« poprzedni wątek | następny wątek » |
401. Data: 2006-02-07 21:52:28
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...UlaD napisał(a):
> Pozbieral bys malinki nawet z wlasnych krzaczków
> przez godzine ;) A i wlasne wino niekoniecznie ma zastepowac to ze sklepu,
> caly urok polega na tym, ze jest wlasne, nei wiesz?
Żartujesz. Taka strata czasu?
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
402. Data: 2006-02-07 21:54:28
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...W wiadomości <news:dsb4tf$b8s$3@nemesis.news.tpi.pl>
Elske <k...@o...pl> pisze:
> UlaD napisał(a):
>> Pozbieral bys malinki nawet z wlasnych krzaczków
>> przez godzine ;) A i wlasne wino niekoniecznie ma zastepowac to ze
>> sklepu, caly urok polega na tym, ze jest wlasne, nei wiesz?
> Żartujesz. Taka strata czasu?
Lepiej na newsach do spółki z małżonką popisać :)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
403. Data: 2006-02-07 21:55:06
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Agnieszka wrote:
>> No wiec wysil swoja wyobraznie i pomysl, ze komus w tej chwili
>> zmywarka nie jest niezbedna, a jej nagle pojawienie sie w tej chwili
>> skomplikowaloby plany, ktore maja byc zrealizowane np za 2 lata.
>
> No dobrze, ale co chciałaś mi powiedzieć w związku z tym?
To, ze wmawiacie innym cos, co u Was sie przydaje podczas gdy nie
dostrzegacie ze kazdy ma swoje potrzeby, swoje plany i swoje priorytety.
Wy nie potrzebujecie zlewozmywaku i fajnie, a ktos nie potrzebuje
zmywarki, i dlaczego to nie moze byc tez fajnie?
> Zwłaszcza w
> tym konkretnym miejscu, w którym li tylko chciałam się dowiedzieć w jaki
> sposób zmywanie ręczne zuzywa mniej wody niż zmywarka?
Kazde miejsce jest dobre. Przypomne, ze glowny post tego watku
calkowicie nie pytal nikogo o rady dotyczace wyboru zlewu ponad
zmywarke, czy argumentow przekonujacych za maszyna, bo ktos jest
niezdecydowany. Dodam rowniez, ze rozkreciliscie oboje watek o
zmywarkach na grupie pl.soc.dzieci.starsze Nie mow mi wiec nic na temat
konkretnego miejsca, jezeli sama nie potrafisz sie tego trzymac.
> Jak już
> koniecznie musisz mi dowalić, to na pewno dałoby się w tym wątku wybrać
> lepsze miejsce.
j.w.
> Bo tak bez sensu, to jednak nie wypada, jak się chce
> dobrze przed koleżankami wypaść...
Mow tak sobie. A jak zabraknie Tobie argumentow to po meza poslij.
Chetnie i z nim sie pobawie.
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
404. Data: 2006-02-07 22:03:46
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Użytkownik "Lozen" <i...@n...spam.hotmail.com> napisał w
wiadomości news:dsb2d5$68u$1@inews.gazeta.pl...
> Godzine dziennie? To jak Wy wczesniej te naczynia myliscie? Szczoteczka
> do zebow?
> Kasia
- aleście się czepiły tej godziny dziennie, każda ją analizuje - a przecież
w instrukcji/reklamie zmywarki pisze jak wół - że zaoszczędzasz godzine
dziennie! I już.... : )
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
405. Data: 2006-02-07 22:04:05
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Użytkownik "Lozen" <i...@n...spam.hotmail.com> napisał w
wiadomości news:dsb4ce$gik$1@inews.gazeta.pl...
>
> Przeczytaj swoj cytat. Skoro Tobie problemem jest mycie naczyn, ktorych i
> tak sama recznie nie myjesz, po malych dzieciach, to dlaczego dziwisz sie,
> ze ktos moze ocenic takimi samymi kategoriami Wasze podejscie do prania,
> gotowania, higieny i wielu innych czynnosci?
Ty nie bądź jako ta druga Nixe na grupach, co? Nie jest dla mnie problemem
mycie naczyń po dzieciach, także ręczne mycie, które uskuteczniałam, jak
były małe, bo wtedy zmywarki nie miałam. Byłoby natomiast dla mnie
niepotrzebnie uciążliwe mycie co 5 minut zestawu szklanek, bo dziecko miało
fantazję napić się 100 ml soczku z kilku naczyń po 5 ml, chociaż nic się by
nikomu nie stało, gdyby napiło się z jednego. Nie wiem, czego jeszcze nie
rozumiesz.
>
>> Co złego widzisz w tym, że dzieci mają swoje naczynia i ich używają, a
>> nie
>> łapią się za co popadnie?
>
> Tak krzyczecie o maszynie do zmywania i postepie, o XXI wieku, a
> jednoczesnie macie podejscie niemalze IX wieku w kwestii czystosci naczyn.
> Ja rozumiem ze wowczas nie bylo plynu do naczyn, ale jak Wy to sobie
> tlumaczycie?
Wybacz, ale tu zupełnie nie rozumiem, czego się czepiłaś.
>
>> I co to ma wspólnego z jedzeniem albo brudzeniem ubrań?
>
> To co Wy sobie cenicie najbardziej: oszczednosc czasu.
Przy jedzeniu oszczędnością czasu jest na przykład przygotowywanie posiłków
z półproduktów. Przy brudzeniu ubrań - pranie ich w pralce. A o co Tobie
chodziło?
>
>> Naprawdę uważasz, że albo człowiek się dobrowolnie decyduje na 18 lat
>> nieprzerwanego sprzątania i zmywania, albo nie powinien mieć dzieci? A
>> nie,
>> przepraszam, 10 lat, bo potem zaprzęgnie do zmywania dziecko - ja się
>> poświęcałem przez 10 lat, to następne 8 możesz ty...
>
> Czy my w tej chwili mowimy o 18 letnich dzieciach, o 10 letnich, czy moze
> jednak o Twoim wlasnym przykladzie i zdaje sie 2 czy 4 latkach?
To zależy, który fragment flejma Ci się skojarzył. Ja, szczerze mówiąc, nie
nadążam za Tobą.
>
>>>>A teraz dzieci są duże i najchętniej by używały jednej
>>>>szklanki, w dodatku wspólnie i przez tydzień.
>>>
>>>Nie. Nie skomentuje.
>>
>> Nie ma czego. Dzięci by chętnie robiły różne rzeczy. Co nie znaczy, że im
>> się na to pozwala.
>
> Pewnie. Niech pija z zaplesnialych kubeczkow. Plan mycia dzieciecych
> naczyn jest w sobote, od srody zostalo tylko pare dni, nic im nie
> zaszkodzi :/
Cieszy mnie, że masz rozplanowany cały tydzień i nawet zmywanie dziecięcych
naczyń uwzględniłaś. Ja nie mam takich problemów, zmywarka może zmywać
codziennie i nic nie musi czekać do soboty.
>
>>>>A generalnie cały problem z brudzeniem bierze się z wieku dzieci. Takie
>>>>szkolne to raczej potrafią przeżyć dzień bez totalnego usyfienia całego
>>>>mieszkania (i owszem, uważam, że te, które nie potrafią naprawdę można
>>>>było wcześniej nauczyć).
>>>
>>>Zakladajac, ze nauczone sa uzywac szklanke na tydzien, i w dodatku razem
>>>z rodzenstwem. :-/
>>
>> Nie są nauczone. Tak samo jak nie są nauczone żucia jednej gumy przez
>> całą
>> klasę, a zdarza im się. Niektórym i czasami. Bo dzieci tak mają.
>
> To zdecyduj sie czy sa nauczone czy nie? Moment wczesniej pisalas, ze
> musieliscie dzieci nauczyc, zeby zbyt wiele naczyn wokol nie uzywaly, a
> teraz mowisz ze nie sa nauczone. Scenariusz Wam sie pomylil?
Słuchaj, wyglądasz na osobę dorosłą już od paru lat. Wygląda na to, że
kończyłaś szkoły przed ostatnią reformą. A wtedy to całkiem przyzwoite
szkoły były i uczyły między innymi czytania ze zrozumieniem. Spróbuj się
skupić i przeczytaj jeszcze raz... najlepiej całość, a nie to, co akurat Ci
pod oczęta się nasunęło.
>
>>>Wiesz, zastanawiam sie co nas tak u Was smieszy i dziwi? I chyba juz
>>>wiem: staracie sie nam na sile udowodnic jakie to Wasze zycie jest
>>>praktyczne i latwe nie widzac nawet tego, ze sami je sobie ponadto
>>>skomplikowaliscie. Posiadanie zlewu nie jest rownoznaczne z byciem
>>>uwiazanym w kuchni, w sumie Wy jestescie uwiazani w lazience - ja z tych
>>>dwoch miejsc wole jednak kuchnie.
>>
>> A tu to już sama sobie dopisujesz teorie.
>
> Nie. Wyciagam wnioski na podstawie Waszych wypowiedzi.
To może spróbuj czegoś innego, bo wnioskowanie Ci wyjątkowo nie wychodzi...
>
>>>Wasze dzieci oszczedzaja na szklankach, i Wy nic w tym nie widzicie
>>>dziwnego? Dodatkowo wspominasz o jednorazowych opakowaniach i sztuccach
>>>- to jak czesto Wasza maszyna pracuje? Raz na tydzien?
>>
>> 2x dziennie. Czasami 3x.
>
> I tego kubeczka dzieci przy okazji nie mozesz wrzucic czesciej niz raz w
> tygodniu?
Wiesz, dobrą praktyką jest najpierw przeczytać, potem spróbować zrozumieć, a
dopiero ewentualnie potem powycinać i wnioskować od czapy.
>
>> Fakt, że używamy jednorazowych opakowań nie
>> implikuje jeszcze, że jemy na gazecie. A dzieci nie oszczędzają na
>> szklankach, tylko nie chce im się po każdym łyku soku biec po następną.
>
> Siur ze tak. Nic nie oszczedzaja. Nic a nic. Nie zostaly nauczone, nikt
> im nic nie mowil o tym by nie brudzic zbyt wiele naczyn na raz, a w ogole
> to zaraz sie okaze ze kazdy ma swoja szklanke czy kubeczek i tylko ta
> Lozen ma jakas nadwyraz pobudliwa wyobraznie :/
No ta ostatnia linijka to jakoś nad wyraz udatnie Ci wyszła. Zupełnie
inaczej niż cała reszta...
>
>>>I Wy uwazacie sie za postepowych?
>> Aha, a na koniec rzucimy górnolotnym słowem i dyskutanta uwazamy za
>> zgnojonego. Miłego życia.
>
> Ja nic nie rzucalam, i nikogo nie gnoje, tylko pytam powaznie. Jak sie
> takie podejscie ma do Waszego zycia w postepowym XXI wieku?
Jakie podejście? Że myję wielorazowe i wyrzucam jednorazowe? Ma się całkiem
dobrze. No może trochę by ekolodzy kręcili nosami, ale oni tak już mają.
> I przy okazji jeszcze jedno pytanie: czy przyjmujecie gosci w wiekszych
> ilosciach? I jak sobie radzicie jezeli naczyn jest wiecej niz pojemnosc
> maszyny?
A spróbuj zgadnąć...
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
406. Data: 2006-02-07 22:07:26
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...on wrote:
> Różnica zdań i co dalej...
Tzw kompromisy ;)
> Nie możemy dogadać się z żona co do sposobu wychowania naszej córki,
> a konkretnie do co do zakresu jej obowiązków domowych itp.
> Wychodzę na tyrana i despotę przed dzieckiem bo żonka miała zawsze wszystko
> podane pod nosek i na dobre jej to nie wyszło (żeby nie było nieporozumień,
> kocham ją szalenie .
Zauwazylam, ze czesto matka przyjmuje ta lagodniejsza strone, jest ta
wybawicielka, opoka, ona zawsze ocali, ochroni, uratuje, natomiast
czesto ojciec przyjmuje strone osoby zajmujacej sie dyscyplina. Jezeli
tak jest u Was, to moze pomoze Tobie cos, na co chcialabym zwrocic Tobie
uwage.
Ze wzgledu na takie despotyczne podejscie i jednoczesnie calkowicie inne
podejscie zony, w tej chwili corka najprawdopodobniej jest ukochana
corunia mamusi. Wszelkie Twoje argumenty (biorac pod uwage przewage w
liczbie osob) jestes od razu na pozycji straconej.
Najwazniejsza osoba w zyciu dziecka jest rodzic tej samej plci, ale na
podstawie rodzica plci przeciwnej dzieci sobie wyrabiaja obraz partnera,
jakiego kiedys beda sobie szukaly. W zwiazku z tym Twoja zona moim
zdaniem powinna sama sobie wprowadzic deczko dyscypliny, by dziecku dac
odpowiedni przyklad, a Ty, moim zdaniem, zalagodzic cala sytuacje, bo
czy faktycznie chcialbys, by kiedys Twojej corki maz nie potrafil pojsc
na kompromis?
Sprawy takie powinniscie z zona sobie na spokojnie porozmawiac, w
sytuacji gdy naczynia pozmywane ;) Nie mozecie byc po przeciwnych
stronach, bo w ten sposob kaleczycie wlasne dziecko. Ona musi wiedziec,
ze jestescie razem, po tej samej stronie, ze to ona sie do Was musi
dostosowywac, a nie Ty do reszty rodziny. Ustalcie moze z zona jakie
prace ona moze wykonywac, do jakich Ty na spokojnie mozesz ja zachecac,
w czym jej pomoc. Na poczatku po prostu asystuj, z czasem juz mniej,
ale zawsze badz gotowy ja pochwalic za jej wklad w rodzinne obowiazki.
Wiem, ze ojcom czasami jest sie ciezko przemoc juz do dorastajacych
corek, ale im wieksza miedzy Toba a nia wiez, tym szczesliwsze bedziesz
mial dziecko.
> Czy zbyt dużo wymagam od 10-latki, ryk i nerwówa o wszystko...
Moim zdaniem calkowicie zle podejscie. Wpierw z zona o tym, na
spokojnie, a pozniej razem z zona i dzieckiem, i tez na spokojnie. Ale
nie w chwili gdy zlew pelen naczyn, tylko w chwili, gdy nie ma ani
presji, ani nikt zmeczony nie jest :)
> już sam nie wiem? Czy 20 minut mycia naczyń dziennie, samodzielne zrobienie
> kanapek, czy pomoc przy obiedzie... i przede wszystkim sprzątanie po sobie
> to jakieś na wyraz obciążające obowiązki dla dziecka. Co o ty sądzicie? Jak
> to jest w Waszych rodzinach?
Chwal, ile tylko wlezie. Mow jaki dumny z niej jestes, jak swietnie
sobie radzi, jak czujesz sie najszczesliwszym ojcem na swiecie, gdy ona
chce z Toba spedzic troche czasu w kuchni. :)
I daj znac czy sie dogadaliscie, dobrze?
KAsia
PS. No zobacz, jak watku dotyczacego obowiazkow dziecka zrobil sie
watek o przydatnosci maszyny do zmywania ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
407. Data: 2006-02-07 22:08:06
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Elske napisał(a):
> O tym że zmywarka tez nie działa jak nie ma wody?
> :)
No coś ty! Taka za 1000zł może nie, ale za 2000zł to chyba tak...?
Pozdrawiam
Ewa, uhahana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
408. Data: 2006-02-07 22:08:56
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Użytkownik "Lozen" <i...@n...spam.hotmail.com> napisał w
wiadomości news:dsb4vn$jk7$1@inews.gazeta.pl...
>
> Mow tak sobie. A jak zabraknie Tobie argumentow to po meza poslij.
> Chetnie i z nim sie pobawie.
Aaaaa... nie, na poprzedni post jeszcze odpowiedziałam. Po kolejnym coś
zastukało i powiedziało dziwne słowo. Słowa nie dosłyszałam, ale temu czemuś
wierzę. Pojawia się tylko wtedy, kiedy trzeba definitywnie trzasnąć
klawiaturą i sobie pójść. Bo poza pewnymi granicami to się potem za długo
czkawką odbija.
A zabawy z cudzymi mężami też się mogą czkawką odbić. Zwłaszcza, jak ci
mężowie nie są zainteresowani akurat Tobą...
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
409. Data: 2006-02-07 22:09:14
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Sabada wrote:
> - aleście się czepiły tej godziny dziennie, każda ją analizuje - a przecież
> w instrukcji/reklamie zmywarki pisze jak wół - że zaoszczędzasz godzine
> dziennie! I już.... : )
No jak dale slowo, starta czasu! Zmywanie mozna skonczyc w pare minut i
spokojnie sobie posiedziec, a nie pozniej sie przejmowac wyproznianiem
tej maszyny i doczyszczaniem tego, co niedomyte ;)
KAsia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
410. Data: 2006-02-07 22:14:35
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "UlaD"
<u...@a...net> mówiąc:
>> Tak, wiem, jednak z tego, co pisze wynika, iż kwestionuje fakt, że osoba
>> nienauczona w dzieciństwie zajmowania się domem może mieć w dorosłym
>> życiu (poważne) problemy.
>>
>
>Jaki problem - ze nie umie zrobic na blysk kuchni i lazienki? Że nie czuje
>potrzeby gotowania codziennie obiadków, a jak juz gotuje, to jajecznice z
>frytkami?
>TO niech zyje sobie na wlasna reke w swoim wlasnym balaganiku, albo dobierze
>z osoba, dla której odprasowane koszule poukladane kolorami w szafce nie sa
>najistotniejsze i moze wcale sie swoja dysfunkcyjnoscia nie przejmowac.
>Mysle, ze tak naprawde na problemy tych osób bardziej wplyw ma krytyczny
>osad otoczenia i partnera, a nie ich wewnetrzne przekonanie, ze powinny
>radzic sobie lepiej.
A jakie to ma znaczenie w ogólnym rozrachunku dla takiej osoby, jeśli
jest jest po prostu trudno? Bo np. takie a nie inne są oczekiwania
drugiej strony i chce się im sprostać.
Piszę o tym, że można pewnym rzeczom w bardzo prosty sposób zapobiec,
zwyczajnie ucząc dziecko codziennych zajęć i obowiązków. To, jak sobie
poradzi w życiu taka wychuchana primadonna, to rzecz pochodna. Jeśli
sobie poradzi i znajdzie sponsora/niewolnika/bratnią duszę - super. Ale
po co w ogóle wychowywać dziecko w ten sposób? Żadna to korzyść dla
niego.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=108996 - znajdź coś dla siebie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |