Data: 2007-04-28 12:45:43
Temat: Re: nie obudzić się
Od: Magda <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 28 Kwi, 14:23, Ikselka <m...@y...com> wrote:
> Nothingman napisał(a):
>
>
>
> > P.S. Koniecznie do psychologa, ja zawsze chcialem ale sie tego strasznie
> > obawialem... i nigdy nie poszedlem do jakiegos specjalisty... teraz uwazam
> > to, za jeden z najwiekszych bledow swojego zycia. Nawet jesli nie wierzysz w
> > jego pomoc, to nie zaszkodzi sprobowac, prawda? Lepiej przegrac zycie niz
> > nigdy nie sprobowac je wygrac...
>
> > Nothingman (najsmutniejszy czlowiek swiata)
>
> Pomijając fakt, że masz absolutną rację, to zwróć uwagę, że ten pierwszy
> post to raczej podpuszczanie... Człowiek, który doskonale wie, że w
> razie jego śmierci bliscy będa cierpieć, doskonale wie, że jest im
> potrzebny. PODPUCHA :-)
Abstrahując od postu wątkodawcy (nigdy nie poznamy prawdy), niejeden
pacjent/człowiek cierpiący na depresję lub inne zaburzenia psychiczne,
przeżywa tego typu rozterki. Fakt, iż człowiek chory i cierpiący
niejednokrotnie chciałby umrzeć, nie kłóci się w żaden sposób z
faktem, iż często zdaje on sobie sprawę z tego, że bliscy go kochają i
będą ogromnie cierpieć po jego śmierci. Jeśli cokolwiek jest w stanie
odwieść chorego człowieka od samobójstwa, to niejednokrotnie
(oczywiście nie zawsze) jest to właśnie świadomość rozpaczy
najbliższych. To ona (czasami obok innych czynników) często ratuje
życie ludzi ciężko chorych np. na depresję. Miłość do bliskich, i
świadomość bycia kochanym potrafi zdziałać cuda.
Ale widocznie trzeba mieć styczność z wieloma pacjentami, żeby
cokolwiek móc na ten temat powiedzieć...
A może trzeba samemu przez to przejść...? Zanim z uśmiechem wykrzyczy
się: PODPUCHA...
Pozdrawiam,
Magda
Pozdrawiam,
Magda
|