Data: 2003-01-14 09:23:06
Temat: Re: polski oscypek a inne?
Od: Waldemar Krzok <w...@u...fu-berlin.de>
Pokaż wszystkie nagłówki
Agata Solon:
>>Wydaje się, że musiałaby istnieć jakaś grupa zainteresowana
>>zarejestrowaniem tych specjałów. A zdaje się, że nie jest to takie
>>proste. I do kogo potem miałby "należeć" taki barszcz?
>
>
> A mnie nieslychanie wkurza ze w ogole jest wymog rejestrowania. Z tego
> wynikaja takie absurdy, ze Orwell by nie wymyslil. Zyjemy sobie u siebie we
> wlasnym kraju, jadamy to co nasza tradycja nam przekazala, mamy swoje
> upodobania i gusty. I nagle jacys obcy, zupelnie nie majacy pojecia o o
> polskich potrawach, urzedasy jakies, uzurpuja sobie prawo do dyrygowania czy
> nam wolno czy nie kisic barszcz, ogorki itd.
absurdem to akurat nie jest. W niektórych krajach jest tradycja
obrzezywania kobiet. Może porównanie drastyczne, ale raczej trafia w
sedno sprawy. Po prostu należy udowodnić nieszkodliwość tego, co się
sprzedaje. Jest niezgodne z normą europejską, ale ludzie jakoś to
przeżywają. Należy więc przedstawić sprawę i wykazać, że jest
nieszkodliwe, albo mało szkodliwe. Nawet rzeczy szkodliwe dla zdrowia,
jak Szwedzki snys zostały uznane za dobro regionalne i wolno tym
handlować (w Szwecji). Tak samo z tabaką na północy Niemiec i w Holandii.
>>Produkty regionalne istnieją w całej Europie niezależnie od
>>przynależności do EWG.
> Tylko jak unia sie laskawie zgodzi a wlasciciele regionalnych tradycji
> udowodnia, ze nie chca tym nikogo otruc. ;o((
unia się łaskawie zgadza na bardzo dużo, a udowodnienie, że nie chcą
nikogo otruć... No cóż, jestem za.
Waldek
|