Data: 2006-02-08 16:52:42
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dsd5a4$1n8g$1@news.mm.pl...
>W wiadomości <news:dsd2j8$jkd$1@news.onet.pl>
> Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>
> Nixe:
>>> Ale przecież sama napisałaś, że jeśli dziecko nie chce czegoś robić,
>>> to nie musi.
>
>> ale nie dlatego, ze jest "ksieciem" niedotykalskim.
>
> A dlaczego?
co dlaczego?
> Bo jeśli czuje się źle, jest zmęczone, ma dużo lekcji do odrobienia, samo
> nie potrafi sobie poradzić itp. to chyba naturalne jest, że nikt nie każe
> mu w takiej sytuacji wykonywać tych obowiązków (niezależnie od tego czy są
> to obowiązki narzucone czy też "naturalne").
no wlasnie nie. dla mnie jesli narzucilam komus obowiazek, ze ma
kota nakarmic, i to jest tylko jego zadanie, to musi to wykonac.
> Mnie chodziło o coś zupełnie innego, a mianowicie o sytuację, gdy dziecko
> z zasady buntuje się przeciwko "pracy" w domu i pomocy rodziców, bo mu się
> nie chce i tyle. Sądziłam, że w takiej sytuacji uważasz, że spokojnie
> można odpuścić i nie robić jakiegoś wielkiego problemu, bo i po co?
jesli dziecko zostalo wychowane na zasadzie, iz nie powinno nic robic w
domu bo jest wyjatkowe, wtedy ta teza jest niebezpieczna.
>
>> chodzi o to, ze wyniesienie smieci, czy nakarmienie kota nie jest
>> obowazkiem jakiejs konkretnej osoby- w tym uczestniczy caly dom.
>> to raz. (czyli raz ja wyniose, raz kto inny)
>
> No i dobrze - ale to też jest przecież jakiś podział prac [1], chociaż
> mniej usystematyzowany, niż w sytuacji, gdy np. są dyżury (w tym tygodniu
> ja wynoszę śmieci, w kolejnym ktoś inny) albo dany obowiązek jest
> przydzielony do danej osoby, choć wiadomo przecież, że nie na sztywno, bo
> gdy dziecko się rozchoruje, to chyba oczywiste, że nikt nie będzie trzymał
> w domu śmieci przez dwa tygodnie tylko dlatego, że od wynoszenia śmieci
> jest dziecko.
podajesz ekstrema- a co jesli Jasiek jest np zmeczony co wieczor
a wtedy wlasnie ma wynosic smieci- odpuszczasz mu? tak co wieczor?
bo rownei dobrze, ten usystematyzowany podzial pracy jesli piszesz
jaki jest w sumie elastyczny tez moze nie dzialac, co jesli dziecko
bedzie np klamac, ze dzisiaj go boli glowa, albo ze jest zmeczone?
i tak coraz czesciej??
co do usystematyzowania/podzialu prac- juz sie nie bede powtarzac. dla mnie
to nie jest
podzial prac, jesli juz to jest to totalnie spontaniczny plan/podzial.. ale
czy wtedy
mozna to nazwac jakims planem/podzialem?
>
> [1] na zasadzie - "raz Ty, raz ja, raz ktoś tam". Przecież nigdy nie jest
> tak, że tylko i wyłącznie Ty te śmieci wynosisz, a córce zdarzy się to
> zrobić raz na rok w przypływie dobrego humoru.
czy chodzi Ci teraz o czestotliowsc? ( raz na rok bedzie be, a ile razy
na rok cacy?)
>
>> co do pokoju dziecka, mojej corki w tym wzgedzie akurat daje jej wolna
>> reke. jej pokoj, jej
>> sprawa.
>
> Ma już 14 lat (tak?), więc to taki wiek, że prawdopodobnie sama sobie
> sprząta (albo i nie) łącznie z odkurzaniem, ścieraniem kurzu czy myciem
> podłogi.
ma 15 lat. i jak piszesz sama sprzata albo i nie ;)))
> Moje dzieciaki są jeszcze małe i najchętniej miałyby na podłodze wysypaną
> całą zawartość wszystkich pudeł z zabawkami. I właściwie małoby mnie to
> obchodziło, gdyby nie fakt, że to ja u nich odkurzam, myję podłogę itp.
> więc najpierw siłą rzeczy muszą wszystkie rzeczy poukładać na miejsce, bo
> ja przecież za nich tego robić nie będę. A jak dorosną do tego, by same
> móc chwycić odkurzacz i mopa, to niech sobie robią, co chcą.
w moim przypadku odbywalo sie tak, ze raz zabawki ukladalam ja, a raz ona.
iwon(k)a
|