Data: 2011-03-21 09:25:20
Temat: Re: problem poświęcenia i ryzykowania
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W przypadku ratowania górników to o czym piszesz nie ma zastosowania.
Liczy się "wszyscy" nawet kosztem ryzyka "nikt" włącznie z ratownikami.
Procedury natomiast służą standaryzacji jakości działań i efektów tychże.
Mają zasadnicze znaczenie w przypadku wszelkich norm jakościowych
dotyczących działań i ich efektów.
--
CB
Użytkownik "zażółcony" <r...@x...pl> napisał w wiadomości
news:im74uu$u92$1@news.onet.pl...
> Tak sobie myślę, że nasze rozważania sobie, a rzeczywistość sobie ...
> Włączyłeś w sobotę telewizję, miałeś przemówienie Sarkozyego.
> Od pewnego poziomu rzeczywistość nie oferuje już rozwiazań typu
> 'wszystko się uda'. Można by się ewentualnie jeszcze zastanowić,
> jaki właśnie wpływ na decyzje Sarkozego miałoby, gdyby
> WCZEŚNIEJ znał dokładnie osoby, które zginą w wyniku
> bombardowań i wiedział, że te osoby właśnie zginą.
>
> BTW. na marginesie naszych rozważań tkwi pytanie 'po co tworzy się
> procedury, w szczególności procedury awaryjne i procedury bezpieczeństwa' ?
> Moja odpowiedź:
>
> 1. Po pierwsze wynika to z obserwacji ludzkiej ułomności: obserwacje
> wyraźnie wskazują, że szczególnie w sytuacjach awaryjnych, tragicznych
> człowiek popełnia szczególnie dużo błędów. Procedury są po to, by
> człowieka zamienić w posłusznego robota i zdjąć z niego jak najwięcej
> decyzji, do których w sytuacji awarii może nie być gotowy.
>
> 2. I jest w tych procedurach także pewien wybieg psychologiczny,
> który zdejmuje z ludzi kwestie zmagania się z dylematami moralnymi
> związanymi z podejmowanymi decyzjami (takimi, jak zarysowany
> w wątku). Strażak nie ma się za dużo zastanawiać, co robić. Jak
> całe miasto po trzęsieniu ziemii płonie, to procedury/decyzje przełożonego
> regulują jego pracę tak, by zdołał uratować jak najwiecej ludzi
> a sam nie zginął. Oznacza to, że w wielu przypadkach NIE WOLNO
> mu działać - bo ryzyko/koszt śmierci strażaka czy nawet trwałego
> uszkodzenia sprzętu jest zbyt duże. W jego rękach pozostają przede
> wszystkim decyzje techniczne: JAK wyciać człowieka z gruzu, a nie
> czy to robić, czy nie. W ten sposób też psychika strażaka dostaje
> furtkę ucieczki od wchodzenia w konflikt - ten strażak ma prawo
> odczuwać emocje niezgody i niesprawiedliwości (aczkolwiek
> praktyka zdaje się wskazuje, że czy to strażak, czy to chirurg
> - emocje dostosowują się do warunków pracy).
> Zaś przełożony strażaka jest już nieco oddalony, ale też
> ma swoje wyznaczniki, których ma się trzymać. Jak mu pierwszego
> dnia zginą wszyscy strażacy albo unieruchomi cały sprzęt - to będzie
> to jego ostatni dzień na tym stanowisku.
|