Data: 2000-06-13 09:18:04
Temat: Re: problem zdrady
Od: n...@g...pl (NoFacjta)
Pokaż wszystkie nagłówki
1) Moim zdaniem nie!!! Nie można kogoś kochać i go ranić. Jeżeli dzije się coś
takiego to w tym zwišzku nie opiera się na miłości ale na czyms zgoła innym.
Zapokajaniu potrzeb materjalnych, duchowych czy innych rzšdz jaki jeszcze
władajš ludzmi.
2) Z tym już gorzej chyba każdy facet nie zależnie czy jest to Dali czy Franek
Jabol będzie cierpiał jak baba przyprawia mu rogi. Ale czy odejść.
Niekoniecznie, jezeli zdrata jest za zgodš obojga a przynajmiej za cichym
przyzwoleniem jedej ze ztron to nie.Jednak taki zwišzek to już nie miłość (patrz
p.1) Jeżli namiast wszysko jest podszyte kłamstwem, fałszem to po co dalej się
pluskac w takim szambie.
3) Miłoś jest ślepa i wszytko wybaczy. Można mieć znaczne poczucie własnej
warotści a będšc zaślepionym miłościa nie zwaraca się uwagi na nic. Może to być
także podyktowane strachem. Aby wspólnie spędzone lata nie poszły na marne albo
obawš, że już nie znajdzie się drugiej takej samej albo lepszej osoby. Nie wiem
czy psychologia uznaje wiarę w poprawę losu. Moim zdaniem jest to jak
najbardziej ludzkie uczucie jak by nie ono to kostnice były by przpełnione
samobójcami, a gorzelnie nie nadšzały by z pordoukcjiš.
"Milena W." napisał(a):
> Witam wszystkich !
> Przeczytałam statnio artykuł w starej "Marie Claire" (październik 98) o
> zwišzku Salvadora Dali z Galš, którzy byli ze sobš przez 53 lata. Ona
> porzuciła dla niego poetę Paula Eluarda. Gala była muzš i opiekunkš
> Salvadora, wierzyła w jego geniusz, wspierała go i chroniła. Znosiła przy
> tym jego lęki i depresje. Gala była jego "kołem ratunkowym i jednocześnie
> kamieniem u szyi. Uzależniła go od siebie, nie potrafił bez niej
> funkcjonować, a myśl o jej odejściu napawała go śmiertelnym przerażeniem. Po
> jej smierci odmawiał jedzenia i zabronił komukolwiek wymawiać jej imię w
> swojej obecności". "Obydwoje cechowało okrucieństwo, cynizm i umiłowanie
> perwersji".
> Ale do rzeczy. Gali z biegiem lat nie wystarczało służenie Salvadorowi a
> jednoczesnie rosło jej seksualne nienasycenie. Zaczęła więc zdradzać męża z
> coraz młodszymi, przypadkowymi mężczyznami. Zbliżajšc się do 70-tki bez
> pamięci zakochała się w młodym chłopaku, do tego stopnia, że w pewnym
> momencie chciała nawet porzucić męża. Dali widział, że Gala spotyka się z
> kochankami. Tym razem poczuł się trochę niepewnie - "Moja Oliweczka jest
> zakochana - wzdychał dobrodusznie".
>
> W nawišzaniu do tej historii mam do Was kilka pytań. 1. Czy można kogoś
> kochać i jednocześnie go zdradzać, powiedzmy choćby dla seksu ? (np. Gala,
> nie można zaprzeczyć, że kochała Dalego, w końcu przez tyle lat przy nim
> oddanie trwała, a że miała większy temperament, to szukała sobie przeważnie
> "przejściowych" kochanków)
> 2. Czy zdardzany małżonek taki jak np. Dali powinien od zdradzajšcej go
> kobiety odejść, zapominajšc o tym jak wiele dla niego zrobiła, aby zachować
> swojš godność, nawet mimo tego, że nadal jš kocha ?
> 3. Czy to, że trwa się przy zdradzajšcym (-ej) partnerze (-ce) wynika
> zawsze z osłabionego poczucia własnej wartości ? Jak to jest wg psychologii,
> czy jest reguła, że każdy zdradzany jest nieszczęśliwy i nie powinien dłużej
> trwać w takim (chorym ?) zwišzku, w którym druga osoba czasem go rani ? Czy
> jednak psychlodzy uznajš coś takiego jak wybaczenie, bezinteresowna miłość,
> wiara w poprawę losu ?
>
> Bardzo zależy mi na Waszym zdaniu na ostatnie pytanie. Może znajdzie się
> jakiś psycholog, który spotkał się z problemem. Nie wiem co poradziłabym
> komuś lub samej sobie, gdybym znalazła się w podobnej sytuacji.
>
> Pozdrawiam,
>
> Milena W.
> a...@a...pl
--
Archiwum listy dyskusyjnej pl-sci-psychologia
http://www.newsgate.pl/archiwum/pl-sci-psychologia/
|