| « poprzedni wątek | następny wątek » |
201. Data: 2005-09-09 06:11:57
Temat: Re: no nie moge:-/Nieradek <n...@p...onet.pl> napisał(a):
> Religie wprowadzono do szkol jak bylam w IV klasie liceum.
Tłum liczy na palcach ;)
--
s i w a
matura za komuny
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
202. Data: 2005-09-09 06:15:08
Temat: Re: no nie moge:-/Agnieszka <a...@z...net> napisał(a):
> Ale "od zawsze" były rubryczki na pochodzenie społeczne w dzienniku. I
> pytano o to i wpisywano do dziennika. Razem z zawodem i miejscem pracy
> rodziców.
Pochodzenie społeczne? To chyba za czasów mojej matki jak były punkty
za pochodzenie. Ale zawód i m. pracy -- faktycznie były.
> Pamiętam, bo tata koleżanki jeździł na śmieciarce... Ile ona się
> musiała namanewrować, żeby przy całej klasie tego nie mówić...
W mojej klasie (w liceum!) była jedna z mamusią -- kucharz-garmażer.
Pech chciał, że nieszczupła była... Nie miała lekko.
--
s i w a
zawody rodziców akurat miala neutralne
gorzej z całą resztą...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
203. Data: 2005-09-09 06:18:57
Temat: Re: no nie moge:-/W wiadomości <news:43212153.8090107@nielubiespamu.o2.pl>
Dunia <d...@n...o2.pl> pisze:
Nixe:
>> No jest. Dziecko na przykład.
>> Które w rozmowie pochwali się koleżankom, te swoim rodzicom i ...
>> fala rusza.
> Zakladajac, ze dla dziecka to az taka wazna informacja, ze musi sie
> tym dzielic z kolezankami. Tu mam wlasnie watpliwosci.
Bo się nie dzieliłaś?
Ale inne to robią/robiły i z własnego dzieciństwa pamiętam, że rozmowy m-dzy
dzieciakami o domu, rodzinie, rodzicach, ich wieku, zarobkach, miejscach
pracy, zachowaniach były na porządku dziennym. Ja na przykład wtedy
dowiedziałam się, co to znaczy "alkoholik", bo koleżanka z klasy (pierwszej,
więc miałyśmy po 7-8 lat) nie omieszkała się "pochwalić" tym, że jej tatuś
rzadko kiedy bywa w domu z tego powodu. A to dopiero wierzchołek góry
lodowej ;-)
>> Uwierz, że nikomu do niczego nie trzeba się przyznawać.
> Zakladajac, ze kazdy zeni sie i plodzi dzieci w tej samej wiosce, w
> ktorej sie urodzil - pewnie nie. Natomiast wspolczesna rzeczywstosc
> jest troche bardziej skomplikowana :-)
Właśnie usiłuję Ci udowodnić, że niekoniecznie.
Nie każdy robi tabu z własnego życia prywatnego. Zwłaszcza u siebie domu.
Z kolei dzieci są chłonne jak gąbki i lepsze w zapamiętywaniu szczegółów,
niż najbardziej zaawansowane technologiczne szpiegowskie dyktafony ;-)
>> Nie tylko małe wioseczki? Chodzi również o osiedla całkiem dużych
>> miast. Na jakim Ty świecie Dunia żyłaś? ;-)
> No wlasnie na takim malym osiedlu spedzilam wieksza czesc mojego
> zycia. Wiekszosc nawet nie wie, ze w ogole wzielam slub, pomijajac
> juz fakt, gdzie i jak.
Albo więc wszyscy byli naprawdę dyskretni i nikogo zupełnie nie interesowało
to, co się dzieje poza własną rodziną (to imho jakiś ewenement w skali całej
ludzkości ;-), albo <szpileczka> nie miałaś pojęcia, że się o Tobie
plotkuje, bo każdy starał się, żeby to do Ciebie z różnych powodów nie
dotarło ;-) </szpileczka>
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
204. Data: 2005-09-09 06:30:14
Temat: Re: no nie moge:-/
Użytkownik "Lia" <L...@p...onet.pl> napisał
[...] przecież spytanie dzieciaków na lekcji czyi rodzice nie mają
| slubu nie wykracza poza granice mojej wyobraźni. Takie małe dzieciaki
| bardzo chętnie mówią o swojej rodzinie, o domu - uzyskanie takich
| informacji jesli chce się je uzyskać jest pewnie proste jak drut.
|
śmiem twierdzić że przeciętny nawet 11/12 latek interesuje się bardziej tym
co go interesuje personalnie a nie tym czy jego rodzice mają ślub kościelny
czy go nie mają.
--
Kasia + 4,5 letnia Weronika
http://www.weronika.ckj.edu.pl/
http://www.weronika.ckj.edu.pl/nowy.html ( wakacje 2005 )
gg 181718
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
205. Data: 2005-09-09 06:37:43
Temat: Re: no nie moge:-/W wiadomości <news:dfra6g$4pr$1@atlantis.news.tpi.pl>
złośliwa <n...@u...to.interia.pl> pisze:
> śmiem twierdzić że przeciętny nawet 11/12 latek interesuje się
> bardziej tym co go interesuje personalnie a nie tym czy jego rodzice
> mają ślub kościelny czy go nie mają.
A ja śmiem twierdzić, że to niekoniecznie musi być prawdą.
I co teraz - licytować się będziemy? ;-)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
206. Data: 2005-09-09 06:50:57
Temat: Re: no nie moge:-/
"Nixe" napisał > Ale inne to robią/robiły i z własnego dzieciństwa pamiętam,
że rozmowy m-dzy
> dzieciakami o domu, rodzinie, rodzicach, ich wieku, zarobkach, miejscach
> pracy, zachowaniach były na porządku dziennym. Ja na przykład wtedy
> dowiedziałam się, co to znaczy "alkoholik", bo koleżanka z klasy
> (pierwszej, więc miałyśmy po 7-8 lat) nie omieszkała się "pochwalić" tym,
> że jej tatuś rzadko kiedy bywa w domu z tego powodu. A to dopiero
> wierzchołek góry lodowej ;-)
Ha, ja pamiętam dyskusję, w której dzieciaki się chwaliły, którzy rodzice
chodzą do kościoła, którzy należą do partii, a którzy i tu, i tu. Przy czym
najwięcej było tych ostatnich;)
Małgoś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
207. Data: 2005-09-09 07:17:23
Temat: Re: no nie moge:-/
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał
| A ja śmiem twierdzić, że to niekoniecznie musi być prawdą.
| I co teraz - licytować się będziemy? ;-)
|
mam 12-latka w domu :) Zapytam się co jest przedmiotem ich dyskusji w
szkole - będę na bierząco :D
Bo z tego co ja pamiętam, u mnie w klasie w szkole podstawowej jakoś tak nie
było żeby wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. No ale może lata 80-te
tym się charakteryzowały ;) W każdym badź razie nikt w klasie na pewno nie
wiedział że mojego tatę zamknęli na 48 h za prenumerowanie "Solidarności",
tak samo nie przypominam sobie dyskusji na temat ślubów kościelnych
rodziców. Wstyd się przyznać ( w świetle tej dyskusji ) ale nawet nie wiem
czy takowy ślub mają rodzice mojej przyjaciółki. Może to też kwestia
priorytetów, dla mnie wtedy było zbieranie "świata młodych" i kochanie się w
Shakin Stevensie oraz Richardzie Burtonie, aaaa i wypełnianie "złotych
myśli" - siakaś infantylna musiałam być ;)
--
Kasia + 4,5 letnia Weronika
http://www.weronika.ckj.edu.pl/
http://www.weronika.ckj.edu.pl/nowy.html ( wakacje 2005 )
gg 181718
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
208. Data: 2005-09-09 07:18:27
Temat: Re: no nie moge:-/
Nixe wrote:
> Bo się nie dzieliłaś?
Nie, bo w moim otoczeniu (szkolnym, kolonijnym itp) w ogole malo sie
mowilo o rodzicach (malo w porownaniu z innymi tematami, np. kwestia kto
jest czyim "narzeczonym" budzila wieksze emocje niz zawod rodzicow
kolezanki X). Myslam, ze to normalne (bo, jak mowie, np. jezdzilam na
kolonie wiecej niz przewiduje norma i sila rzeczy znalam b. duzo dzieci
z roznych srodowisk), ale okazuje sie, ze jest wprost przeciwnie.
Przyjmuje do wiadomosci, ze zylam w dziwnym swiecie :-)
> Właśnie usiłuję Ci udowodnić, że niekoniecznie.
> Nie każdy robi tabu z własnego życia prywatnego. Zwłaszcza u siebie domu.
Oj Nixe, jak zwykle przesadzasz, jakie tabu ?
Jak rozumiem, w normalnych rodzinach (bo wychodzi na to, ze moja byla
nienormalna) brak slubu koscielnego jest tematem rozmow przy stole
podczas niedzielnego obiadu ? Tak, ze dziecko sobie mimochodem uslyszy ?
No dobrze, pewnie zalezy to od tesciowej ;-)
> Albo więc wszyscy byli naprawdę dyskretni i nikogo zupełnie nie
> interesowało to, co się dzieje poza własną rodziną
Nie, po prostu nie mieli mozliwosci sie o pewnych sprawach dowiedziec,
bo osoby wtajemniczone (niewielkie grono) byly dyskretne.
> <szpileczka> nie miałaś
> pojęcia, że się o Tobie plotkuje, bo każdy starał się, żeby to do Ciebie
> z różnych powodów nie dotarło ;-) </szpileczka>
Slaba ta zlosliwosc ;-) Oczywiscie, ze jak kazdy zetknelam sie z
plotkami na wlasny temat, w wiekszosci kompletnie bzdurnymi zreszta.
Natomiast jak dotad udalo mi sie ochronic wlasna prywatnosc, kiedy mi na
tym zalezalo. A poniewaz przewaznie mi nie zalezy, to rozmawiam z ludzmi
na wlasny temat i nie mam pretensji, ze wiesci sie rozchodza. Podobnie,
kiedy fakty sa oczywiste czy trudne do ukrycia.
Natomiast to, czy ma sie slub cywilny czy koscielny nie nalezy moim
zdaniem w normalnym otoczeniu do tej ostatniej kategorii. Wiem, ze
myslisz inaczej, ale ja sie po prostu z Toba nie zgadzam.
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
209. Data: 2005-09-09 07:18:56
Temat: Re: no nie moge:-/Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:2iuaddfy6b4w.dlg@franolan.net...
> Agnieszka <a...@z...net> napisał(a):
>
> > Ale "od zawsze" były rubryczki na pochodzenie społeczne w
dzienniku. I
> > pytano o to i wpisywano do dziennika. Razem z zawodem i miejscem
pracy
> > rodziców.
>
> Pochodzenie społeczne? To chyba za czasów mojej matki jak były
punkty
> za pochodzenie. Ale zawód i m. pracy -- faktycznie były.
Hmmm... Patrzę w lustro i mam głęboką nadzieję, że jednak nie jestem z
pokolenia Twojej matki ;-)
Ale faktem jest, że u nas się to pochodzenie wpisywało (ach te
gorączkowe rozmowy na przerwach "a pielęgniarka, to inteligencja
jest?", "a jak moi rodzice mają firmę??"; pytania i odpowiedzi wcale
nie były takie oczywiste ;-)) No ale ja to z zad... eee... z małego
miasta jestem, może w warszawie Wcześniej się odeszło od takich
statystyk...
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
210. Data: 2005-09-09 07:24:02
Temat: Re: no nie moge:-/
złośliwa wrote:
> tak samo nie przypominam sobie dyskusji na temat ślubów kościelnych
> rodziców. Wstyd się przyznać ( w świetle tej dyskusji ) ale nawet nie wiem
> czy takowy ślub mają rodzice mojej przyjaciółki. Może to też kwestia
> priorytetów, dla mnie wtedy było zbieranie "świata młodych" i kochanie się w
> Shakin Stevensie oraz Richardzie Burtonie, aaaa i wypełnianie "złotych
> myśli" - siakaś infantylna musiałam być ;)
>
Uffff, to jest nas dwie. Nie masz pojecia, co to za ulga :-)
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |