Data: 2005-09-08 20:18:09
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:432059EB.9080702@nielubiespamu.o2.pl>
Dunia <d...@n...o2.pl> pisze:
> Dla mnie sytuacja, w ktorej nauczyciele wiedza, czy rodzice dziecka
> maja slub cywilny czy koscielny jest ekstremalna. Tyle.
W małych (i rozplotkowanych) skupiskach ludzkich jest to zupełnie normalne.
>> Jak Ci odpisywalam to nie chodzilo mi o skale zjawiska, ale o
>> pokazanie jednej z mozliwosci, dzieki ktorej zjawisko poinformowania
>> katechetki o tym i owym moze zaistniec.
> Z punktu widzenia mechaniki kwantowej wszystko moze zaistniec ;-)
> Chodzi "tylko" o to, z jakim prawdopodobienstwem.
Z mojego doświadczenia wynika, że jest to prawdopodobieństwo bardzo duże.
> Przypominam, ze byla mowa o tym, ze dziecko moze byc narazone na
> lekcjach religii na nieprzyjemne komentarze, jesli jego rodzice nie
> maja slubu (koscielnego).
A mnie się wydawało, że zastanawiałaś się głównie, w jaki sposób informacje
tego typu mogą do nauczyciela dotrzeć.
>> To nie sa li i jedynie obyczaje osiedli. "Poczte pantoflowa"
>> wymyslono wieki temu ;-)
> Ale - tak jak juz napisalam - jakies pierwotne zrodlo wiadomosci musi
> byc.
No jest. Dziecko na przykład.
Które w rozmowie pochwali się koleżankom, te swoim rodzicom i ... fala
rusza.
> Moge sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej trzeba "przyznac sie" do
> nie posiadania aktu slubu, natomiast ciezko mi wyobrazic sobie taka, w
> ktorej trzeba sie osobom postronnym przyznawac, ze ma sie lub nie slub
> koscielny.
Uwierz, że nikomu do niczego nie trzeba się przyznawać.
> (I na Boga, zostawmy juz te male wioseczki, bo to do
> niczego nie prowadzi.)
Nie tylko małe wioseczki? Chodzi również o osiedla całkiem dużych miast.
Na jakim Ty świecie Dunia żyłaś? ;-)
--
PozdrawiaM
|