Data: 2004-10-12 14:22:50
Temat: Re: odejścia?
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "proxy11" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckgmpf$iin$1@korweta.task.gda.pl...
>
> > Akceptuje siebie takim jaki jestem, bo wiem ze nie jestem zlym
> > czlowiekiem. Ale widze tez moje pewne wady, ktore moga przeszkadzac
> > ludziom mnie otaczajacym. Gdybym mial siebie pokochac to przymknalbym na
> > nie oczy.
>
> Kochanie nie oznacza akceptacji wad w sensie braku ich widzenia i chęci
> zmiany.
A kochanie kogoś?
Dla mnie to tożsame. Kocham siebie ze swoimi wadami, ale staram się je (dla
siebie!!! czyli dla kochanej osoby) zmieniać, zeby ułatwić sobie z sobą
życie. Innym dzieki temu też będzie ze mną prościej. I tak samo kocham
mojego partnera z jego wadami, ale staram się mówić mu o tym, że je widzę i
podsuwać czasem mysl o mozliwych rozwiazaniach - żeby jemu ułatwić pracę nad
sobą.
A jest pewien mojej miłości, mimo że wie, iż widzę jego niedoskonałości.
W ogóle wydaje mi się, ze obydwaj macie jakąś nierealną wizję miłości, nie
tej, która się dzieje na codzień, ale jakiś taki scenariusz do realizacji,
najmniejsze od niego odstępstwo rujnuje całą poprzednią pracę... nie każdy
lubi się bawić w życiu w teatrzyk kukiełkowy.
Reasumując - miłość jest tak naturalna, że nie trzeba jej wymyslać. Jak
trzeba zacząć ją wymyślać i ubierać w słowa i działania - to nie miłość. To
przedstawienie.
Margola
|