Data: 2010-05-11 07:41:20
Temat: Re: pomoc odwrotna
Od: Izabela <o...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 11 Maj, 08:47, zażółcony <z...@y...on.pl> wrote:
> Użytkownik "Izabela" <o...@o...eu> napisał w
wiadomościnews:4a7e8a34-4892-472a-8bd7-58ca0c8764a6@
r11g2000yqa.googlegroups.com...
>
>
>
> >Wiesz jak wrażliwa i delikatna na 'sugestie' jest psychika człowieka
> >chorego?
> >Ależ wiesz!
> >Wiesz co dla niego moze oznaczać taka rada na ' miłe odejście'?
> >Ależ wiesz!
> >To swoista dyspensa i dorzucenie do jego poczucia beznadziei w jakiej
> >tkwi - słowem, dolanie do pełna czary goryczy, którą w sobie nosi.
> >Trzeba wziąć poprawkę na to, ze są różnego rodzaju 'samobójcy'.
> >Jedni robia to bezgłośnie i radykalnie, inni przed tym paradoksalnie
> >ogłaszają światu, że chcą odejść. Co wobec powyższego, tych drugich
> >nie należy ratować bo jak stary stereotyp glosi : samobójca się nie
> >opowiada?
> >I czasem morze być tak, ze choćby rzeczywiście do końca nie postanowił
> >się zabić to po takich tekstach j/w i poddawaniu w wątpliwość jego tz'
> >jaja' w tej kwestii, może go niepomiernie mocno sprowokować do
> >'udowodnienia światu' że w bezsilności jest silny. Rozumiesz ciutke z
> >tego co pisze reduś?
> >Jeśli nie to się nie przejmuj, przyjdzie chwila, ze to pokapujesz.
>
> To ja spytam może wprost: skąd u Ciebie powyższa wiedza ?
> Jesteś psychologiem ?
> Przeszłaś szkolenia z postępowania z niedoszłymi samobójcami ?
> Zajmujesz się tym Ty lub ktoś Tobie bliski zawodowo, masz praktyczne
> doświadczenie obejmujące jakieś większe spektrum przypadków ?
Hehehhehe... chciałbyś nie?
> Jak odpowiesz na powyższe, to mam pytanie dot. samego samobójcy:
> - czy niedoszły samobójca(NS) potrzebuje szacunku ?
Owszem. Zachwiana chemia w mózgu, doprowadzająca do powyższych
radykalnych działań nie ma nic wspólnego z .... a no właśnie w jakim
kontekście mam ci odpowiedzieć - religijnym czy stricte etycznym?
> - w jaki sposób można/należy okazywać NS szacunek ?
Nie osądzać.
> - co sprawia, że NS w ogóle z nami rozmawia, jak stworzyć z nim
> wspólną "płaszczyznę zainteresowania" na bazie której można spróbować
> przekazać mu jakiś komunikat ?
Paradoksalnie ten człowiek, chce zwrócić na siebie ludzka uwagę. Taki
rodzaj samobójców tez istnieje.
My możemy zachęcić go do podjęcia leczenia
farmakologicznego ...nał .... poszukanie pomocy specjalistycznej u
terapeuty....nał. A ze swojej strony wykazać, że warto żyć, choć w tej
chwili może mu sie to wydawać co najmniej śmieszne.
> - czy zawsze jest tak samo ?
>
> Poproszę o jakieś wskazówki dot. priorytetów.
No proszę cie redusiu... od głupawej baby zawodówy wymagasz tak
miarodajnej i rzeczowej wiedzy?
Bynajmniej... nie należy utrwalać w nim, poczucie beznadziejności, ale
i paradoksalnie niejako nie odbierać definitywnie wręcz uciążliwio-
apodyktycznie, tej drugiej możliwości, gdyż w danej chwili on możne to
wyjście traktować jak 'ewakuacyjne'(czuć sie z nim bezpieczniej) i
uznawać za lepsze 'lekarstwo' niż samego lekarstwa. Sytuacje jest w
takich okolicznościach wymaga nie byle jakiego wyczucia, ale i nie
rozczulania sie nad chorym - gdyż to dostrzeże i może uznac za przejaw
litości(dla niego niechcianej). Pomoc ma być przede wszystkim
specjalistyczna z włączeniem leków. W jego przypadku psychoterapia,
gdyż jest to człowiek, który musi sobie poradzić z poczuciem niskiej
samooceny a tego leki nie normalizują - ewentualnie, jak wiesz
wspomagają wychwytywaniem seret.
|