Data: 2006-02-07 07:10:03
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:ds97h3$gep$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> autentycznie nieszczesliwe??? nie wierze.
Nie musisz przecież.
> co do zony autora watku, i do reszty swiata nieumiejacej gotowac,
> to uwazam, ze gotowanie to nie rocket science wiec bez przesady.
> widac nie maja takiej potrzeby zeby gotwac, albo sie im nie chce ;)))
Ale to tylko Twoje wnioski. Z wypowiedzi wielu osób jasno jednak wynika, że
brak zaszczepienia poczucia obowiązku i nabycia pewnych umiejętności w
dzieciństwie daje potem efekty właśnie w postaci takiej lali, co to nie
tylko nie wie, jak się ziemniaki obiera, ale ma też przeświadczenie, że ktoś
powinien to zrobić za nią. I dziwi się, że dorosłe życie (rodzina, praca)
czegoś od niej wymaga.
> zreszta to juz nie sto lat przed nasza era i kupic obiad, czy isc go
> zjesc poza domem spokojnie mozna.
Przecież to zupełnie nie o to chodzi.
Chyba nie rozumiesz istoty problemu.
> ona nie ma takiej potrzeby,
Skąd te wnioski?
> maz gotuje.
Bo ktoś to musi zrobić w tym domu :>
> zwykle bywa na
> odwrot, a to nie oznacza, ze nieumijacy gotwac maz
> nigdy w zyicu sie tego nie nauczy.
Nie chodzi stricte o naukę gotowania, lecz o poczucie danej osoby, że nie
musi być za coś odpowiedzialna (tu akurat za przygotowywanie posiłków), bo
jest ktoś, kto to za nią zrobi. Może kubłem zimnej wody byłoby samotne
zamieszkania, ale podejrzewam, że osoba takiego pokroju czym prędzej
czmychnęłaby pod skrzydełka mamusi i tatusia.
>> Inne poprzestały na minimum, bo nie są w stanie przeskoczyć pewnych
>> rzeczy przede wszystkim mentalnie.
> menalnie? czy Ty nie dorabiasz ideologii do zamiatania??
Nie. Przeczytaj jeszcze raz post Agnieszki, bo chyba naprawdę nie rozumiesz
problemu.
>> Nie twierdzę, że wszyscy tak maja i nikt się nigdy nie nauczy.
>> Ale przeczytaj post Agnieszki Krysiak - bardzo trafnie to ujęła.
> wynika tylko z tego, ze musi sie zmuszac do pewnych czynnosci.
Między innymi.
> ale wybacz zaden to argument, bo rownie dobrze mozna sie zmuszac
> do robienia czynnosci, ktora sie robi i od malego.
Większość takich rzeczy człowiek nauczony w dzieciństwie robi automatycznie
i z większą wprawą, nie zastanawiając się, czy mu się chce czy nie chce.
Jasne, że gdy czuje się zmęczony, to robi to kosztem większego wysiłku, ale
tak czy siak ma świadomość, że musi to zrobić sam, bo nie ma nikogo, kto by
to zrobił za niego. Dla niego to oczywistość. Ktoś, kogo zawsze we wszystkim
wyręczano i tak naprawdę nic nigdy nie musiał robić, nie ma takiej
świadomości. I to jest głównym problemem, a nie fakt, że się jada zupy z
torebki.
--
PozdrawiaM
|