszem, zdarzyło mi się komuś takiemu pomóc.
>>
>> Raz?
>> 3333-]
>
> "Niech nie wie lewica, co czyni prawica"

A jusci.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


176. Data: 2014-12-28 22:51:47

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):

> I właśnie o to chodzi.
> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.

Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki, ze
jej nie moze dac swemu dziecku. O czym tu dyskutowac, skoro sam skutek
zdradza przyczyne i sam skutek dowodzi tezy, ze NIE MA prawidlowego
wychowania bez milosci. Koniec dyskusji z mojej strony,bo NIE MA O CZYM.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


177. Data: 2014-12-28 22:57:27

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 22:37:40 +0100, Chiron napisał(a):

>>> "Jeżeli język nie jest poprawny, mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć.
>>> Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć, nie będzie zrobione to, co ma
>>> być zrobione,
>>> a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
>>> i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
>>> i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."
>>>
>>> Konfucjusz
>>
>> Bardzo dobry cytat w TYM wątku - wystarczy rozszerzyć znaczenie tych słów
>> na ludzkie emocje (vide temat)...
>
> Na emocje- czy też (co próbuję różnym ludziom bez skutku tłumaczyć)- na
> sprawiedliwość.

A ja pozwol ze nadal "w temacie" niekochajace matki rozszerze:

"Jeżeli uczucia w stosunku do dziecka nie sa wlasciwe, jego wychowanie nie
jest takie, jakie byc powinno.
Jeżeli wychowanie nie bedzie jakie powinno, nic nie będzie robione tak, jak
ma
być robione, ani odczuwane jak ma byc odczuwane,
a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


178. Data: 2014-12-28 23:00:41

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 28 Dec 2014 22:57:27 +0100, XL napisał(a):

> Dnia Sun, 28 Dec 2014 22:37:40 +0100, Chiron napisał(a):
>
>>>> "Jeżeli język nie jest poprawny, mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć.
>>>> Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć, nie będzie zrobione to, co ma
>>>> być zrobione,
>>>> a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
>>>> i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
>>>> i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."
>>>>
>>>> Konfucjusz
>>>
>>> Bardzo dobry cytat w TYM wątku - wystarczy rozszerzyć znaczenie tych słów
>>> na ludzkie emocje (vide temat)...
>>
>> Na emocje- czy też (co próbuję różnym ludziom bez skutku tłumaczyć)- na
>> sprawiedliwość.
>
> A ja pozwol ze nadal "w temacie" niekochajace

j

> matki rozszerze:
>
> "Jeżeli uczucia w stosunku do dziecka nie sa wlasciwe, jego wychowanie nie
> jest takie, jakie byc powinno.
> Jeżeli wychowanie nie bedzie jakie powinno, nic nie będzie robione tak, jak
> ma
> być robione, ani odczuwane jak ma byc odczuwane,
> a wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu,
> i sprawiedliwość zejdzie na manowce,
> i wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania."


j.w.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


179. Data: 2014-12-28 23:36:51

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: LeoTar <L...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:
> Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:m7mqi8$5c0$1@node1.news.atman.pl...
>> Chiron pisze:
>>> Użytkownik "LeoTar" <L...@w...pl> napisał w wiadomości
>>> news:m7csda$ffe$1@node1.news.atman.pl...

>>>> Organizm ma niezwykłe zdolności regeneracyjne i ciągle się odradza
>>>> poprzez wprowadzanie nowych komórek. A więc jest możliwa całkowita
>>>> jego przebudowa w skończonym czasie

>>> To już jest trochę takie...gadanie. Jeden da radę (jeden na miliard?)-
>>> inne niestety - nie.

>> Od myślenia, wszystko się zaczyna, przez gadanie do realizacji.

> Nie kumkam? O co chodzi? Napisałem, że rzeczywiście niektóre organizmy
> mają wprost fenomenalne zdolności regeneracyjne, jednak jest to
> niesamowita rzadkość. Nie rozumiem, co chciałeś przekazać swoją
> odpowiedzią?

Że u człowieka odbudowa/przebudowa zaczyna się od myślenia. Ba, nawet
wcześniej, od początkowo nieuświadomionego pragnienia.


>>> Tyle, że ludzie rżnęli się wtedy, gdy odrzucali tę -
>>> zbudowaną_na_miłości - doktrynę. Marksiści natomiast zawsze i wszędzie
>>> szukali wrogów i ludzi, którym po prostu nie pozwalano żyć.

>> Nie tylko marksiści szukali wrogów; kościół katolicki wszędzie widział
>> diabła. :-) I nie tylko marksiści chcieli zmienić świat. Również
>> doktryna kościoła katolickiego do takich zmian prowadzi. Tyle, że ani
>> jedni ani drudzy nie określili przyczyny szerzenia się zła, a bez
>> takiego wskazania zawsze będziemy mieć do czynienia z błędami i
>> wypaczeniami. Nie zaprzeczysz chyba, że kk też błądzi.

> KRK nie widział wszędzie diabła. Fakt faktem pozostaje: historię piszą
> zwycięzcy. Niestety, ale zapewne niedługo będą uczyli, że na śniadanie w
> kościołach spożywano żydowskie dzieci. Nie rób mi tego - nie wypisuj
> pierdół, ok? Próby porównania marksjan do czego właściwie? Z czym byś
> chciał porównać zbrodnie marksjan? Co Ci takiego dobrego zrobił KRK?
> Zanim odpowiesz- upewnij się proszę, że nie powtarzasz polit- poprawnych
> bredni.
> Jeśli chodzi o szukanie zła - no to przecież marksiści znaleźli je bez
> problemów: winni są posiadacze. Kułacy, rzemieślnicy, artyści - słowem
> wszelka swołocz, która coś miała i mogła być od nich choć trochę
> niezależna. Uważasz, że oni nie wierzyli w to, że wszystko przez wrogów
> ludu?

Polit-poprawność jest mi obca w stosunku do wszystkich i do wszystkiego.
Oburzała mnie działalność marksistów ale oburza mnie również działanie -
jak och eufemistycznie nazywasz - posiadaczy. Skąd wzięło się ich
posiadanie jak nie ze zwyczajnego złodziejstwa. Czy uważasz za
uzasadnione, że elity społeczne opływają w zbytkach podczas gdy lud
ledwie zipie? Czy uważasz za uzasadnione, że pewna grupa ludzi wchodzi w
posiadanie majątku narodowego, dobra na które pracują wszyscy, a potem
dobra te zagarniają tylko nieliczni cwaniacy? Cwaniak, który okrada
szarego człowieka jest wrogiem ludu i nijak mi tego nie wyperswadujesz.


>>>>> Niestety- Ty IMO robisz podobnie. Nawet nie pomyślisz, dlaczego
>>>>> tak jest.

>> Cały czas koncentruję się właśnie na odpowiedzi na pytanie DLACZEGO?
>> Przez ciągłe odwoływanie się do tego pytania osiągnąłem kres,
>> ostateczną odpowiedź która uwalnia od przemocy i woli dominacji.

> Właśnie to jest groźne. Stworzyłeś jakąś hipotezę - czemu nie? Jak dla
> mnie- wszystko by było ok do momentu, który przekroczyłeś: dałeś sobie
> atrybuty boskie: atrybut nieomylności. Wszyscy - bez wyjątku (wiem, nie
> znam tych wszystkich sytuacji osobiście, ale uważam, że to prawo
> kosmiczne)- którzy sobie takie prawo dali - to bez wyjątku szaleńcy,
> których w najlepszym razie nie należy słuchać.

Widać, że nie zgłębiasz zawartości lecz odrzucasz całość bo nie podobają
Ci się zmiany, ku którym moja hipoteza prowadzi. A atrybut nieomylności
to tylko listek figowy, który wyciągasz po to by ukryć swoją niechęć do
głębokich przemian społecznych, które muszą się dokonać w świecie
posiadających panów i nie-posiadającego plebsu. I nie jest ważne ile
czasu to zajmie. Chociaż wydaje się, że przy dzisiejszym tempie
rozprzestrzeniania się informacji czas ten jest już bardzo bliski.


> Z miliardów przykładów
> jakoś tak przypomina mi się Bruno Bettelheim. Ponieważ przeszedł obóz
> koncentracyjny- zauważył, że relacje dzieci autystycznych i rodziców są
> takie, jak więźniów KZ i ss-manów. Ot- hipoteza jak hipoteza. Mógł sobie
> ją badać- czemu nie. On jednak uznał się za nieomylnego. Od 1967 roku
> tak molestował rząd USA, tak wspierał się swoimi ziomalami- że rząd
> zareagował po jego myśli: zaczęto odbierać dzieci autystyczne rodzicom
> uważając (bo tak głosił prorok Bruno Bettelheim), że rodzice robią tym
> dzieciom niesamowitą krzywdę. Gdy jednak przekonano rząd USA, że to
> wszystko to tylko brednie znerwicowanego ekscentryka- zaprzestano tego
> zbrodniczego przecież procederu. Czy jesteś sobie w stanie wyobrazić,
> ile krzywd i cierpienia ludzkiego kosztowała ta próba?

Bettelheim dobrze wyczuwał co w trawie piszczy, że problem autystycznego
dziecka wywodzi się z dysfunkcjonalności rodziny, ale nie dotarł do
mechanizmu, który powoduje dysfunkcyjność rodziny. Dziecko autystyczne
jest tylko przejawem problemu istniejącego w rodzinie. Autyzm to tak
samo jak alkoholizm, mongolizm, etc. Dziecko choruje bo rodzice mają
problem, który oni muszą rozwiązać i zabieranie dziecka rodzicom tego
problemu nie rozwiąże. Trzeba rodzicom uzmysłowić gdzie leży przyczyna i
na czym polega ich błąd. Wcześniej trzeba jednak zdać sobie sprawę z
przyczyny przemocy emocjonalnej w rodzinie, bo autyzm to efekt ukrytej
przemocy emocjonalnej której praprzyczyną jest ZAKAZ. I przestań pleść
androny, że uznałem siebie za nieomylnego: to co prezentuję wynika z
logicznego myślenia na które, mam nadzieję, jest Cię stać.


>> Po pierwsze to nie odpowiedziałeś na moje pytanie, a mianowicie: w
>> jaki niby sposób chce podpalić świat? Czy to, że chcę wyeliminować
>> przemoc jest według Ciebie podpalaniem świata? Czy to, że moja
>> koncepcja eliminuje takie działania jak wojny, manipulacje genetyczne,
>> morderstwa i wszystko co nazywamy złem, uważasz za podpalanie świata?
>> Nie chcesz się zgodzić na próbę ratowania świata mimo iż dotychczasowa
>> metoda wychowawcza kreuje morderców i degeneratów i twierdzisz na
>> dodatek, że są to drobne przypadki, które nic nie znaczą, gdyż reszta
>> jeszcze kupy się trzyma.

> Dotychczasowa metoda działa, a lepsze jest wrogiem dobrego. Poza tym- co
> oferujesz dobrego? Czysto teoretyczne rozważania WYŁĄCZNIE pod kątem "in
> plus"?

Wskaż "minusy" jeżeli takowych się dopatrzysz; gdy wskażesz wówczas
możemy dyskutować bo na razie rzucasz jedynie hasło: "będzie na pewno
źle" nawet nie wysilając się na wskazanie owych minusów.


> Rzucasz frazesami w stylu: "Wolności, Równości i Braterstwa które
> są podstawą do ustanowienia wiecznego pokoju" zapewne nie zdając sobie
> sprawy, że to hasło masonerii francuskiej brzmiało: "Wolność, Równość i
> Braterstwo albo Śmierć". Poza tym- z tym hasłem na sztandarach dokonano
> pierwszego w historii mord- ludobójstwo (eksterminacja ludności Wandei,
> przerabianie ich skór na abażury czy rękawiczki- mydło im było wtedy
> niepotrzebne).

Wolność, Równość i Braterstwo zapanują dopiero wówczas gdy wyeliminuje
się przemoc występującą pod wszelkimi postaciami,w tym również zakazów.
Zakaz inicjacji seksualnej i tabu kazirodztwa to zakaz główny w sferze
najważniejszej dla trwania gatunku. Ten zakaz wywołuje niepewność
naszego funkcjonowania w najważniejszej sferze naszego życia, w sferze
życia seksualnego, podtrzymania gatunku. Pozostałe zakazy to pochodne
tego pierwotnego zakazu. A brak wychowania seksualnego, które odrzucało
by ten zakaz i wyjaśniało jego skutki, zarówno pozytywne jak i
negatywne, to główna przeszkoda w uświadomieniu społeczeństwa. W czasach
Rewolucji Francuskiej takiej wiedzy też nie było a więc i Rewolucja
musiała prowadzić na manowce tak jak i Rewolucja Rosyjska.


> Dlaczego niby równość i braterstwo miały by zapewnić ustanowienie
> wiecznego pokoju? Chyba wiekuistego - chciałeś napisać? Bo ten
> to wprowadzanie go właśnie przynosiło.

Odrzucenie zakazu kontaktów seksualnych między bliskimi krewnymi oraz
dopuszczenie inicjacji seksualnej dzieci wśród rodziców kończy
rywalizację ojca z synem i córki z matką. Zaspokojona zostaje potrzeba
doświadczalnego poznania przez dziecko najważniejszej sfery życia
człowieka z której początek biorą wszelkie emocje i wywodzą się wszelkie
zachowania patologiczne. Przemoc emocjonalna będzie istnieć dopóty
dopóki nie zostanie zaspokojona dziecięca potrzeba poznania. A więc
jeżeli wyeliminujemy tę przyczynę zła poprzez odrzucenie zakazu to
wyeliminujemy źródło przemocy i - jeżeli chcesz - możesz wówczas mówić o
pokoju wiekuistym.


> Jaki miałby być niby związek pomiędzy tak pojętą inicjacją
> seksualną- a światowym pokojem? Skąd to możesz wiedzieć -
> tego nie da się przewidzieć?

Tyle razy to juz tłumaczyłem a Ty ciągle udajesz ślepego i głuchego,
albo też tylko od czasu do czasu podczytujesz to co piszę. Od czegoś
trzeba jednak zacząć by doprowadzić do pokoju światowego. Eskalacja
przemocy (wojna) w skali światowej polega bowiem na przeniesieniu
konfliktu z pojedynczej dysfunkcyjnej rodziny na wiele rodzin równie co
ta jedna dysfunkcyjnych. Ludzie nie myślą o tym bo i znacząca wiedza
potrzebna jest do zrozumienia mechanizmu. Jeżeli jednak uświadomimy
jedną rodzinę a następnie będziemy propagować wiedzę o przyczynie i
mechanizmie rozpowszechniania się przemocy na inne rodziny to w końcu
ogarnie ona cały świat. Wierzę przy tym w dobroć i dobrą wolę człowieka,
i jest to jedyne założenie, które popełniam w całym moim wywodzie.


> Poza tym- tatuś wiedząc,
> że ten pierwszy raz z przystojną córeczką to nie grzech- łatwo przekona
> siebie i resztę rodziny, że to nie może być tak byle- jak. No przecież z
> dziewicą to trzeba kilka razy na raz, dokładnie ją zadowolić, etc. A
> nastepnego dnia też nie można o niej zapomnieć, prawda? A jak przyjdzie
> taka smutna- to jak tu pocieszyć dorosłą córkę? Jak podnieść na duchu?
> (podobnie z synem, choć nie dokładnie tak samo).

Twój sarkazm nie najlepiej świadczy o Tobie. Miałem Ciebie do tej pory
za bardziej zrównoważonego jegomościa.


> Są siły na świecie, które chcą przekształcić mniej wartościowe (w ich
> pojęciu) bydło, które tylko żre i kopuluje. Twoje koncepcje świetnie
> wychodza im na przeciw.

Wyrażaj się jaśniej bo nic mi nie wiadomo o tym, by ktoś chciał
wykorzystać moją hipotezę w niecnych celach. Może jasno napiszesz kogo
masz na myśli. "Są siły..." to zbyt ogólnikowe.


>>> Skoro istnieje przemoc - to znaczy, ze po coś istnieje. Społeczeństwa,
>>> które jej się wyrzekły całkiem - są już tylko często nieznanymi
>>> większości ludzi hasłami w wikipedii - jak Katarowie.

>> Dlatego ci, którzy niosą płomień wolności muszą mieć równocześnie
>> ostre kły by się obronić przed nieświadomą dziczą hołdującą zakazom
>> tradycyjnego wychowania i skutkom takiego, jakby napisał glob:
>> przemocowego wychowania

> To jest brednia do sześcianu. Albo wyhodujesz stado baranków które-
> mając nawet wysoką technikę- nie podejmie walki z hordami barbarzyńców,
> albo ludzie będą potrafili się bronić- a przynajmniej społeczeństwo
> będzie mogło z siebie wyłonić taką reprezentację wojowników. Ci z
> założenia samego- MUSZA być agresywni. Choć ta ich agresja dobrze, jak
> pozostaje pod kontrolą władz. Czyli: będziesz hodować grupę ludzi
> zdolnych wyłącznie do prokreacji.

A spróbowałeś żyć zgodnie z normami przeze mnie oferowanymi? Może wcale
to stado baranków nie jest takie bezbronne lecz będąc świadomym potrafi
selektywnie bronić się przed agresją z zewnątrz? Najpierw spróbuj a
dopiero potem wyrażaj swoja opinię, bo nie doświadczywszy nie wiesz jak
to jest będąc po drugiej stronie.
A co do tego kim jest człowiek uwolniony od przemocy odpowiem Ci tak: na
pewno bardziej twórczy aniżeli ten globowy "przemocowy"; i to nie tylko
bardziej twórczy jako prokreator. A staje się przede wszystkim
odpowiedzialny za samego siebie i współodpowiedzialny za swoją wspólnotę.


>>>>> Zastanów się może, czemu istnieje takie tabu.

>>>> Według mnie tabu kazirodztwa zostało wprowadzone nieświadomie przez
>>>> człowieka by mógł przetrwać i wznieść się na wyższy poziom rozwoju.
>>>> Nie przeczę, że to tabu sprzyja rozwojowi technologicznemu ponieważ
>>>> napędza rywalizację (nierozwiązany kompleks Elektry/Edypa i dążenie do
>>>> bycia lepszym od wyimaginowanego rywala). Ale jak już wyjaśniałem
>>>> (możesz zajrzeć na moje strony) zakaz jest przyczyną wszelkich
>>>> patologii: biologicznych i społecznych. Może więc raczysz się zniżyć
>>>> do mojego poziomu i wytłumaczysz mi DLACZEGO takie tabu ma rację
>>>> dalszego bytowania skoro spełniło już swoja rolę na tyle, że ludzkość
>>>> osiągnęła już taki poziom rozwoju, że nie musimy już pracować by żyć
>>>> (gdyby nie zachłanność niewielu)?

>>> j.w.
>>> gdyby nawet przyjąć, ze masz rację - to jeszcze są miliardy ludzi,
>>> którzy tu przyjdą i nas powyrzynają - tylko dlatego, że jesteśmy
>>> łagodni jak baranki.

>> Napisałem wyżej: trzeba szczerzyć kły i szerzyć wiedzę, uświadamiać
>> również tych, którzy wyciągają łapska po nasza wolność. Łagodność nie
>> musi oznaczać bezbronności.

> Proszę o przykład - jak to widzisz? Ot, jest sobie państwo - ludzie są
> bardzo łagodni, ale w razie wojny potrafią się obronić. Naprawdę nie
> czujesz, że to brednia?

Dlaczego tak uważasz? Czy wypróbowałeś kiedykolwiek jaką siłę ma
zaufanie i wiara w drugiego człowieka, nawet tego "złego"? Bo jeżeli
tego nie wypróbowałeś to nie porozumiemy się nigdy.


>> Ja mam własna ścieżkę rozwoju i własna metodę. Spokój czerpię z Wiedzy
>> i żaden psychoterapeuta nie jest mi w stanie zaoferować więcej. No
>> chyba, że zaakceptuje moje poglądy wychowawcze. :-)

> Skoro chcesz się czegoś nauczyć- to Ty musisz okazać pokorę i akceptować
> poglądy nauczyciela. Nie na odwrót.

Sam sobie jestem nauczycielem i autorytetem dla siebie samego. Nie
potrzebuję podpierania się zewnętrznymi bożkami.


>>> Ja rozumiem to, co napisałeś - spodziewałem się też podobnej historii
>>> do opisanej przez Ciebie. Jednak to Ty IMO nie chcesz zauważyć jednej
>>> rzeczy- JEDYNEJ być może, na którą masz wpływ: dlaczego_Ty? Pisząc o
>>> metodzie ustawień rodzinnych miałem na myśli materiał, który by mógł
>>> się podczas ustawień ujawnić- i doprowadzić Cię do odpowiedzi na to, imo
>>> najważniejsze dla Ciebie pytanie: co było w Tobie- i ile jeszcze tego
>>> jest, że wszedłeś w taki toksyczny układ i nie potrafiłeś z niego wyjść
>>> (IMO tkwisz w nim do dziś)?

>> Na pytanie dlaczego byłem tak uzależniony od Teresy M. już sobie dość
>> dawno odpowiedziałem i to przyniosło mi spokój i świadomość tego,
>> jakie wymagania musi spełnić moja przyszła, ewentualna partnerka.
>> Ponieważ wymagania są bardzo wysokie więc i kwalifikujących się mało. :-)

> Nie uważam tak (żebyś naprawdę wiedział, dlaczego). Uważam jednak, że o
> tym decydować możesz wyłącznie Ty- więc przyjmuję to, co napisałeś.

No cóż, nie znając mnie nie powinieneś wypowiadać takich jednoznacznych
sądów i kwestionować moich wniosków.

--
Pozdrawiam
Wladek Tarnawski, LeoTar
Jak to na wojence 1996-99 bywalo. @ http://leotar.friko.pl/war_1996-99/

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


180. Data: 2014-12-29 16:16:46

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: krys <w...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL wrote:

> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:10:55 +0100, krys napisał(a):
>
>> XL wrote:
>>
>>>>>
>>>>> A serio - rzeczy oczywiste są... oczywiste. Ułomność to brak w
>>>>> stosunku do normy. Chcesz stwierdzić ułomność? - stwierdź, czy sobie
>>>>> lub bliskim życzysz tego, nad czym się pochylasz stwierdzając.
>>>>
>>>> Ani sobie, ani bliskim nie życzę, aby kogokolwiek osądzali. Zwłaszcza
>>>> po pozorach i skrawkach informacji
>>>
>>> Aha.
>>
>> Dziwne, c'nie? :->
>
> Ale zeby nie kochali swoich dzieci - to juz mniej?
> zaiste, dziwna jestes.

Dziwne to jest twoje wnioskowanie.
Ale nie będę ci tłumaczyć, na co odpowiadam, w końcu masz siebie za osobę
inteligentną.
>
>>>
>>>>>
>>>>>> Zwłaszcza na podstawie
>>>>>> artykułów prasowych.
>>>>>
>>>>> A co mnie obchodzą artykuły. Prezentuję WŁASNE zdanie.
>>>>
>>>> Wydaje mi się, że dyskusja toczy się nad artykułami właśnie.
>>>
>>> Hmmm, jak Ty to oddzielasz? - tak BEZ własnego zdania "w temacie"?
>>
>> Odwrotnie niż Ty.
>> Jak dyskutuję o artykułach, to nie piszę "a co mnie obchodzą artykuły"
>
> Mam nadzieje, ze w tej dyskusji masz tutaj jednak jakies wlasne zdanie.

Ręce opadają.
>
>>>
>>>>>
>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>> I nie jestem Bogiem, żeby twierdzić, że " jeśli ma po kolei w
>>>>>>>> głowie i emocjach), to poprostu kocha - i nie ma sprawy."
>>>>>>>
>>>>>>> Bo tak jest. Istnieje tzw "porządek rzeczy" (Boski - lub jeśli
>>>>>>> chcesz czysto ludzki, psychologiczny), w którym "po kolei w głowie"
>>>>>>> oznacza dokładnie tyle, że kocha.
>>>>>>
>>>>>> Pozwolisz, że nie przyjmę Twoich definicji.
>>>>>
>>>>> A każę? Mnie wystarczy, ze ja je przyjełam, Ty nie musisz.
>>>>
>>>> Po co więc usiłujesz przekonywać do jedynie słusznej racji?
>>>
>>> Trzy kłamstwa w jednym zdaniu: ani niczego nie "usiłuję", ani nikogo
>>> "przekonywać", ani mej "jedynej słuszności" nie sugeruję. Mówię, co
>>> myślę i mam do tego prawo.
>>
>> "Bo tak jest" to twierdzenie zupełnie neutralne.
>
> Bo tak jest.
> Jak "deszcz pada" oraz "woda plynie".

Aha.

>> I co, mam wszystko przecztać?
>> A wystarczy jeden przykład dziecka wychowanego przez odpowiedzialną, ale
>> nie kochającą matkę ( jak np. cytowany już komentarz spod artykułu), żeby
>> całe kategoryczne "NIE" straciło sens.
>
> Jedynie kaleki emocjonalne moga byc efektem wychowania przez niekochajace
> matki. Tak samo, jak przez tzw "kochajace za bardzo" - ale to wg mnie to
> samo, co niekochajace.
> To kalectwo zawsze wychodzi z czlowieka w ktoryms momencie.

No i?
Masz jakiś dowód na swoje twierdzenie?

>
>
>>>
>>>>>
>>>>>> I nadal nie masz
>>>>>> prawa ich diagnozować i szufladkować. Zostaw to temu, którego
>>>>>> imieniem tak wymachujesz. A takiej niekochającej matce pomóż, zamiast
>>>>>> oceniać.
>>>>>
>>>>> Ty już pomogłaś? - więc nie wymachuj.
>>>>
>>>> Ja sobie Bogiem twarzy nie wycieram. I nie zarzucam nikomu ułomności
>>>> tylko dlatego, że czegoś nie czuje.
>>>
>>> Też nie zarzucam. Stwierdzam, czego mnie nauczono i jak mnie WYCHOWANO.
>>> Tak samo, jak stwierdzam (bo mnie nauczono i WYCHOWANO), że jeśli ktoś
>>> np nie
>>> czuje np litości, bólu, empatii, odległości, światła, smaku, zapachów
>>> itp, to jest UŁOMNY. MOżna próbowac mu pomagać, ale to nie zmienia
>>> faktu.
>>
>> W takim razie KAŻDY jest ułomny. Ty na przykład nie masz empatii. Nie
>> potrafisz postawić się w sytuacji matki która nie kocha albo babci
>> przyjmującej na Wigilię wnuka z homoseksualnym partnerem.
>
> Wg Ciebie "posiadanie empatii" to natychmiastowe godzenie sie z kazdym
> nowym odstepstwem od normy i przesuwanie granic normy o to coraz nowe
> odstepstwo - nie, takiej nie mam.

Nie moja droga, ja w przeciwieństwie do ciebie nie tworzę nowych definicji
dla starych pojęć.
W związku z powyższym, nie będę dyskutować z twoimi definicjami i brać
udziału w odwracaniu kota ogonem, zwłaszcza, że nie mam ochoty na dyskusje
rodem z magla ("Ty sie w glowe puknij, kobieto" - copyrajt by XL)

--
J

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Znowu nas ograbili
Katolickie mordy częć 2
Katolickie mordy część 1
Ciekawa teoria
Filmuś australijski

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »