Data: 2005-04-25 20:45:33
Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Kasia " <m...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
M. <n...@g...pl> napisał(a):
> Jestem z zona 2 lata po slubie.
>
> Wyjechalismy z miasta rodzinnego (tzn ja wyjechalem wczesniej pracowac, a
> ona potem dojechala na kolejny etap studiow). Wzielismy slub zeby nie zyc
> na tzw. kocia łape (jej rodzice sa dosc konserwatywni), zreszta znamy sie
> parenascie lat, przechodzilismy juz rozstania i powroty (poznalismy sie
jako
> dosc wczesni nastolatkowie) i od jakis 9 lat bylismy razem, wiec nasze
> malzenstwo nie bylo to dla nikogo jakims specjalnym zaskoczeniem.
>
> Mieszkalismy / mieszkamy w wynajetym mieszkaniu. Wszystko jakos sie
ukladalo
> - mamy dosc podobne podejscie do zycia, muzyki i znajomych wiec myslalem ze
> jest ok. Jak zwykle w malzenstwach nie brakowalo klopotow (np brak srodkow
> na zakup mieszkania, brak narazie dzieci co wiazalo sie z poprzednim
> problemem itp)
>
> Jakies pol roku temu sie zaczelo.
>
> Okazalo sie, ze ona wysyla setki smsow do jednej z sieci. Oczywiscie jako
> ulomny i zazdrosny facet podejrzalem jej odebrane wiadomosci. No i
> zobaczylem szereg smsow od jej kolegi z uczelni o dosc poufalych tresciach
> (delikatnie rzecz biorac).. Oczywiscie kto przezyl taki moment ten wie
> jak to mniej wiecej wyglada - uderzenie fali goraca, drzenie rąk,
> rozpaczliwe proby wyjasnienia sobie tego jakos racjonalnie.. Powiedzialem
> jej o swoim odkryciu na drugi dzien (po nieprzespanej praktycznie nocy
> rzecz jasna).
> Zaklinala sie, mowiac ze to nic powaznego, ze to tylko rodzaj flirtu,
> zabawy. Ze rzeczywiscie ostatnio troche poleciala z wyluzowaniem itp. Jakos
> to przyjalem bo przeciez ja kocham i zakladalem, ze tak jest tez z jej
> strony.
> Potem bardziej sie pilnowala.
> Smsy dalej chodzily - widzialem to. Zmienila rodzaj abonamentu i
> operatora - glownie chodzilo o wzgledy finansowe, ale tez pewnie i o brak
> mozliwosci kontroli billingu z mojej strony. Czesto tez (za co siebie
> nienawidze, ale jestem po prostu slabym, zakochanym glupcem) zagladalem do
> jej telefonu.
> Smsy od goscia ciagle tam sie pojawialy - jak to mu ciezko, ze taka
> sytuacja, jak to mu ciezko ze nie moze.. itd.. nie chce mi sie wdawac
> szczegoly. Generalnie musze przyznac ze facet ma gadane dosc niezla..
>
> Czulem, ze ona ciagle oddala sie ode mnie. Powiedzialem jej o tym.
> Stwierdzila, ze ma cos w rodzaju kryzysu i ze nie wie do konca do do mnie
> czuje..
>
> Az nagle trach.
>
> Oznajmia mi pare dni temu, ze chce odejsc.. Ze juz tak nie moze. Ze
> mnie nie kocha a samo lubienie to nie to.
> Po paru dniach uscislila, ze po prostu sie zakochala dosc powaznie w tym
> facecie. I to jest, jak sie okazalo, glowna przyczyna jej kryzysu.
> Wiem, ze oni (a zwlaszcza on, bo rozmawialem z nim), starali sie robic
> wiele, aby to jakos odkrecic - nie widywali sie czesto (sila rzeczy w
> miejscu pracy), nie spotykali (chyba) poza praca.
> Ona twierdzi ze z nim nie spala, i jak ja znam to raczej mowi prawde.
>
> Poprosilem tego faceta w rozmowie tel., zeby mi wyjasnil, dlaczego
> rozpieprza mi zycie. Dowiedzialem sie, ze czesto inicjatorka kontaktow byla
> ona. On nie mial najmniejszego zamiaru uczestniczyc w trojkatach. I nie
> chcal napewno niszczyc nikomu zycia.
>
> Tego "trzeciego" zna od 2 lat - od kiedy jest ze mna tutaj, od kiedy
zaczela
> chodzic na uczelnie. Powaznie, jak teraz to widze, trwa to od pol roku.. To
> chyba troche za dlugo jak na niewinny flirt, nie sadzicie?
>
> Ona teraz twierdzi, ze chce sie wyprowadzic, chce zamieszkac sama, zeby
> sobie to wszystko poukladac. Ze ciagle cos do mnie czuje, i nie wie
> dlaczego jej tak sie poprzestawialo w glowce. Chce czegos w rodzaju
> nieoficjalnej separacji.
>
> Wiem, ze nie jestem bez winy..
> Widze teraz, ze nie staralem sie wystarczajaco. Sami wiecie jak to jest
> wpasc w rutyne zycia - przychodzi sie z roboty, troche wypompowanym bo
> czasem jest niezly kociol, marzy sie tylko o walnieciu na wyrku z piwkiem
> przed telewizorem.. Zakladasz, ze jak jest zona to jest i juz bedzie i ze
> razem jakos sie to wszystko pouklada.. Nie ma sie czesto po prostu sily i
> ochoty na przytulanie i inne takie.
kiedy ja nie otrzymuje zainteresowania ze strony swego mezczyzny wpadam w
apatie. czuje sie zle, niedowartosciowana i zaczynam myslec czy ze mna jest
cos nie tak ze on nie zwraca na mnie uwagi tylko gapi sie w ten durny
telewizor.
ja i moj chlopak oboje pracujemy na pelne etaty i chodzimy na studia,
jestesmy zmeczeni po tygodniu pracy i nauki kiedy sie spotykamy w weekend,
ale jakos nie staramy sie swego zmeczenia i frustracij przelewac jeden na
drugiego. wiesz to nie jest wytlumaczenie ze sie przyszlo z pracy i jest
sie zmeczonym i sie nie ma ochoty. chociaz drobne slowo, pocaunek czy cos.
> Nie kupilismy tez jeszcze wlasnego mieszkania o ktorym marzyla. Nie mamy
> dzieci. Nie mam takiego wyksztalcenia jak ona by oczekiwala po swoim
> facecie (w moim zawodzie akurat narazie to co mam wystarcza).
>
>
> Sam nie bylem swiety. Miewalem kobiety (w okresie rozstania), mialem tez
> "pijacki" flirt pare lat temu - co gorsze praktycznie na oczach mojej
> obecnie zony. Do niczego powaznego nie doszlo, i raczej nic sie nie dzialo
> bo z tamta kobieta na trzezwo spotkalem sie tylko raz, zeby jej powiedziec
> ze to kompletna pomylka.
>
> Wlasnie mi przyszlo do glowy, ze moze cala ta jazda to jakas forma zemsty
ze
> strony zony za tamta sytuacja.. Czy kobiety potrafia byc az tak
> perfidne???? Potrafia przeczekac nawet lata, zeby dobic? Hm.. czuje sie
> wlasnie jakbym obudzil sie z matriksa...
>
powiem ci ze moze nie przeczekac ale pamietac, ja mimo ze nie mowie to
pamietam zle chwile, ale nie mszcze sie po latach, mszcze sie od razu, bo w
danej chwili mnie boli i chce aby go tez bolalo.
nie wiem czy macie szanse na powrot, ale zycze ci tego, przeciez ja kochasz.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|